Nieznane dotąd, poruszające i do głębi szczere wypowiedzi z wywiadu z Orianą Fallaci , przeprowadzonego w grudniu 2001 roku, opublikował dziennik „La Stampa”.
Znani włoscy dziennikarze, którzy przez 10 dni przeprowadzali wywiad - Lucia Annunziata i Carlo Russella - zobowiązali się wówczas, że niektóre jego fragmenty opublikują dopiero po śmierci pisarki.
Oriana Fallaci powiedziała wtedy między innymi: „Pan Bin Laden powiedział, że śmierć to koniec, podbój. Słowo, które mnie najbardziej przeraziło, to ‘podbój’. Dla mnie, dla naszej kultury zachodniej podbój to życie. Ja zawsze rozpaczliwie, radośnie kochałam życie. Kiedy byłam bardzo młoda, pamięć o obozach koncentracyjnych w Niemczech była częścią naszego codziennego życia. Mówiłam sobie: Gdybym była żydowskim dzieckiem i Pan Bóg zapytałby mnie: czy wolisz umrzeć jako dziecko w obozie koncentracyjnym, czy wolisz się nie urodzić?, odpowiedziałabym: Wolałabym się urodzić, dzięki temu wiedziałabym, nawet jeśli tylko trochę, co to znaczy biegać , śmiać się, zjeść loda i patrzeć na błękitne niebo. Każda moja książka jest okrzykiem nienawiści wobec śmierci i wyrazem radości życia”.
Nowotwór, na który cierpiała, Oriana Fallaci nazwała Bin Ladenem dodając: „Nigdy nie wiadomo, w której jest jaskini”.
Podkreśliła również: „Ludzie władzy nigdy nie dostają batów za to, za co im się to należy – za błędy, nadużycia, niekompetencję, wykroczenia, za to, za co ja bym ich okładała kijem. Ludzie dają im cięgi za to, że w ich władzy, w ich sukcesie widzą triumf szczęścia”.
O sobie powiedziała zaś: „Jestem przede wszystkim osobą porządną. Nie ma plam w moim życiu. Nigdy nie dopuściłam się świństwa, zdrady czy perfidii”.
Mówiąc o niespełnionym pragnieniu macierzyństwa, pisarka wyznała: „Jeśli pytacie mnie, co jest dla mnie symbolem kobiecego piękna, nie myślę o Wenus z Milo czy Sofii Loren. Myślę o kobiecie ciężarnej. Jest coś potężnego, triumfującego, niezrównanie pięknego w kobiecie, która nosi w sobie inne życie”.