W Warcinie pod Słupskiem, w dawnym majątku Ottona von Bismarcka, pracownicy znaleźli dwa zeszyciki. Są to oryginalne, nieznane dotąd zapiski uczynione ręką Żelaznego Kanclerza.
Na znalezisko natknęli się robotnicy podczas rozbiórki starej wozowni. Odnieśli je dyrektorowi Zespołu Szkół Leśnych i Ogólnokształcących w Warcinie, Piotrowi Mańce. Szkoła zajmuje dawną rezydencję kanclerza Rzeszy. Gdy Mańka porównał pismo z notesów z autografami w albumach, stwierdził, że ma w ręku oryginalne notatniki Żelaznego Kanclerza.
Dwa zeszyciki są wielkości uczniowskich dzienniczków, zapisane ołówkiem i piórem. Jeden dzienniczek ma naklejkę z autografem "Bismarck" i rzymską cyfrą "5". Na okładce drugiego notesu został ślad po podobnej wklejce. Jeden dzienniczek ma też różową bibułę do osuszania atramentu z autografem "Bismarck".
- To jednoznacznie wskazuje na autora - mówi Mańka - On nawet listy miłosne do żony podpisywał nazwiskiem. Natomiast wewnątrz same dzienniczki są pomazane i pokreślone.
Dyrektor podejrzewa, że któryś z pracowników mających dostęp do Bismarcka wziął niepotrzebne już kanclerzowi notatki i schował pod belką w wozowni. Potem trzeba było opuścić Warcino i nie było czasu myśleć o kryjówce.