Trwa ładowanie...
tomasz pstrągowski
17-03-2016 16:14

Niezdrowa fascynacja obłędem

W 1973 roku David Rosenhan, amerykański psycholog po Uniwersytecie Columbia, wstrząsnął światkiem medycznym opisując przewrotny eksperyment. Okazało się, iż Rosenhan wraz z siedmioma przyjaciółmi zgłosili się do szpitali psychiatrycznych w całych Stanach Zjednoczonych. Każdy powiedział dyżurnemu psychiatrze, że słyszy głosy w swojej głowie. Każdemu wolno było skłamać tylko raz i w ciągu kolejnych dni i badań mieli odpowiadać na pytania uczciwie - że żadnych głosów nie słyszą. Wszyscy, choć całkowicie zdrowi, zostali zdiagnozowani jako chorzy psychicznie.

Niezdrowa fascynacja obłędemŹródło: insignis
d2glpak
d2glpak

W 1973 roku David Rosenhan, amerykański psycholog po Uniwersytecie Columbia, wstrząsnął światkiem medycznym opisując przewrotny eksperyment. Okazało się, iż Rosenhan wraz z siedmioma przyjaciółmi zgłosili się do szpitali psychiatrycznych w całych Stanach Zjednoczonych. Każdy powiedział dyżurnemu psychiatrze, że słyszy głosy w swojej głowie. Każdemu wolno było skłamać tylko raz i w ciągu kolejnych dni i badań mieli odpowiadać na pytania uczciwie - że żadnych głosów nie słyszą. Wszyscy, choć całkowicie zdrowi, zostali zdiagnozowani jako chorzy psychicznie.

U siedmiu członków grupy lekarze zdiagnozowali schizofrenię. U jednego psychozę maniakalno-depresyjną. Davida Rosenhana, mimo iż poza pierwszym spotkaniem zachowywał się całkowicie normalnie, wypuszczono dopiero po dwóch miesiącach hospitalizacji. Pozostałych członków zespołu spotkał podobny los. Żaden nie został wypisany od razu, żadnego nie oskarżono o udawanie, średni czas pobytu symulanta na oddziale wynosił dziewiętnaście dni. Kiedy leczeni (i ubezwłasnowolnieni) badacze mówili doktorom, że czują się dobrze, dostawali silne leki antypsychotyczne. Jedynym sposobem na wydostanie się ze szpitala było zgodzenie się z psychiatrami i udawana poprawa.

"Etykietka schizofrenika nadana pseudopacjentowi okazała się wyjątkowo trwała" - napisał Rosenham w artykule "O byciu normalnym w szalonych miejscach", w którym omawiał wyniki eksperymentu. Psycholog podważał nie tylko kompetencje amerykańskich psychiatrów, ale i sens współczesnej psychiatrii. "W wyniku tego eksperymentu psychiatria nie miała już o sobie tak dobrego mniemania. Nigdy nie uważano jej za pełnoprawną dziedzinę medycyny z powodu diagnoz, na których nie można polegać. Eksperyment Rosenhama jedynie to potwierdził" - powie Robert Spitzer, jeden z najbardziej wpływowych psychiatrów XX wieku.

O szalonej próbie Rosenhama przypomina Jon Ronson, walijski dziennikarz znany przede wszystkim jako autor przeniesionej na srebrny ekran książki "Człowiek, który gapił się na kozy". W opublikowanej właśnie w naszym kraju nowej książce Ronsona - "Czy jesteś psychopatą?" - podważa on wiele utrwalonych opinii na temat współczesnej psychiatrii. I zmusza każdego czytelnika, by sam zadał sobie tytułowe pytanie.

Na zdjęciu:szpital Broadmoor

d2glpak

(img|510189|center)

Psychopata w każdym

"To francuski psychiatra Philippe Pinel na początku XIX wieku jako pierwszy dostrzegł, że istnieją choroby psychiczne, które nie wiążą się z manią, depresją ani psychozą" - pisze Ronson próbując wytłumaczyć różnice pomiędzy psychopatami a ofiarami "zwykłych" chorób psychicznych. Pinel nazwał odkryte przez siebie schorzenie manie sans delire - obłędem bez urojeń. "Stwierdził, że ludzie, u których można go zdiagnozować, wydają się na pierwszy rzut oka normalni, ale nie potrafią kontrolować swoich popędów i wykazują skłonności do przemocy". Termin psychopatia pojawił się dopiero w 1891 roku, dzięki pracy niemieckiego lekarza J. L. A. Kocha.

Kim więc jest psychopata? "To bardzo skomplikowany problem" - odpowiada Ronson, gdy zadaję mu te pytanie. "Psychopata, to ktoś, kto nie czuje emocji. Nie ma w nim empatii, żalu, poczucia winy. A jeżeli nie odczuwasz empatii, to naprawdę jesteś bardzo różny od otaczających cię ludzi". "Choremu psychicznie", tłumaczy dalej dziennikarz, "może się polepszyć". Można mu przepisać leki, które będą działały na jego chorobę. Psychopacie nigdy się nie polepszy. Dlatego psychopatia nie jest chorobą - obojętne ile chemii wpakowalibyśmy w psychopatę, on wciąż pozostanie psychopatą. "Psychopatia to określenie na to, jaka jest dana osoba" - mówi w "Czy jesteś psychopatą?" profesor Anthony Maden. "W przypadku psychopaty nie może być raz lepiej raz gorzej".

By zobrazować, na czym polega problem, jednym z bohaterów swojej książki Ronson uczynił Tony'ego (imię zmienione). To 29-letni pacjent angielskiego szpitala w Broadmoor. Jego problemy zaczęły się, gdy jako 17-latek dopuścił się ciężkiego pobicia. Ktoś obraził dziecko jego przyjaciela, na co Tony zareagował bardzo nerwowo. Chcąc uniknąć odsiadki, postanowił udawać chorobę psychiczną. Uznał, że krótki pobyt w szpitalu psychiatrycznym będzie przyjemniejszy niż przesiadywanie w jednej celi z prawdziwymi przestępcami. By uwiarygodnić swoje oszustwo udawał postać graną przez Dennisa Hoppera w filmie "Blue Velvet". Wspomagał się także biografią Teda Bundy'ego, odnalezioną w biblioteczce aresztu. "Uwierzyli w każde moje słowo" - wyznaje Ronsonowi Tony zarzekając się jednocześnie, że nie jest chory psychicznie. Mężczyzna spędził w Broadmoor 12 lat. Za pobicie groziło mu od 5 do 7 lat odsiadki.

d2glpak

Jon Ronson opisuje Tony'ego jako inteligentnego, rozmownego i charyzmatycznego. Wielokrotnie podkreśla, iż według jego niewprawnej obserwacji pacjent szpitala w Broadmoor, spędzający dnie w towarzystwie naprawdę niebezpiecznych psychopatów - morderców i gwałcicieli - zachowuje się normalnie. Jednak lekarze, z którymi rozmawia nie chcą wycofać się ze swoich twierdzeń. Ich zdaniem Tony jest psychopatą, a wzorowe sprawowanie i udawanie choroby psychicznej tylko to potwierdzają. Większość psychiatrów badających Tony'ego bardzo szybko wykluczyła możliwość choroby psychicznej. Skupili się natomiast na fakcie jej udawania. "Udawanie choroby psychicznej, żeby uniknąć więzienia, to właśnie ten rodzaj manipulacyjnego i oszukańczego zachowania, jakiego można się spodziewać po psychopacie" - tłumaczy przywoływany już profesor Maden. Innymi słowy: "To, że Tony udawał, że coś jest nie tak z jego mózgiem, świadczyło o tym, że coś było nie tak z jego mózgiem".

Psychopatów diagnozuje się za pomocą Skali Obserwacyjnej Skłonności Psychopatycznych (Psychopathy Checklist Revised) autorstwa Boba Hare'a. To zestaw 20 pytań, na podstawie których ocenia się pacjenta. Są to kolejno: 1) łatwość wysławiania się i powierzchowny urok; 2) przesadne uczucie własnej wartości; 3) potrzeba stymulacji i skłonność do odczuwania nudy; 4) skłonność do patologicznego kłamstwa; 5) skłonność do oszukiwania i manipulacji; 6) brak wyrzutów sumienia i poczucie winy; 7) spłycenie afektu; 8) bezwzględność i brak empatii; 9) pasożytniczy tryb życia; 10) słabe kontrolowanie zachowania; 11) rozwiązłość seksualna; 12) wczesne problemy wychowawcze; 13) brak realistycznych, długoterminowych celów; 14) impulsywność; 15) nieodpowiedzialność; 16) brak poczucia odpowiedzialności za własne czyny; 17) wiele krótkotrwałych związków małżeńskich; 18) przestępstwa popełniane przed osiągnięciem pełnoletniości; 19) naruszenie warunków zwolnienia z zakładu karnego; 20) przestępcza wszechstronność.

Przy każdym z powyższych punktów można uzyskać od 0 do 2 punktów. 0 oznacza, iż dany punkt w ogóle nie dotyczy badanego. 1 oznacza, iż czasem dotyczy. 2 to pełna zgoda. Przeciętny człowiek uzyskuje zazwyczaj wynik poniżej 5 punktów (sam Ronson zebrał "2, najwyżej 3 punkty" jak wyznał w prywatnej rozmowie), 40 to w pełni rozwinięta psychopatia. Za psychopatę uważa się osobę, która zebrała powyżej 30 punktów.

d2glpak

Czy jednak decydowanie o życiu i wolności ludzi na podstawie prostej skali nie jest zbyt ryzykowne? Ronson nie daje na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Mówi mi: "Skala Obserwacyjna autorstwa Boba Hare'a to użyteczne narzędzie, które może być - i jest! - bardzo niebezpieczne, jeżeli trafi w nieodpowiednie ręce. A na świecie jest bardzo wiele nieodpowiednich rąk, które posługują się tą skalą. Niektórzy ludzie desperacko pragną, by inni okazali się psychopatami. Ale to nie powód, by krytykować skalę Hare'a. Wydaje mi się, że jest ona tak naukowa, jak może być psychiatria".

To właśnie przez zbyt dużo punktów w skali Hare'a, a nie przez udawanie choroby psychicznej, Tony trafił do szpitala Broadmoor.

Na zdjęciu:Jon Ronson (po lewej) na premierze filmu "Człowiek, który gapił się na kozy"

d2glpak

(img|510190|center)

Z psychopatą na co dzień

Jeżeli, drogi czytelniku, czytając kolejne punkty skali Boba Hare'a zacząłeś myśleć o swoim przełożonym, wiedz, że nie ma w tym nic dziwnego. Jon Ronson poświęca temu zagadnieniu osobny rozdział (zatytułowany wymownie "Noc żywych trupów"), przypominając, iż psychopatom naprawdę łatwiej jest robić kariery, a odsetek psychopatów wśród korporacyjnego menadżmentu jest zaskakująco wysoki.

To oczywiste już na pierwszy rzut oka. Człowiek pozbawiony sumienia (punkt 6), skłonny manipulować otoczeniem (punkt 5), mogący się pochwalić charyzmą i łatwością nawiązywania powierzchownych relacji (punkt 1), a jednocześnie przekonany o własnej wartości (punkt 2) to idealny szef w każdej dużej korporacji. Taki pracownik nie dostrzega negatywnych konsekwencji własnych decyzji (punkt 16) i bez żadnych wątpliwości kroczy ku wyznaczonemu celowi. Obojętne czy po drodze trzeba zniszczyć komuś życie, czy zwolnić kilkanaście tysięcy pracowników. Ronson pisze, iż wielu takich "korporacyjnych psychopatów" uważa, iż żyją w świecie podzielonym na drapieżniki i ofiary. Jeżeli nie chce się być ofiarą, trzeba być drapieżnikiem. Dlatego postępują tak, a nie inaczej. I dlatego nie czują się z tym źle - wszak taka jest kolej rzeczy.

d2glpak

Bob Hare, ten sam, który stworzył Skalę Obserwacyjną Skłonności Psychopatycznych, jest także współautorem badań, z których wynika, iż korporacje zaskakująco często są rządzone przez ludzi odpowiadających opisowi psychopaty. Proszę się nie niepokoić - nadal szansa, iż pracują państwo bezpośrednio pod psychopatą jest dosyć niska. Jedynie 3,9 procent badanych "specjalistów zatrudnionych w korporacjach" uzyskało wynik na poziomie trzydziestu i więcej punktów. Jednak jest to niemal 4-krotnie wyższy odsetek niż dla całej populacji (poniżej 1 procenta) i nawet w przypadku populacji więziennej rzadko dochodzi się do takiej liczby. "Prawdopodobieństwa spotkania psychopaty z wysokim wynikiem na skali Hare'a wśród korporacyjnych grubych ryb staje się od czterech do pięciu razy wyższe niż prawdopodobieństwo natknięcia się na psychopatę wśród szeregowych pracowników" - konkluduje Ronson.

Dlaczego tak się dzieje? "Udziałowcy kochają zarabiać pieniądze" - tłumaczy walijski dziennikarz w rozmowie. "A zarabiają pieniądze, kiedy zatrudnieni przez nich prezesi zachowują się psychopatycznie - bez empatii, żalu i poczucia winy. Napędzani niepochamowaną chciwością, która pozwala im zwalniać legiony pracowników by maksymalizować zyski". Próbuję zastawić na Ronsona pułapkę, pytając czym "zwykli" psychopaci różnią się od korporacyjnych psychopatów? "Korporacyjni psychopaci mają więcej ofiar" - odpowiada bez chwili wahania.

Ciekawie na ten problem patrzy sam Bob Hare. Jego zdaniem korporacyjnych psychopatów nie można postrzegać jako ludzi cierpiących na zaburzenia neurologiczne. "Dużo lepiej spojrzeć na to z perspektywy teorii Darwina" - mówi naukowiec w "Czy jesteś psychopatą?". "Z ewolucyjnego punktu widzenia wszystko się zgadza. Strategia polega na przekazaniu swojej puli genowej następnemu pokoleniu". I rzeczywiście, gdyby kierować się w życiu tylko ewolucjonizmem, wszyscy powinniśmy zachowywać się jak psychopaci. Bezwzględnie dążyć do celu, porzucać innych, budować tymczasowe relacje i poświęcać je bez wahania, by osiągnąć sukces. Ale czy naprawdę chcielibyśmy żyć w takim świecie? Jon Ronson na pewno nie: "Być może jestem idiotą, ale wydaje mi się możliwym dobry świat, w którym ludzie traktują innych ludzi jak istoty ludzkie i wszyscy są dla siebie mili".

d2glpak

W "Czy jesteś psychopatą?" dziennikarzowi udaje się też dotrzeć do "normalnego" wpływowego menadżera w wielkiej korporacji - Jacka. Jego zdaniem pozbawieni skrupułów korporacyjni psychopaci w suchych raportach ukrywają nieszczęście zwykłych pracowników. Inwestor lub udziałowiec nie wyczyta z takiego raportu, iż po drugiej stronie redukcji etatów znajdują się ludzie i ich życia. Zamiast tego dostanie zimne matematyczne wzory, z których wynika, że okrutne cięcia to jedyny sposób zmaksymalizowania zysków. "Jeśli chcesz zostać złoczyńcą" - pisze Ronson - "to pierwszą rzeczą, której powinieneś się nauczyć, to stać się nieprzeniknionym. (...) My dziennikarze uwielbiamy pisać o ekscentrykach. Nienawidzimy za to pisać o nieprzeniknionych, nudnych ludziach. (...) Im nudniejszy jest człowiek, z którym prowadzimy wywiad, tym nudniejszy będzie nasz tekst. Jeśli nie chcesz, żeby ktoś przeszkadzał ci w twoich złowrogich machinacjach, bądź nudziarzem". I taką właśnie strategię przyjmują korporacyjni psychopaci.

(img|510185|center)

Współodpowiedzialność telewidza

Ale "Czy jesteś psychopatą?" nie niesie pocieszenia dla tych, którzy chcieliby zrzucić cała winę na psychopatów. Pisząc o korporacyjnych potworach Ronson nie zapomina bowiem o tym, iż sukcesy wielu z nich to zasługa zwykłych ludzi. To my fascynujemy się psychopatami, to my pozwalamy im robić wielkie kariery, to my wybaczamy im najcięższe grzechy i słuchamy ich usprawiedliwień. Jesteśmy zakochani w psychopatach, gdyż wydają nam się oryginalni, inni, wspaniali. A wielu z nas chciałoby być tacy, jak oni.

Niezwykle w książce Ronsona brzmi wyznanie Charlotte Scott, telewizyjnej guest-bookerki wyszukującej uczestników do różnego rodzaju programów telewizyjnych - głównie z gatunku reality show. Kobieta opowiada, iż brytyjskie stacje telewizyjne otwierają specjalne gorące linie telefoniczne. Dzwonią na nie osoby, które chciałyby wystąpić w programie telewizyjnym. Rolą guest-bookera jest przyjąć takie zgłoszenie, a następnie prześwietlić kandydata. Znaleźć w nim coś interesującego, jakąś tragedię lub cechę charakteru, która przykuje uwagę telewidzów.

By ułatwić sobie pracę Charlotte wpadła na pomysł poszukiwania ludzi "w sam raz szalonych" - na tyle niezrównoważonych, by byli fascynujący, ale jednocześnie na tyle normalnych, by dało się przewidzieć ich postępowanie. W tym celu guest-bookerka pytała swoich rozmówców o przyjmowane leki. Odpadali chociażby ci, którzy przyjmowali leki na schizofrenię czy epizody psychotyczne. "Nie chcieliśmy, żeby jednego dnia ktoś przyszedł do programu , a drugiego się zabił" - pada w "Czy jesteś psychopatą?". Najlepiej rokujący byli chętni przyjmujący prozac.

"Oczywiście każde reality show usiane jest trupami tych, którzy okazali się szaleni w niewłaściwy sposób" - pisze smutno Ronson, przywołując historię sióstr Kelli McGee i Delees Williams , ofiar producentów programu telewizji ABC "Ekstremalne Metamorfozy". Metamorfozę miała przejść Deleese, nieatrakcyjna dziewczyna otoczona przez kochających ją bliskich. To oni przez całe życie roztaczali wokół niej kordon bezpieczeństwa i budowali w kobiecie poczucie własnej wartości. Po prostu zapewniając ją, że jest piękna. Deleese zgłosiła się jednak do programu, a jej bliscy zostali poproszeni o kilka słów prawdy do kamery. Miały one wzmocnić dramaturgię odcinka - podkreślić, jak bardzo, także w oczach rodziny, odmieniła się dziewczyna.

Deleese musiała więc wysłuchać bardzo wielu przykrych rzeczy, ale była przekonana, że przykrość jest tylko chwilowa - wszak zaraz zajmą się nią chirurdzy plastyczni, którzy brzydkie kaczątko przemienią w piękną księżniczkę. Niestety, tuż przed operacją okazało się, że "manager produkcji podliczył cyferki raz jeszcze i zdał sobie sprawę, że jej okres rekonwalescencji będzie zbyt długi w stosunku do możliwości budżetowych programu". Podpisana przez rodzinę McGee umowa dawała telewizji prawo do wycofania się.

Życie Deleese zostało już jednak odmienione. Przeszło naprawdę ekstremalną metamorfozę. Kobieta wiedziała, że jest brzydka, i że jej rodzina też tak uważa. Wpadła w depresję, a jej siostra - Kelli - którą producent namówił, by powiedziała, iż wstydzi się Deleese, popełniła samobójstwo.

Dlaczego osoba o skłonności do depresji i jej niezrównoważona siostra (okazało się, że Kelli cierpiała na dwubiegunową chorobę afektywną) w ogóle zostały zakwalifikowane do programu? Bo ktoś zajmujący w ABC bliźniacze stanowisko do tego Charlotte Scott postanowił, że takie historie fascynują ludzi.

Pułapki psychiatrii

Jednym z najważniejszych pytań "Czy jesteś psychopatą?" jest to o skuteczność współczesnej psychiatrii. Dziennikarz opisuje walkę, jaką z tą dziedziną medycyny toczą scjentolodzy. Członkowie słynnej sekty stawiają sobie za cel demaskowanie złych psychiatrów i obalanie ich badań. A w końcu zniszczenie całego dorobku współczesnej psychiatrii. To właśnie scjentolodzy naprowadzili Ronsona na Tony'ego i to oni wspierali walkę 29-latka o uwolnienie. Uważali, iż Tony jest normalny, a przetrzymywanie go w zakładzie zamkniętym to idealny przykład nadużyć, jakich dopuszczają się lekarze.

Na zdjęciu: l. Ron Hubbard

(img|510191|center)

Działalność Obywatelskiej Komisji Praw Człowieka (Citizens Commission on Human Rights, CCHR), antypsychiatrycznego skrzydła Kościoła Scjentologicznego, jest przedłużeniem zainteresowań założyciela tego kościoła, L. Rona Hubbarda. Hubbard był wielokrotnie atakowany jako cierpiący na urojenia i depresję (w końcu założył własny kościół), przez co doszedł do wniosku, że jest ofiarą skisku psychiatrów i przemysłu farmaceutycznego. Nienawiść obu środowisk miała wynikać z tego, że Hubbard już w latach 50. zwracał uwagę na nadużycia w szpitalach psychiatrycznych, w tym na nadużywanie LSD i elektrowstrząsów, i propagował swoją własną szkołę "samopomocy".

By przekonać ludzi CCHR wyprodukowało chociażby film dokumentalny "Psychiatria. Przemysł śmierci", w którym ujawniano przypadki nadużyć ze strony lekarzy. "Pokazano w nim między innymi przypadek amerykańskiego lekarza Samuela Cartwrighta, który w 1851 roku opisał chorobę umysłową o nazwie draperomania, rozpoznaną tylko u niewolników. Jej jedynym symptomem było «pragnienie ucieczki od swojego pana», a lekarstwem i środkiem zapobiegawczym «wygnanie diabła za pomocą bata». Wspomniano także o neurologu Walterze Freemanie, który w latach pięćdziesiątych stosował metodę polegającą na wbijaniu szpikulca do lodu w oczodół pacjenta. Freeman podróżował przez Amerykę w swoim «lobotomobilu», z entuzjazmem wykonując zabiegi lobotomii wszędzie tam, gdzie mu na to pozwolono".

Jednak o tym, jak zwodnicza może być krucjata scjentologów niech świadczy przykład Tony'ego - podsuwanego Ronsonowi jako ofiara opresyjnego systemu. "Czy jesteś psychopatą?" kończy się pocieszającą informacją, iż Tony został zwolniony ze szpitala w Broadmoor. Kiedy jednak pytam Ronsona o Tony'ego dzisiaj, trzy lata po opublikowaniu książki, odpowiedź nie jest już tak pocieszająca. "Niestety nie prowadzi normalnego życia. Znów kogoś pobił i znów jest w więzieniu" - odpowiada pisarz.

"Czy więc, po wielu rozmowach zarówno z psychiatrami, jak i z ich przeciwnikami uważasz, że współczesna psychiatria jest prawdziwą nauką, paranauką czy przekrętem?" pytam na koniec mając nadzieję, na jakieś efekciarskie domknięcie. "Przykro mi. Udzielę ci nudnej, ale za to prawdziwej odpowiedzi. Psychiatria czyni wiele dobrego i wiele złego. Psychiatria i przemysł farmaceutyczny pomagają bardzo wielu ludziom. Ale też wielu bardzo krzywdzą. Scjentolodzy powtarzają sobie i wszystkim chętnym słuchaczom opowieści o błędnych diagnozach i źle przepisanych lekach. Ale nie kontrują ich równie częstymi historiami o tym, że psychiatrzy czynią wiele dobra i naprawdę pomagają bardzo wielu osobom".

Tomasz Pstrągowski

d2glpak
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2glpak