Władysław Kopaliński, mimo słusznego wieku 95 lat, wydał swój dziesiąty słownik - Słownik wątków miłosnych. Autor podchodzi do słów z szacunkiem i czułością. Czytając jego słowniki jak książki, płynąc w niewiadomym kierunku za odsyłaczami do kolejnych haseł, odnosi się wrażenie, że świat słów, pojęć, abstrakcji jest dla najsłynniejszego polskiego leksykografa najistotniejszą rzeczywistością.
Władysław Kopaliński jest legendą. W czasach coraz węższych specjalizacji trudno uwierzyć, że słowniki, zawierające miliony haseł, liczące w sumie prawie dziesięć tysięcy stron, opracował jeden człowiek.
Autor lubi otaczać się woalem tajemnicy. Wiele osób łapie się na tym, że zna go od lat, a mimo to niewiele o nim wie. W stosunkach towarzyskich utrzymuje bezpieczny dystans. Cały dzień pracuje. Czas dla przyjaciół miewa wieczorami, ale nie lubi trwonić go na rozmowy o niczym.
Był redaktorem naczelnym SW Czytelnika, szefował w radiu, pisywał popularne felietony, pod koniec lat 50. pracował jako korespondent PAP w Waszyngtonie. Wszyscy byli przekonani, że niczym ich już nie zaskoczy.
Tymczasem w 1967 r. ukazuje się jego pierwszy Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych. Niedawno do rąk czytelników trafiło jego trzydzieste wydanie. W sumie nakład książek Władysława Kopalińskiego sięga trzech milionów egzemplarzy.