Wystawiona przez gdański Teatr Wybrzeże adaptacja Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną nie zbiera najlepszych recenzji. Mimo to przynajmniej z jednego powodu warto się jej uważniej przyjrzeć.
Usłyszeć w niej można dwie piosenki specjalnie do tego widowiska napisane przez łódzką grupę Cool Kids of Death. Nie śpiewa w nich jednak etatowy frontman tej formacji Krzysztof Ostrowski, lecz... autorka książki, na której oparto spektakl - Dorota Masłowska.
Początkowo fakt ten zespół i pisarka zamierzali utrzymać w tajemnicy. Oficjalnie wokalistką w tych dwóch utworach była niejaka Joanna Jaskółka (tak nazywa się bohaterka nowej prozy Masłowskiej). Jednak ostatecznie w wywiadzie dla miesięcznika "Teraz Rock" C.K.O.D. wyznali, kto naprawdę śpiewa w kompozycjach z przedstawienia.
Dzięki temu wiadomo, do kogo należy ten głos. A to głos, jakiego w polskiej muzyce rockowej dawno nie słyszeliśmy.
Masłowska chwalona była w ostatnich miesiącach często. Być może nawet zbyt często, na co sama zwróciła uwagę podczas uroczystości przyznania Nagrody NIKE. Ale czy to się komuś podoba, czy nie, wypada ją pochwalić raz jeszcze. Za talent wokalny.
Już jakiś czas temu próbowała śpiewać z warszawskim zespołem Usta. Wtedy nie do końca potrafiła się wpasować w jego przewrotną, poetycko-dyskotekową konwencję. Tu, w ostrych, dynamicznych utworach, odnalazła się znakomicie. Ma ekspresję, jakiej nie powstydziłyby się najlepsze polskie wokalistki punkowe z Niką z Post Regimentu na czele.
Fakt - brzmi chwilami trochę dziecinnie, ale jest to dziecinność podładowana sporą dawką drapieżności i agresji. Nie da się też nie zauważyć, że Masłowska dysponuje naprawdę sporym arsenałem środków ekspresji. Krzyczy, śpiewa, szepcze, melodeklamuje...
Swoją drogą ciekawe, jakie jeszcze talenty ma w zanadrzu Masłowska?