O planowym mordowaniu Żydów wiedziało, mimo ukrywania tej zbrodni przez władze Trzeciej Rzeszy przed własnymi obywatelami, znacznie więcej Niemców niż dotychczas zakładano - twierdzi niemiecki historyk Bernward Doerner.
Autor książki Niemcy a holokaust. O tym, czego nikt nie chciał, lecz każdy mógł wiedzieć przedstawił swoją najnowszą publikację we wtorek wieczorem w muzeum Gropiusbau w Berlinie.
Dominujący po wojnie w RFN pogląd, że o holokauście wiedziała jedynie mała grupa nazistów z Hitlerem na czele, należy uznać za zrozumiały lecz niewiarygodny psychologiczny mechanizm obronny niemieckiego społeczeństwa - powiedział Doerner. Jego licząca ponad 800 stron praca opiera się na dokumentach z 46 archiwów, analizie 65 wydawanych w Trzeciej Rzeszy gazet oraz 400 innych źródłach.
Jak twierdzi historyk, podstawowym źródłem informacji o ludobójstwie byli żołnierze Wehrmachtu. Z 18 milionów żołnierzy służących w nazistowskiej armii, większość przebywała w czasie wojny przynajmniej przez pewien czas na terenie Polski i ZSRR - okupowanych krajów, w których naziści popełnili większość zbrodni. Podczas urlopu w ojczyźnie żołnierze, jako naoczni świadkowie masowych rozstrzeliwań lub powtarzając zasłyszane informacje, mimo obowiązujących zakazów dzielili się swoją wiedzą z rodziną i znajomymi.
Ważnym źródłem informacji były słuchane przez miliony Niemców audycje BBC oraz miliony ulotek, rozrzucanych przez brytyjskie samoloty nad niemieckimi miastami.
Z analizy raportów tajnej policji wynika, że obywatele Trzeciej Rzeszy wiedzieli o holokauście. W archiwach znajduje się wiele dokumentów świadczących o tym, że temat ten poruszany był w codziennych rozmowach.
Mimo zakazów, o mordowaniu Żydów rozpowiadali nawet oficerowie SS służący w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Hitlerowskie władze unikały stosowania surowych kar wobec winnych, by nie wzbudzać sensacji.
Zdaniem historyka od przełomu lat 1942-1943 wiedza o holokauście była powszechna. Odkrycie w kwietniu 1943 grobów polskich oficerów w Katyniu, przedstawiane przez hitlerowską propagandę jako zbrodnia żydowska, zniosło ostatnie zahamowania w bezpardonowej nagonce na Żydów. Od tego czasu motyw likwidacji Żydów pojawia się bez ogródek w nazistowskich mediach. „Żydów trzeba zniszczyć jak szczury” - pisała wtedy jedna z lokalnych gazet.
Doerner odrzuca tezę, że większość niemieckiego społeczeństwa popierała holokaust. Szacuje odsetek zwolenników fizycznej likwidacji Żydów na 10 do 20 proc. całego społeczeństwa. Większość Niemców miała - jego zdaniem - zastrzeżenia do polityki ludobójstwa, z przyczyn etycznych lub politycznych, a także obawiając się odwetu za zbrodnie.
– Od końca 1942 roku obserwujemy wśród Niemców silny niepokój w związku z groźbą przegrania wojny i zemsty ze strony przeciwników – mówił Doerner.
Brak czynnego oporu - z nielicznymi wyjątkami - historyk tłumaczy właśnie obawą przed zemstą za holokaust.
– Niemcy nie wierzyli, że zostaną potraktowani fair przez zwycięzców. Dominował strach przed pokojem – podkreślił.
Podczas dyskusji z czytelnikami Doerner uznał za niewiarygodne wypowiedzi niemieckich polityków, którzy - tak jak były kanclerz Helmut Schmidt - twierdzą, że o obozie koncentracyjnym Auschwitz dowiedzieli się dopiero po wojnie.
– Trudno byłoby udowodnić im w procesie sądowym, że mówią nieprawdę, gdyż nie ma na to twardych dowodów, lecz ich usprawiedliwienia są całkowicie nieprawdopodobne – powiedział historyk.