W Sądzie Okręgowym we Wrocławiu nie doszło w czwartek do ogłoszenia wyroku w głośnym procesie Krystiana B., autora książki Amok , oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem kochanka b. żony. Sąd, zamiast odczytać wyrok, otworzył przewód sądowy, aby m.in. powołać biegłego z zakresu telefonii.
Podczas ostatniej rozprawy prokurator domagała się dla oskarżonego 25 lat więzienia. Sam Krystian B. mówił, że nie czuje się winny i prosił o uniewinnienie. W ostatnim słowie powiedział, że czeka na wyrok ze spokojem, na jaki może się zdobyć tylko i wyłącznie osoba niewinna.
Przewodnicząca składu sędziowskiego Lidia Hojeńska uzasadniając czwartkową decyzję sądu powiedziała, że podczas narady sędziów pojawiły się wątpliwości i aby je rozwiać, trzeba uzupełnić materiał dowodowy. Dlatego też sąd zdecydował się przesłuchać dwóch policjantów Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, którzy prowadzili śledztwo, oraz powołać biegłego z zakresu telefonii.
Chodzi o wyjaśnienie wątpliwości związanych z telefonem komórkowym, który należał do zamordowanego Dariusza J., a który - zdaniem prokuratury - został wystawiony do sprzedaży na aukcji internetowej przez Krystiana B. cztery dni po zaginięciu J.
Pytany decyzję sądu B. powiedział, że nie cieszy go taki obrót sprawy, bowiem spodziewał się, że dzisiaj opuści areszt jako wolny człowiek. *Natomiast decyzja sądu dowodzi, jego zdaniem, że zgromadzony przez prokuraturę materiał jest niekompletny. * Obrońca Krystiana B. Karol Węgliński powiedział, że biegłego z zakresu telefonii należało powołać dawno temu, a nie siedem lat po zabójstwie J. Pytany czemu sam nie wnosił o powołanie takiego biegłego, powiedział, że to prokuratura powinna udowodnić winę oskarżonego.
*Według prokurator Bogumiły Fiuto można było powołać takiego biegłego, ale - zdaniem prokuratury - nie było to konieczne. * Ponieważ kolejna rozprawa odbędzie się dopiero we wrześniu, a termin aresztowania Krystiana B. upływa w sierpniu, sąd zdecydował się przedłużyć tymczasowe aresztowanie. Według Hojeńskiej istnieje obawa, że B. mógłby się ukrywać przed organami ścigania, gdyż grozi mu wysoki wyrok.
Początkowo w toku śledztwa nie udało się ustalić zabójcy, więc je umorzono. Policja ponownie rozpoczęła dochodzenie w sprawie zabójstwa J. dopiero w 2005 r. W tym czasie B. podróżował po całym świecie. W toku śledztwa B. raz przyznał się do zabicia Dariusza J. Nigdy później nie podtrzymał jednak tego.
Prokuratura oskarża B. o to, że w listopadzie 2000 r. zabił ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie Dariusza J., którego B. podejrzewał o romans z b. żoną.Najpierw B. miał pozbawić wolności Dariusza J., głodzić go przez trzy dni, a następnie skrępować ofiarę liną w taki sposób, aby uniemożliwić jej pływanie, i wrzucić do Odry.