Namiętność made in Mexico
Frida Kahlo malowała obrazy własnym życiem. Są więc naszpikowane seksualnością i cierpieniem. Świat oszalał na punkcie artystki, bo niczego nie udawała. Twierdziła, że tylko w Meksyku rodzą się rzeczy niewykalkulowane, gorące.
Nie uznawała kompromisów
Uwielbiała łamać reguły, przekraczać granice; sprawdzać, ile jej jeszcze wolno. Jako nastolatka szokowała otoczenie wulgarnym językiem. Wcześnie zaczęła przejawiać zainteresowanie seksem. Kochała sprośne żarty, filmy z Flipem i Flapem, Chaplinem i braćmi Marx, muzykę ludową, tequilę i koniak, kolekcjonowała lalki oraz obrazy w stylu ex-voto (poprzez które wierni dziękują świętym za doznane łaski). Teatr i muzyka klasyczna ją nudziły. Wolała cyrk i mecze bokserskie. Od dzieciństwa uwielbiała wcielać się w różne role, kreować światy, w trudnych chwilach podkręcać atmosferę dramatu. Nosiła długie indiańskie suknie, którymi chciała podkreślić mexicanidad, solidarność z prostym ludem. Meksykiem była przesiąknięta. Na jej obrazach roi się od charakterystycznych dla regionu kaktusów, papug czy psów Itzcuint, od odwołań do prekolumbijskich korzeni.
Miłość i cierpienie
Cierpienie towarzyszyło Fridzie niemal przez całe życie. W wieku sześciu lat zachorowała na polio (choroba zdeformowała jej prawą nogę), a jako osiemnastolatka uległa wypadkowi, w wyniku którego jej miednica, kręgosłup i prawa noga zostały złamane, żelazny pręt przebił macicę. Choć lekarze nie dawali jej szans, przeżyła. To i około trzydzieści późniejszych operacji. Wcześniej marzyła o byciu lekarkę, po wypadku zaczęła malować - w łóżku, do którego przymocowano sztalugi.
Mówiła: "Spotkały mnie w życiu dwie katastrofy. Jedną z nich był autobus, który we mnie uderzył. Drugą - Diego". Trudno jednak uwierzyć, że o spotkaniu z dwadzieścia lat starszym muralistą Diegiem Riverą myślała jako o katastrofie. Mimo wszystkich kobiet i mężczyzn, jacy stanęli między nimi, Frida i Diego nigdy nie przestali mieć siebie na wyłączność. To była dziwna miłość. Pełna zdrad, rozstań, powrotów, ale i namiętności, fascynacji, oddania. Mężczyzna, od którego Kahlo była uzależniona, niszczył ją, upokarzał, ale też inspirował i bezgranicznie kochał. Twierdził, że jest "fizjologicznie niezdolny do wierności".
Rzeczywistość zamiast marzeń
Młodzi gniewni
Fascynowała ją rewolucja meksykańska, która niosła dowartościowanie prostego ludu. Utożsamiała się z nią do tego stopnia, że podawała 1910 (rok wybuchu rewolucji) jako swoją datę urodzenia, podczas gdy na świat przyszła w 1907. W czasie nauki w Escuela National Preparatoria (ówcześnie najlepszej szkole w Meksyku, przygotowującej do studiów), należała do grupy Las Cachuchas, którą tworzyli - jak pisał Carlos Fuentes - "dumni i przekorni młodzi ludzie, ubrani skromnie, z proletariackimi czapkami na głowach, zdecydowani na wyśmiewanie wielkich ówczesnego świata [...]: robili piruety na korytarzach Akademii, sadzili skórki od bananów pod nogami statuy Porządku i Postępu, kradli tramwaje (...) Frida Kahlo zachwycała się Saturninem Eranem, doktorem Atl, wszystkimi tymi, którzy wyzwalali formę, pejzaże i barwy od ograniczeń, które stawiała Akademia. Uwielbiała Breughel'a i bekanie podczas narodowych karnawałów ku jego czci".* Las Cachuchas wyznawali socjalistyczno-nacjonalistyczne idee; czytali ideologów
socjalizmu, ale wśród ich lektur można doszukać się także Tołstoja, Hegla, Hugo, Dostojewskiego czy Puszkina. W grupie Las Cachuchas byli późniejsi cenieni lekarze, prawnicy, poeci, no i ona.*
Wierna marksistka
Frida wierzyła, że komunizm jest szansą dla ciemiężonej przez wieki ojczyzny. Idee rewolucji proletariackiej, które w tym czasie zwyciężały w Rosji, stały się pociągającą wizją dla Meksykanów, zmęczonych politycznym chaosem. Marks i Engels dawali recepty na jego opanowanie. Frida, podobnie jak jej mąż, wstąpiła do partii komunistycznej. Do końca życia nie przestała wierzyć w socjalizm. Jej fascynację jego rzekomą mocą uzdrawiania odnajdujemy na płótnach: "Marksizm da zdrowie chorym" czy "Frida i Stalin".
W łóżku z Trockim
Gdy w latach 30. skłócony ze Stalinem Lew Trocki szukał azylu politycznego, znalazł go w Meksyku, w należącym do Riverów Casa Azul.Kahlo wdała się w romans z rosyjskim rewolucjonistą. Diego, który przymykał oczy na lesbijskie przygody żony, nie mógł jednak ścierpieć myśli o jej heteroseksualnych przygodach. Na ogół Frida skrzętnie je ukrywała. Tym razem jednak chciała, by się dowiedział.* To był rewanż za romans Rivery z jej siostrą Cristiną.* Wydawało się, że niewierność im spowszedniała. Tymczasem na wieść o romansie Diega z gwiazdą filmową Paulette Goddard, Frida wniosła o rozwód. W tym okresie powstał "Autoportret z obciętymi włosami". Artystka przedstawia się na nim w ciemnym, męskim garniturze; trzymającą w ręku nożyczki, którymi właśnie obcięła sobie włosy. Zawsze to robiła, gdy przeżywała z Diegiem poważny kryzys. Karała go w ten sposób. Odrzucała to, co tak kochał - długie włosy i tehuańskie spódnice. Rozwód stał się faktem. Nie minęło jednak dużo czasu, a Frida i Diego ponownie wzięli
ślub.
Śmierć i arbuzy
Wiosną 1953 roku, Lola Alvarez Bravo zorganizowała Kahlo pierwszą indywidualną wystawę w Meksyku. W jej dniu artystka była jednak w tak złym stanie, że lekarze zabronili jej wstawać.Kazała więc przewieźć do galerii swoje łóżko, a sama pojechała ambulansem. Naszpikowana środkami przeciwbólowymi wzięła udział w wernisażu, leżąc w łóżku, pijąc i śpiewając z gośćmi. Rok później, wbrew zakazom lekarzy, wzięła udział w demonstracji przeciw obaleniu przez USA demokratycznie wybranego prezydenta Gwatemali Jacoba Arbenza Guzmána. Po tym ostatnim publicznym wystąpieniu, jej stan gwałtownie się pogorszył. Zmarła 13 lipca 1954 r. na zapalenie płuc, choć wielu twierdzi, że było to samobójstwo. Lecz czy gdyby rzeczywiście chciała to zrobić, to na krótko przed końcem namalowałaby poprzekrawane na części arbuzy o żywo-czerwonym miąższu i podpisała czerwoną farbą: "Viva la Vida" (Niech żyje życie)? Chociaż... zawsze była przewrotna.
Komercyjna sława
Świat o malarce, która stała się znakiem rozpoznawczym Meksyku, dowiedział się przede wszystkim za sprawą filmu "Frida" w reżyserii Julie Taymor, który trafił na ekrany w 2002 r. Kolejny raz okazało się, że komercyjne środki mają moc wskrzeszania. Meksykanka otrzymała drugie życie. Film z Salmą Hayek dał Fridzie większą rozpoznawalność, ale uczynił też produktem gwarantującym dochodowy interes. Niepokorna, nieprzewidywalna, zbuntowana, nieoczywista - wymarzona ikona nonkonformizmu. Przedstawiciele mniejszości seksualnej okrzyknęli ją nawet "ilustracją teorii queer". Następstwo fridomanii to dostępne na rynku kosmetyki "Frida Kahlo", trampki z elementami jej obrazów, tequila z wizerunkiem artystki, lalki ze zrośniętymi brwiami, a także rękodzielne kolczyki, spódnice czy body z podobizną Fridy. Polki, na stronie www.stardoll.com, mogą do woli przebierać modelkę przypominającą Fridę Kahlo (noszącą też to imię i nazwisko), lecz wyposażoną w cechy lalki Barbi. Tu Frida nie ma jednej nogi krótszej, ale
dwie idealnie zgrabne kończyny. Zarobić na malarce postanowiła nawet poczta znienawidzonych przez nią Stanów Zjednoczonych, wydając znaczek z jej wizerunkiem.
Miłość w internecie
Joanna Podsadecka/książki.wp.pl