Namiętność made in Mexico
Nie uznawała kompromisów
Frida Kahlo malowała obrazy własnym życiem. Są więc naszpikowane seksualnością i cierpieniem. Świat oszalał na punkcie artystki, bo niczego nie udawała. Twierdziła, że tylko w Meksyku rodzą się rzeczy niewykalkulowane, gorące.
Frida Kahlo malowała obrazy własnym życiem. Są więc naszpikowane seksualnością i cierpieniem. Świat oszalał na punkcie artystki, bo niczego nie udawała. Twierdziła, że tylko w Meksyku rodzą się rzeczy niewykalkulowane, gorące.
Uwielbiała łamać reguły, przekraczać granice; sprawdzać, ile jej jeszcze wolno. Jako nastolatka szokowała otoczenie wulgarnym językiem. Wcześnie zaczęła przejawiać zainteresowanie seksem. Kochała sprośne żarty, filmy z Flipem i Flapem, Chaplinem i braćmi Marx, muzykę ludową, tequilę i koniak, kolekcjonowała lalki oraz obrazy w stylu ex-voto (poprzez które wierni dziękują świętym za doznane łaski). Teatr i muzyka klasyczna ją nudziły. Wolała cyrk i mecze bokserskie. Od dzieciństwa uwielbiała wcielać się w różne role, kreować światy, w trudnych chwilach podkręcać atmosferę dramatu. Nosiła długie indiańskie suknie, którymi chciała podkreślić mexicanidad, solidarność z prostym ludem. Meksykiem była przesiąknięta. Na jej obrazach roi się od charakterystycznych dla regionu kaktusów, papug czy psów Itzcuint, od odwołań do prekolumbijskich korzeni.