Najnowsza powieść Quichotte już dostępna!
„Wszyscy jesteśmy na swój sposób don Kichotami. I choć od publikacji dzieła Cervantesa minęło ponad czterysta lat, losy jego bohaterów wciąż się powtarzają, jak powtarza się historia” – mówi Salman Rushdie, jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy, którego najnowszą powieść Quichotte w przekładzie Jerzego Kozłowskiego właśnie opublikował Dom Wydawniczy REBIS.
Materiał partnera Dom Wydawniczy REBIS
Idea człowieka postrzegającego świat według swej własnej wizji jest wciąż aktualna. Potrzebna i kusząca, lecz niełatwa w realizacji. Wciąż musimy o nią walczyć. Dlatego konstruując swą nową powieść, Salman Rushdie (autor m.in. Szatańskich wersetów i Dzieci północy oraz zdobywca Nagrody Bookera i Best of the Booker) przypomina uniwersalne przesłanie Cervantesa.
„Don Kichot to powieść-matka całej naszej literatury – powiedział Rushdie, dodając, że wciąż pojawiające się nowe przekłady arcydzieła Cervantesa przybliżają ten jeden z najważniejszych w literaturze tekstów współczesnemu czytelnikowi. Przed kilku laty pojawił się także nowy polski przekład Przemyślnego szlachcica don Kichota z Manczy i Przemyślnego rycerza don Kichota z Manczy autorstwa Wojciecha Charchalisa.
W swej najnowszej powieści Rushdie niczym wybitny pianista z gracją wygrywa wariacje na temat Don Kichota, na swój sposób składając hołd hiszpańskiemu ojcu literatury Miguelowi Cervantesowi.
Quichotte to powieść szkatułkowa i powieść drogi, rozgrywająca się we współczesnej Ameryce. Jeden z jej głównych bohaterów - Sam DuChamp, drugorzędny autor thrillerów szpiegowskich – postanawia stworzyć dzieło swego życia. I tak wymyśla postać Ismaila Smile’a, przedstawiciela handlowego indyjskiego pochodzenia, który pracuje w rodzinnej firmie farmaceutycznej. Zmaga się on z podobnymi problemami jak don Kichot. Tyle że Kichot Cervantesa miał obsesję na punkcie powieści rycerskich, bohater Rushdiego natomiast – Quichotte, bo takie imię przyjmuje Ismail Smile – ma umysł zatruty przez kulturę śmieciową i telewizję, którą ogląda wręcz nałogowo.
Jego Ukochaną zostaje popularna telewizyjna gwiazda Salma R. Quichotte zaczyna wierzyć, że uda mu się zdobyć jej serce i dzięki temu stanie się mieszkańcem innego „jaśniejszego świata”. Ze swym wymyślonym synem, któremu nadaje imię Sanczo, wyrusza w drogę przez Amerykę, by dotrzeć do Ukochanej i udowodnić, że jest godny jej ręki.
Oczywiście jesteśmy nie w Manczy, tylko w Stanach Zjednoczonych rządzonych przez Trumpa, w erze Wszystko Się Może Zdarzyć – czasach zdrady, śliskiej tożsamości i wynaturzonej demokracji.
Rushdie boleśnie obnaża kult celebrytów, często mających niewiele do powiedzenia. Pisze o uzależnieniu od opioidów, już niemal współczesnej pladze, o świecie, w którym coraz trudniej odróżnić fakty od fikcji. Lista niepokojących zjawisk, które pojawiają się na kartach tej powieści, jest znacznie dłuższa. Mamy tu rasizm i rozbite imigranckie rodziny - to one zdaniem autora są „zwierciadłami naszych czasów, lśniącymi odłamkami ukazującymi prawdę” - cyberszpiegostwo, relacje dzieci z rodzicami i… koniec świata. Ale Salman Rushdie nie byłby sobą, gdyby nie stworzył z tej materii szatańsko wręcz zabawnego portretu naszych czasów.
Quichotte chwilami brzmi jak przestroga, ostatnie słowo wybitnego intelektualisty, zanim skończy się świat. Ale finał powieści jest wzruszający, bo można ją odczytywać także jako najprostszą historię - o mężczyźnie, który kocha kobietę, o ojcu, który kocha syna, o człowieku, który zrobi wszystko, aby zasłużyć na miłość. Czasami to wystarczy. Czasami po prostu trzeba uwierzyć.
Materiał partnera Dom Wydawniczy REBIS