I jak Imperium wilków
Imperium wilków Jean-Christopher Grange'a nad Sekwaną zrobiło niezłą furorę, stąd też zainteresowanie miejscowych twórców. Dzięki sensacyjnej fabule reżyser próbował wyleczyć odwieczny francuski kompleks wobec amerykańskiej kultury. Postanowiono więc postawić na zawsze dobrego Jeana Reno oraz żywiołową i mroczną akcję. Niby wszystko jest jak ma być, a wyszedł taki film, jaki Amerykanie robią w przerwach między superprodukcjami. Ostatnie sceny są po prostu śmieszne.