Nagrody Darwina 3. Strategia przetrwania
Nagroda Darwina:
Fatalne skutki błędu celowania
Relacja zweryfikowana przez Darwina
7 marca 2002, Colorado
Gdy Gerald został zatrzymany przez policję za jazdę po pijanemu, uznał, że lepiej będzie zbiec ze skradzionego samochodu niż narażać się na ponowne więzienie, skąd niedawno został warunkowo zwolniony. To był pierwszy z dwu kolejnych błędów, jakie popełnił w ocenie sytuacji. Nie znamy toku jego rozumowania, ale mógł on wyglądać w przybliżeniu tak: Dotychczas policjanci mają wobec mnie tylko podejrzenia i są czujni... Dlaczego nie rozgrzać ich do czerwoności, zmęczyć i rozdrażnić, zmuszając do męczącego pościgu przez chaszcze i bezdroża?
Podczas ucieczki Gerald podjął próbę wyperswadowania policjantom pogoni, strzelając do nich przez ramię ze swego półautomatycznego rugera kaliber 9 mm. W ten sposób popełnił drugi błąd myślowy: Policja depcze mi po piętach. Mają broń. Widzą mnie przed sobą, mogą więc w każdej chwili wycelować i strzelić. Ja ich nie widzę, bo nie mam oczu z tyłu głowy, mogę więc tylko strzelać na oślep i zobaczyć, co z tego wyniknie!
Na nieszczęście dla siebie Gerald należał najwyraźniej do tej kategorii ludzi, którzy nie potrafią jednocześnie żuć gumy i iść przed siebie. A przynajmniej jednocześnie biec i strzelać. Składając się do strzału, Gerald zdołał trafić we własną głowę, kończąc tym samym obiecująco zapowiadającą się akcję. W sumie padły cztery strzały – i żaden z nich nie był dziełem policji; przy ciele ofiary leżał jeszcze ciepły pistolet. Geralda odwieziono do lokalnego szpitala, gdzie następnego dnia oddał ducha, usuwając w ten sposób z puli genowej swe niekorzystne allele, odpowiedzialne za błędy koordynacji ruchόw i procesów myślowych.
Źrόdło: „Colorado Springs Gazette-Telegraph”, 9news.com
Nagroda Darwina:
Bez nogi czy bez głowy?
Relacja zweryfikowana przez Darwina
Styczeń 2002, Włochy
Niektórzy gotowi są wiele stracić dla pieniędzy.
Pewien pomysłowy Włoch, dwudziestotrzyletni Andreas, znaleziony został w kałuży krwi opodal lokalnej drogi. Z początku policja podejrzewała, że padł on ofiarą sadystycznego okaleczenia – lewa noga Andreasa została niemal odcięta od ciała piłą łańcuchową. Ostatnim czynem ofiary było telefoniczne połączenie się z numerem alarmowym; telefonistka usłyszała tylko – jak zeznała – „śmiertelne charczenie”. Gdy przybyła pomoc, Andreas był już całkowicie wykrwawiony.
Zbrodnicza napaść na niewinnego człowieka? Niezupełnie. Andreas padł ofiarą swej własnej intrygi wymierzonej przeciwko towarzystwu ubezpieczeniowemu. Aby uzyskać pół miliona dolarów odszkodowania od licznych towarzystw ubezpieczeniowych, wystarczy udowodnić trwałe kalectwo. W tym celu Andreas skłonił swego kuzyna, by ten odciął mu lewą nogę piłą łańcuchową. Swój plan oparł na dostępnej mu wiedzy o skuteczności pierwszej pomocy w podobnych wypadkach.
Jego dwudziestodziewięcioletni kuzyn potwierdził, że to on był sprawcą wypadku i że faktycznie wykonał to, czego się podjął, przyczyniając się do śmierci młodszego od siebie mężczyzny, wraz z którym zaplanował tak tragicznie zakończoną i niezbyt przemyślaną intrygę.
Wydarzenie to miało miejsce w pobliżu zatoczki parkingowej. Kuzyn dokonał operacji odcięcia kończyny Andreasa poniżej kolana, powodując rozerwanie głównych naczyń krwionośnych. W pewnym sensie plan osiągnięcia trwałego kalectwa zakończył się pomyślnie, choć nie zostawił Andreasowi wiele czasu na radość z sukcesu. Karetka pogotowia przybyła na miejsce zbyt późno, kuzyn zaś uciekł, wyrzucając piłę do rzeki w drodze do pobliskiego miasteczka.
Śmierć Andreasa powinna stanowić ostrzeżenie dla nabywców pił łańcuchowych: lepiej nie kusić losu!
Źródło: www.cnnitalia.it, jugosłowiański dziennik „Glas”, „La Nazione”, news.bcc.co.uk, Ananova