Muzeum Powstania Warszawskiego (MPW) kupiło kolekcję poczty powstańczej na sobotniej aukcji w Duesseldorfie za 190 tys. euro. Dyrektor placówki obiecał, że za miesiąc kolekcja zostanie pokazana na specjalnej wystawie w MPW.
Kolekcja została wystawiona na aukcji przez filatelistyczno-numizmatyczny dom aukcyjny Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen w Duesseldorfie. Składa się ona ze 123 pamiątek: listów, kopert i znaczków z Poczty Polowej AK i Harcerskiej Poczty Polowej. Eksperci, którzy badali w Niemczech autentyczność kolekcji, uznali, że trzy eksponaty to najprawdopodobniej falsyfikaty. Jednak całość - jak ocenia dyrektor Muzeum Jan Ołdakowski - ma ogromną wartość.
Na potrzeby licytacji minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski przekazał w czwartek dyrektorowi MPW pełnomocnictwo do zakupu tej kolekcji. Jak wyjaśnił, miała to być gwarancja na pomoc finansową ze strony resortu kultury w zakupie listów przez Muzeum.
- Dajemy gwarancję, że będziemy partycypować finansowo w takiej ilości środków finansowych, jaka będzie niezbędna, by dokonać tego zakupu - zapewniał Zdrojewski.
- Zakup zbioru za cenę wywoławczą zgodziły się sfinansować po połowie - Telekomunikacja Polska i PKO BP. Koszty związane z transportem kolekcji pokryje ministerstwo kultury - poinformował Ołdakowski.
Ewentualne zakupy takich pamiątek w przyszłości będą finansowane ze specjalnego konta, otwartego przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum liczy na wsparcie darczyńców.
*Z zakupu listów cieszy się uczestnik Powstania Warszawskiego Władysław Bartoszewski . Jego zdaniem, warto było zapłacić 190 tys. euro za ten zbiór. *
- To są autentyki, wytworzone rękami ludzi, którzy wtedy żyli. Niektórzy z nich mogą nadal żyć. To bezpośrednie pamiątki tamtych czasów. To zupełnie co innego niż książka, niż wspomnienia spisane po latach - powiedział Bartoszewski .
Również instruktor Szarych Szeregów, Zygmunt Głuszek, który w czasie Powstania współorganizował Harcerską Pocztę Polową powiedział, że muzeum słusznie postąpiło kupując listy.
- Jakie by nie były losy tego typu zbiorów, to zawsze powinny wrócić do Polski, o ile są prawdziwe - podkreślił Głuszek.
Według niego, warto było wydać na kolekcję 190 tys. euro.
- To nie jest wysoka cena, zważywszy na inne wydatki naszego państwa, te prawidłowe, jak i te aferalne - ocenił.
Zaznaczył, że pamiątek z Powstania Warszawskiego jest mało i warto gromadzić wszystkie, które się da.
Opinii tej nie podziela naczelny dyrektor Archiwów Państwowych dr Sławomir Radoń. Według niego, kolekcja nie ma aż takiej wartości z punktu widzenia historycznego czy kolekcjonerskiego.
- Przede wszystkim ma ona wartość sentymentalną. Natomiast prywatny kolekcjoner nie kupiłby tego zbioru za cenę, której zażądał sprzedawca - ocenił Radoń. Według niego, anonimowy kolekcjoner zrobił na tej transakcji interes życia.