Wnuk pisarza twierdzi, że wspomnienia noblisty zostały zmanipulowane. Dlatego odszukał notatki dziadka i dołączył je do tekstu Ruchomego święta . Wszystko po to, by w lepszym świetle przedstawić swoją babcię.
Jak doszło do rozpadu pierwszego małżeństwa pisarza? Jego wnuk, Seán, uznał, że „Ruchome święto”, autobiograficzna książka Ernesta Hemingwaya wydana już po jego śmierci, nie zawiera całej prawdy na ten temat. Dlatego przebadał rękopisy dziadka, które przechowuje biblioteka Johna F. Kennedy'ego. Wyszukane tam nieznane zapiski dołączył do nowego wydania słynnych wspomnień.
Ostatni rozdział Ruchomego święta jest peanem na cześć Hadley Richardson, pierwszej żony Hemingwaya . Pisarz wyjawia, w jaki sposób rozpadł się ich pełen miłości związek. Stało się to za sprawą Pauline Pfeiffer, dziennikarki pracująca dla magazynów „Vanity Fair” i „Vogue”, babci Seána. To właśnie on jest sprawcą skandalu, który niedawno wybuchł w Ameryce i któremu dużo uwagi poświęcił prestiżowy „The New York Times”.
Seán, który wcześniej wydawał pisma dziadka poświęcone wojnie i łowiectwu, uznał, że Mary Hemingway, czwarta z żon pisarza, przygotowując do druku tekst Ruchomego święta wycięła istotne fragmenty. Zdaniem Seána zawierały one m.in. ostre sądy Hemingwaya o dobiegającym końca pierwszym małżeństwie. Wnuk twierdził też, że ostatni rozdział wspomnień - Paryż nigdy nie ma końca - został przez wdowę skomponowany z urywkowych zapisków.
Postanowił przedstawić „bardziej prawdziwą wersję książki, którą mój dziadek zamierzał opublikować”. Z wyszperanych w bibliotece Kennedy'ego notatek sklecił więc dodatkowe rozdziały, w których pisarz bierze na siebie część winy za rozpad związku z Hadley.
Innego zdania są jednak literaturoznawcy. - Nigdy nie otrzymamy ostatecznej wersji tych wspomnień – twierdzi Ann Douglas, profesor literatury na Uniwersytecie Columbia. – Bo ona nie istnieje. A jednak w eseju, który w 1964 zamieścił „The New York Times Book Review”, Mary Hemingway podkreśliła, że jej mąż musiał uważać książkę za zakończoną.
Pełna wersja artykułu w aktualnym wydaniu „Rzeczpospolitej”.