Trwa ładowanie...

Miłość, botanika i wielopokoleniowość: rozmowa z autorkami "Ogrodu Zuzanny"

To słodka-gorzka historia z życia, która przekonuje o tym, że czasami warto podnieść wzrok znad ekranu telefonu. O pięknie przyrody, sekretnym języku roślin i wadze rodzinnych relacji opowiedzą autorki powieści: Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska.

Miłość, botanika i wielopokoleniowość: rozmowa z autorkami "Ogrodu Zuzanny"Źródło: Materiały prasowe
dx9rz5o
dx9rz5o

"Ogród Zuzanny” jest książką o miłości. Jak pisać, żeby nie zginąć wśród innych tytułów o tej tematyce, których jest przecież mnóstwo?
* Justyna Bednarek:* Wydaje mi się, że po prostu trzeba być sobą, czerpać z siebie, z własnych doświadczeń, z historii, które się przeżyło. Wtedy będzie w tym rys prawdy. Nie mamy zbyt wiele do zaoferowania światu poza sobą samym. Ja i Jagna bardzo się od siebie różnimy, łącząc nasze wizje świata tworzymy dość niepowtarzalną całość. Może na tym polega nasza siła?

To wyłącznie romans czy są tam jeszcze inne „wymiary” miłości?
* JB:* Romans to tylko jeden z wątków. Starałyśmy się nasycić książkę miłością do świata, ludzi, zwierząt, roślin, słowem – dać taki uniwersalny przekaz dobra. I to się chyba udało bo różne osoby nam mówią, że już dawno nie spotkały w jednym miejscu tylu sympatycznych i dobrych bohaterów – zwierzęcych i ludzkich.
Jagna Kaczanowska: Było dla nas ważne, żeby pokazać różne odcienie miłości. Do mężczyzny, do syna, wobec którego mamy poczucie winy, bo wychowuje się w niepełnej rodzinie. Do matki, która jest zgryźliwa, ale nas kocha – i my ją też. Do przyjaciółek, które czasem zawodzą, ale czasem ratują nam życie, gdy wszystko się wali. No i do tego, co nas otacza. Kwitnącego migdałka, sowy, przelatującej nad głową. Może to mój „świr”, ale uważam, że świat wokół nas jest piękny, że aż dech w piersi zapiera. A my na niego w ogóle nie patrzymy, bo wlepiamy spojrzenie w podłogę autobusu, ekran telefonu...

Dużą rolę w fabule odgrywają rośliny. Właściwie można nazwać je pełnoprawnymi bohaterami tej książki. Szczególną uwagę poświęcacie tajemniczemu, wiktoriańskiemu językowi roślin. Skąd ten pomysł? Czy same wierzycie w sekretną moc ich przekazu?
JK: Wierzę w sekretną moc roślin, a jeśli chodzi o wiktoriański język kwiatów, który szczególnie popularny był w XIX wieku, to w dużej mierze bazuje on na wiedzy ludowej. Na przykład rozmaryn oznacza pamięć, zapamiętywanie. Już szekspirowska Ofelia wręczała jednemu z bohaterów Hamleta gałązkę rozmarynu ze słowami: „Oto rozmaryn na pamiątkę”. A kilka lat temu naukowcy potwierdzili, że rozmaryn wydziela olejki eteryczne, ułatwiające zapamiętywanie. Więc jest w tym coś. Choć, jako psycholog, staram się raczej używać słów, a nie „sekretnych języków”. Wydaje mi się, że to najpewniejsza forma komunikacji.

Czy po lekturze książki będziemy wiedzieli jak za pomocą roślin powiedzieć „kocham cię” albo „nienawidzę”? Czy książka jest swego rodzaju studium zagadnienia „języka roślin”?
* JB:* To raczej inspiracja, niż wykład o wiktoriańskiej mowie roślin. Aczkolwiek jeśli ktoś będzie chciał ofiarować ukochanemu (lub ukochanej) pęczek bazylii, to po lekturze naszej książki dobrze się zastanowi.
JK: Ale też bez przesady, bazylia do świeżego pesto domowej roboty jest świetna! Najważniejsza jest intencja, z jaką dajemy komuś kwiaty. Te ofiarowane ze szczerego serca nigdy nie będą miały negatywnego znaczenia. Ja często daję w prezencie hortensje w doniczce, choć w sekretnej mowie kwiatów nie symbolizują niczego dobrego. „Jesteś zimną kokietką”, mówią, zgodnie z jednym z podręczników mowy roślin z epoki.

dx9rz5o

Jaki ta książka ma mieć przekaz? Do czego ma skłonić czytelników, od czego ich odwieść lub do jakich przemyśleń skłonić?
JB: Tych przekazów jest całkiem sporo. Powiem może o tych, które były ważne dla mnie. Po pierwsze – warto budować silne, pozytywne więzi, ze swoimi bliskimi, z sąsiadami, z przyjaciółmi. Wiem, że brzmi to banalnie – ale miłość jest najważniejsza. Po drugie, dla mnie bardzo ważny był wątek ukraiński. Starałam się pokazać go maksymalnie pozytywnie, bo jest to dla mnie osobiście ważne. Mój zmarły mąż był w połowie Ukraińcem, mam wielu wspaniałych przyjaciół po ukraińskiej stronie. No i po trzecie: chciałam, abyśmy po oderwaniu się od lektury zaczęli smakować życie: celebrowali spotkania z przyjaciółmi (niekoniecznie przy brydżu), gotowali, zachwycali się przyrodą. Kochali zwierzęta.
JK: Poza tym książka ma naszych czytelników przede wszystkim zrelaksować! Sprawić, żeby się uśmiechnęli, wzruszyli, i miło spędzili jeden wieczór lub dwa. Chcemy być „czasoumilaczkami”.

Pierwsze recenzje są przychylne. Jedyny powtarzający się zarzut to przewidywalność fabuły. Dlaczego? *
*
JB
: Bo to jest w gruncie rzeczy prosta historia. Może i przewidywalna – w ogóle, natomiast zupełnie nieprzewidywalna w szczególe. Podczas pisania te szczegóły były dla nas najważniejsze.
JK: Czytelnik, kupując książkę z segmentu literatury obyczajowej chce mieć pewność, że wszystko dobrze się skończy. To właśnie ta przewidywalność. Wiemy, kogo kocha Zuzanna i oczywiście przypuszczamy, że drogi jej i wybranka zejdą się, ale... zadbałyśmy jednak o pewne zaskoczenia. Tak naprawdę pod koniec lektury okazuje się, że ta historia wcale nie jest aż taka prosta...

* Słyszałam opinie, że podczas lektury tej książki człowiek zwalnia tempo, zastanawia się nad rzeczami, o których nie myśli się na co dzień. W „Ogrodzie Zuzanny” jest wiele wartości – szczególnie tych rodzinnych. Na ile te przekazywane w książce idee są również ważne w waszym życiu?*
JK: Dla mnie są bardzo ważne. Trudno byłoby mi pisać o czymś, co nie jest mi bliskie. Ale nie zawsze tak było. Urodziłam się w Warszawie, jeszcze na studiach zaczęłam robić „karierę” w korporacji, prowadziłam miejskie życie z balangami, clubbingiem... Dopiero przed trzydziestką, gdy wyprowadziłam się do Milanówka, małego podwarszawskiego miasteczka, zrozumiałam, że można żyć inaczej. Koleżanka, która przyjechała do Warszawy ze wsi na początku nie mogła zrozumieć, czemu wszyscy biegną tu do autobusu albo tramwaju, przecież zaraz będzie kolejny. Ja też tak biegałam. A teraz nie chcę. Dlatego w książce dużo jest o przyrodzie, rodzinie, przyjaźni... Dla mnie też to ważne.
*JB: *To jest historia o naszym życiu, ulepiona z naszego życia, może nie w proporcjach 1:1, ale bazowałyśmy na tym, co same myślimy o życiu i co czujemy.

To, że to książka dla kobiet to oczywiste. Czy znajdą w niej coś dla siebie również mężczyźni?
*JB: *Może klucz do serca kobiety? Może inspirację? Na pewno zrozumieją jedno: kupowanie ukochanej w prezencie świnki miniaturki obciążone jest dużym ryzykiem!

dx9rz5o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dx9rz5o