Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:01

Miętuski

MiętuskiŹródło: "__wlasne
d3mj2im
d3mj2im

Emily naprężyła gumę. Zachichotała cicho i wycelowała dokładnie w Ratze, która leżała na kocu pod wiśnią i chrapała.
– Tylko nie spudłuj – szepnęła Lou, która stała obok Emily i opierała się o jej ramię.
– To wesprzyj się z łaski swojej o coś innego, staruszko – syknęła Emily i odepchnęła przyjaciółkę. – W przeciwnym razie moja kulka uśmierci mrówkę, która przypadkowo idzie po kocu Ratze, a ty będziesz nieszczęśliwa do końca życia.
Groźba podziałała. Przede wszystkim dlatego, że ta kędzierzawa, miodowa blondynka miała zupełnego bzika na punkcie zwierząt. I gdyby tylko rodzice pozwolili jej na coś więcej poza chomikiem zwanym Panem Kwiatuszkiem, swój pokój prawdopodobnie już dawno zamieniłaby w ZOO.
Jedynymi zwierzętami, których serdecznie nie znosiła, były chrząszcze, karaluchy, robaki i inne pełzające stworzenia.
– Już dobrze – bąknęła Lou i zrobiła krok w bok, żeby Emily miała wolną rękę.
Chwilę później papierowa kuleczka została wystrzelona.
– Au! – krzyknęła Ratze.
Poderwała się i chwyciła za policzek.
– Dziwne – zastanowiła się Emily. – Przecież wcale jej nie trafiłam.
Wetknęła procę w boczną kieszeń swoich zbyt szerokich, codziennych spodni i podbiegła wraz z Lou do wiśni.
– No, jakiś komar właśnie obudził cię pocałunkiem? – zapytała, chichocząc przy tym. Ratze pokazała jej język, ale już po chwili sama się śmiała.
Ona, Lou i Emily wprawdzie już od dawna były bliskimi przyjaciółkami, ale mimo to wciąż się zdarzało, że wzajemnie sobie dokuczały. Bądź też, że dwie z nich bardziej się do siebie zbliżały. Najczęściej były to Ratze i Emily, co naturalnie złościło Lou. Jednak jak dotąd w poważnych sytuacjach zawsze trzymały się razem.
– Znów przespałaś pół popołudnia – powiedziała Lou i pogłaskała Ratze po ramieniu.
– No i? – odparła tamta. – Przegapiłam coś?
– Ładną pogodę – odpowiedziała Emily i pogładziła dłonią swoje krótkie brązowe włosy. – Mogłyśmy na przykład pojechać nad jezioro Bagger.
– To wciąż jest możliwe – mruknęła Ratze i ziewnęła. Rzuciła okiem na zegarek. – A niech to! – wykrzyknęła nagle. – Zapomniałam o zadaniu domowym.

Lou i Emily jęknęły. To było typowe.
– No dobrze – mruknęła Lou – pomożemy ci. Wtedy uwiniemy się z tym w pół godziny i zdążymy jeszcze pojechać nad jezioro.
– Świetnie – ucieszyła się Ratze, podparła się dłońmi, żeby wstać, i zdumiała się. – A cóż to?
– przed nosem trzymała maleńką, poskładaną karteczkę. – Czy to możliwe, że to coś, co właśnie mnie ukąsiło nie było komarem?
Emily podniosła oczy i popatrzyła na karteczkę. Później spojrzała na Lou i potrząsnęła głową.
– To nie ode mnie – wyszeptała bezdźwięcznie.
Ratze była, być może, trochę ociężała, ale nie głupia.
– To ty do mnie strzelałaś – warknęła i szturchnęła Lou w żebra. – Poczekaj no…
– Ostatecznie pomożemy ci za to w lekcjach – powiedziała Lou i stanęła pomiędzy przyjaciółkami.
– Poza tym to nie ja strzeliłam – wyjaśniła Emily, wskazując na kawałek papieru w ręku Ratze. – Ja mam prawdziwe kuleczki. – Na dowód wyciągnęła jedną z kieszeni swoich spodni.
– Hmm – mruknęła. – W takim razie to na pewno pochodzi od tych z bandy JEMAYUSA. Rozwinęła karteczkę i chwilę później jej twarz przybrała kolor purpurowoczerwony.
– Wy głupcy! Kompletni idioci! – wrzeszczała, rozglądając się przy tym na wszystkie strony.
– Gdzie się podziewacie, tchórzliwe szczury? Wyłaźcie z nor i odbierzcie zasłużone manto! Lou i Emily spoglądały na siebie pytająco.
– Karteczka z wiadomością – wykrztusiła wreszcie Emily. Wzięła Ratze za rękę i zabrała jej karteczkę.

Najukochańsza Marzycielko! – było tam napisane
z trzema ŞŞŞ po tych słowach.

Nie ma dla mnie nic piękniejszego, jak czuwać nad twoim słodkim snem i nie przegapić momentu, kiedy dane nam będzie znów się zobaczyć ŞŞŞ

d3mj2im

– Tego mogą być pewni! – warknęła Ratze i zacisnęła pięści. Jej gęste czarne włosy sterczały na wszystkie strony, a niebieskie oczy pałały wściekłością. – I to jeszcze jak.
– Co chcesz zrobić? – zapytała Lou.
Emily chichotała już w radosnym oczekiwaniu. Zazwyczaj Ratze, która właściwie nazywała się Regine Vladicz, była najłagodniejszym człowiekiem na świecie. Dopóki ktoś jej nie zdenerwował.
Wtedy w jej mózgu wykluwały się najbardziej wyrafinowane plany najstraszniejszych zemst i wojen, jakie tylko można sobie wyobrazić.
– Masz jeszcze tę starą pralkę od twojej babci? – próbowała wypytać Emily.
– Jasne – powiedziała tamta. – Właśnie całą rozkręciłam, żeby zobaczyć, czy silnik nadaje się jeszcze do wykorzystania.
– To fantastycznie! – ucieszyła się Ratze. – Można więc powiedzieć, że jest pusta.
Emily twierdząco skinęła głową.
– Można tak powiedzieć.
Lou z oburzeniem uniosła oczy.
– Nie chcesz chyba…?
– Ależ tak – mruknęła Ratze. – Dokładnie tak. I na dodatek wraz z całym kilogramem cuchnących bomb.
– Łał!!! – krzyknęła Emily i podskoczyła z zachwytu do góry. – A którego z nich?
– Yussufa – zadecydowała Ratze. – Jest najmniejszy. W każdym razie on się zmieści. Lou skrzywiła się.
– Akurat Yussuf.
Emily spojrzała na przyjaciółkę zdziwiona.
– A dlaczegóż by nie? – zapytała.
– Bo… bo… – Lou myślała gorączkowo. Wcale nie było łatwo znaleźć uzasadnienie, które zadowoliłoby Ratze i Emily. Ale wtedy przyszło jej coś do głowy. – Ależ to całkiem jasne – odparła. – Nie chcecie chyba później wysłuchiwać, że mamy coś przeciwko obcokrajowcom?
Ratze i Emily spojrzały na Lou, jak gdyby właśnie powiedziała coś po marsjańsku.
– Eee – mruknęła w końcu Ratze. – Yussuf nie jest przecież obcokrajowcem. W każdym razie nie do końca.
– Jego rodzice są Turkami – broniła swojego stanowiska Lou.
– Taaak, ale są tu już całą wieczność – odparła Emily. – Mieszkają na tym osiedlu przynajmniej tak długo jak my. A z Yussufem bawiłyśmy się nawet w piaskownicy.
– Dokładnie tak jak z Maxem i Jesperem – weszła jej w słowo Lou.
– To znaczy, że równie dobrze jednego z nich możemy wepchnąć do pralki.
– Ojej! – burknęła Emily. – Nie rozumiesz? Max jest o wiele za gruby, a Jesper zbyt duży.
– Ale to niesprawiedliwe – stwierdziła Lou. – Yussuf zawsze jest najmniej winny. Z pewnością nie on napisał ten list.
Ratze zacisnęła usta i zastanowiła się. Później położyła Emily rękę na ramieniu i zapytała: – Zauważyłaś coś?
– Nie. Co takiego?
– Ona zadurzyła się w Yussufie!
– Bzdura! – krzyknęła Lou i oburzona szturchnęła Ratze w brzuch. Pech chciał, że bardzo się przy tym zarumieniła.
– Ładny kolor – zaszydziła Emily i mrugnęła porozumiewawczo do Ratze.
– Sądzę, że masz rację.
– Ależ wy jesteście głupie! – prychnęła Lou. – Naprawdę bardzo głupie. Ja w każdym razie nie bawię się w to. Same obmyślajcie, jak zwabić Yussufa do pralki.
Po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.

d3mj2im
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3mj2im

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj