Nawiązując do polsko-niemieckiego sporu o przemieszczone w czasie wojny dobra kultury, niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) przypomina propozycję wymiany dzieł sztuki wysuniętą przez kolekcjonera Tomasza Niewodniczańskiego.
Napisany przez niemiecką publicystkę Helgę Hirsch artykuł „Zamienię Mickiewicza na Goethego ” ukazał się w sobotnim wydaniu gazety.
Pochodzący z Polski, a mieszkający od 1970 r. w RFN fizyk jądrowy Niewodniczański zgromadził w minionych kilkudziesięciu latach cenną kolekcję map, rękopisów i książek. Posiadający dwa paszporty - niemiecki i polski - kolekcjoner podjął kilka lat temu spektakularną decyzję - pisze Hirsch.
„Związaną z Polską część zbiorów - około połowy całej kolekcji - ma otrzymać po jego śmierci Fundacja Pruskiego Dziedzictwa Kultury, początkowo jednak tylko jako depozyt. Jeżeli polski rząd w ciągu następnych 25 lat zdecyduje się na zwrócenie Niemcom tzw. Berlinki, co jest od lat przedmiotem bezskutecznych negocjacji, to wszystkie te eksponaty muszą zostać przekazane Zamkowi Królewskiemu w Warszawie” - czytamy.
W ten sposób rękopisy Mickiewicza znalazłyby się w Polsce, a rękopisy Goethego , Mozarta czy Beethovena w Niemczech - wyjaśnia publicystka.
Większość Polaków nazywa tę propozycję szantażem – zauważa autorka. Zdaniem Niewodniczańskiego, jest to jednak bodziec - premia za cywilizowane załatwienie problemu Berlinki. Tym terminem określa się zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej, wywiezione pod koniec II wojny światowej w obawie przed nalotami z Berlina do opactwa cystersów w Krzeszowie na wówczas niemieckim Dolnym Śląsku. Po wojnie tereny te znalazły się w granicach państwa polskiego i zbiory zostały przejęte przez polskie władze. Niemcy domagają się zwrotu znajdującej się obecnie w Krakowie kolekcji. Polska uważa, że przejęte po wojnie rękopisy stały się własnością polskiego państwa.