Toskyczne piersi
Punktem wyjścia dla autorki był swego rodzaju eksperyment na własnym ciele, który postanowiła wykonać, kiedy karmiła piersią. Williams wysłała do niemieckiego ośrodka badawczego próbkę swojego mleka - zadaniem naukowców było stwierdzenie, jaki jest jego skład. Wynik zatrwożył świeżo upieczoną mamę - okazało się, że w jej mleku znajduje się mnóstwo szkodliwych chemikaliów i toksyn.
"Moje wyniki okazały się gorsze, niż się spodziewałam. Stężenie środków zmniejszających palność było w moim mleku 10-100 razy wyższe niż w mleku karmiącej Europejki. Chłonęłam je ze sprzętów elektronicznych, mebli i jedzenia. Przetestowałam moje mleko również na zawartość innych chemikaliów, w tym nadchloranów. Są one składnikiem paliwa lotniczego, którym małe dzieci na pewno nie powinny popijać obiadku. I znowu przykra niespodzianka. Chociaż w USA nie odstawałam od średniej, mimo to nieprzyjemnie było dowiedzieć się, że w XXI wieku aż tak zatruliśmy swoje ciała".