Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:09

Mesjasze

MesjaszeŹródło: "__wlasne
d3a3pcz
d3a3pcz

Na drugi dzień Eustachy Januszkiewicz, wydawca, od dawna też przyjaciel Mickiewicza, zajrzał do niego, przeczytał nowy wiersz i podkręcając wąsa, powiedział oględnie: „bardzo ładny”. Miał taką pamięć, że jak raz coś przeczytał, zostawało mu to w głowie na zawsze, znał na pamięć wszystkie wiersze, jakie w ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat napisano po polsku.

Eustachy uznał euforię Mickiewicza za bezpodstawną. Swoimi wątpliwościami podzielił się z młodszym bratem Romualdem, poszli więc razem do kościoła, by się pomodlić.

Eustachy wraz z Poetą odwiedził niedawno pewną wróżkę, Francuzkę, która przepowiedziała, że Polacy jeszcze tego roku wrócą do Ojczyzny. Markotni jechali do Paryża, wróżka była oszustką. A teraz Mickiewicz z podejrzanym uporem twierdzi, że Gość, który się zjawił u niego, jest posłany od Boga. Mówi, że całą noc się z nim pasował, niczym Jakub z aniołem. Eustachy bardzo już pragnął w coś wierzyć, w cokolwiek, długo się więc modlił w samotności, nim poszedł spać.

Mickiewicz nie zwykł ulegać szemranym prorokom, sam przecież jest prorokiem, co więcej, prorokiem prawdziwym! Jeśli więc teraz tak święcie wierzy, że jeszcze w tym roku wrócimy do kraju, to niech Bóg błogosławi jego wiarę! Skoro nie zostało nam już nic do wierzenia, to czy wolno nam podważać coś, w co na nowo moglibyśmy uwierzyć?

d3a3pcz

Głowił się nad tym Eustachy, przeraził się jednak dopiero, gdy Adam, wbrew zaleceniom lekarzy, zabrał Celinę z zakładu dla obłąkanych i przywiózł do domu.

Łkając powiedział: „Celina wyzdrowiała”.

Prawdą jest, o czym plotkowano: Eustachy widział już kiedyś Celinę pogrążoną w obłędzie, cztery lata temu pielęgnował ją, kiedy Mickiewicz bawił w Szwajcarii. Szczegóły owej utraty zmysłów, poza Mickiewiczem, on tylko znał i lojalnie trzymał w sekrecie; a teraz, parę dni temu, kiedy obłęd po raz wtóry dotknął żonę Adama, przyszedł, jak tylko dano mu znać, i upierał się, by odwieźć ją do zakładu, co też uczyniono.

Nie należało Celiny stamtąd zabierać, to się może dla niej źle skończyć!

d3a3pcz

Adam mówił, że straszny panował upał i burza się zerwała, kiedy zabierał Celinę z domu zdrowia, lekarze nie chcieli mu jej wydać, kazali podpisać, że na odpowiedzialność męża. Celina była nieprzytomna. W Nanterre czekał już na nich ów człowiek i parę innych osób. Kto taki? Jego rodzina. Ten człowiek ma rodzinę? Ma żonę, szwagierkę, szwagra, mieszkają z nim. Nie to jednak jest ważne, powiedział Mickiewicz, tylko to, że ów człowiek krzyknął na Celinę, od czego Celina przyszła do siebie, wtedy zabrał ją do swego pokoju, nim upłynęło pół godziny, wyszedł i oznajmił, że Celina śpi, jest na dobrej drodze do wyleczenia, a reszta należy do męża. Wówczas on, Adam, poszedł do niej, Celina się obudziła i była już zupełnie zdrowa na umyśle!

Eustachy się wzdrygnął. Nadzieja rychłego powrotu do Ojczyzny to tylko idea, ale Celina to człowiek, na niej nie godzi się eksperymentować!

Mickiewicz ciągnął: Dalsza terapia będzie polegać na tym, że najpierw Celina wyspowiada się sama, następnie wraz z nim, swoim mężem. Na jakiś czas zamieszka poza Paryżem, z dala od dzieci, a kiedy wróci, jej rozkład dnia będzie podlegał bardzo surowym regułom. Każda godzina, ba, każda minuta będą ściśle zaplanowane, a plan skrupulatnie przestrzegany. Człowiek ów radził, by Celina, jeśli musi gotować, zajmowała się tylko tym, niczym innym, i by na każdą czynność, na drobne kobiece prace czekała z ochotą, by z góry się na nie cieszyła, i by nie miała przed sobą pustych godzin.

d3a3pcz

Były to rozsądne rady; Eustachy milczał. Po chwili spytał, gdzie doszło do tego cudownego uzdrowienia. Mickiewicz się zawahał, w końcu, prosząc o dochowanie tajemnicy, zdradził: w Nanterre, przy rue Rogale 25, na trzecim piętrze, bo tam właśnie mieszka teraz ów człowiek wraz z rodziną.

Adres był nader konkretny, czegoś takiego zmącony umysł nie wymyśli, Eustachy więc dalej nie pytał.

I choć niewiele o tym mówił, wszyscy wiedzieli i powtarzali, że Mickiewicz zjawił się u Eustachego Januszkiewicza i trzy godziny z nim rozmawiał. Od tamtej pory Eustachy chodzi jak błędny i rozpowiada po całym Paryżu – Mickiewicz w tym względzie nie prosił go bowiem o dyskrecję – że nasza niedola i niedola naszej Ojczyzny dobiega kresu, a świat rychło znów zostanie odkupiony, Duch rozpostrze nad nim swą władzę, przeżywać więc będziemy prawdziwą radość i wesele.

d3a3pcz

Pięknie, ale co to znaczy?

Eustachy wyznał, że kiedy tego słuchał, rozpłakał się na myśl o stanie umysłu Mickiewicza, jednocześnie wszak odniósł wrażenie, że Adam zarówno na ciele, jak na umyśle jest zdrowy, powoływał się przy tym na Goreckiego i Sobańskiego, którzy również mieli uwierzyć w radosną nowinę.

Eustachy poszedł do nich, zastał ich rozpromienionych, choć to trzeźwi ludzie, nie jak Mickiewicz. Ci nie zwodziliby innych na manowce, nawet nie potrafiliby. Ponoć we trzech modlili się parę dni temu w kościele Saint Séverin, po czym podpisali ślubowanie, że Pan kładzie kres niedoli Słowian, chce ofiary z ducha, zostają żołnierzami Świętej Roty, pierwszymi bojownikami Sprawy Ludów.

d3a3pcz

Święta Rota? Sprawa Ludów? I oni na czele?

Słowacki, poeta, spotkał się z Eustachym, w końcu to również jego wydawca; opowiada, że wzrok Eustachy ma mętny, podobnie jak mowę; i wprawdzie zawsze był chudy, lecz teraz jest jeszcze chudszy. Nic dziwnego, ludzie gadają, że spaliło na panewce jego małżeństwo z jakąś kobietą, z którą od dziesięciu lat prowadzi korespondencję, chce się z nią żenić, poznał ją tuż po Powstaniu, w czasie ucieczki, od tamtej pory uważa za narzeczoną, lecz dama nie kwapi się do Paryża, Eustachego to gnębi, można zrozumieć. Tak, ale Słowacki twierdzi, że nie z tego powodu Eustachy zachowuje się dziwnie! Słowacki sugeruje też, że zna człowieka, o którym ostatnio coraz głośniej, z czasów dzieciństwa, bywał u nich, udzielał mu korepetycji, dużo spacerowali razem po ogrodzie. A swoją drogą, panowie, któż nie bywał w Wilnie u mamy Słowackiego? Nawet Mickiewicz za młodu, podobała mu się słynna na cały świat z urody matka Juliusza, jakże miała się nie podobać! Dlatego tak się nienawidzą ci dwaj poeci, wieszcze, Mickiewicz i Słowacki!
Szkopuł w tym, że znają się od wczesnej młodości i chcąc nie chcąc, należą do jednego pokolenia, w tym cały szkopuł, panowie!

Jan Koźmian wraz z wielebnym Godlewskim poszli do Mickiewicza po ściślejsze wiadomości od tych, które krążą w kołach emigracji i pachną herezją. Poeta był wesoły jak nigdy, pojechał z nimi powozem do Nanterre, na trzecim piętrze domu przy rue Rogale 25 pokazał im wyleczoną Celinę. Przekonali się, że to, co Poeta twierdzi, jest prawdą. Szczupła zawsze Celina jeszcze zeszczuplała, ale nic szalonego nie robiła ani nie mówiła, uśmiechała się, a nawet ich poznała. Goście byli wstrząśnięci. Pytali, gdzie jest człowiek, który potrafi uzdrawiać. Mickiewicz odrzekł, że na spacerze, nikogo jednak nie przyjmuje. Nazajutrz wielebny Godlewski pospiesznie wyruszył do Rzymu, aby ze wszystkiego dokładnie zdać sprawę tamtejszym polskim księżom. Jan Koźmian pisał do wielebnego Semenenki w Rzymie, co następuje: „Gdyby Adam uległ iluzji, co za klęska dla nas, ileż by się ludzi zachwiało, ile odstręczyło jego pomyłką. On daje głowę, że to wszystko prawda”.

d3a3pcz

Pospieszył też do Poety Ludwik Plater, po czym bawiącemu w Anglii księciu Czartoryskiemu napisał w liście, że zastał Mickiewicza z twarzą rozpromienioną i usłyszał od niego, iż nieszczęścia Polaków się skończyły, Bóg bowiem objawił cud, wyższy, jak wszystkie inne od zmartwychwstania Jezusa.

Szesnastego, w poniedziałek, Niedźwiecki donosił hrabiemu Zamoyskiemu, kuzynowi księcia Czartoryskiego: „Gorączka powrotu, tak gwałtownie i niespodziewanie wzbudzona, nadwerężyła jednym zdrowie, drugim umysł. (...) Polacy jeszcze nie chcą wierzyć, żeby Mickiewicz miał zwariować, mimo że się wszyscy obawiają, czy nie tak właśnie jest. (...) Powiada, że ukazał mu się w jego własnym pokoju (opustoszonym, bo niedawno, dni temu kilka, odwiózł żonę do domu obłąkanych) jeździec młody na koniu i rzekł: «Przychodzę ci zwiastować, że w tym roku wrócicie do Polski – idź, odbierz żonę twoją, bo żona twoja zdrowa». Teraz wszystkich zagarnia do spowiedzi. (...) I tak jedni przypuszczają rewolucję w Petersburgu, wyduszenie rodziny cesarskiej, inni rozgłaszają za pewne, że przybyli do Paryża posłowie węgierscy z ofiarowaniem korony księciu Czartoryskiemu”.

Osiemnastego sierpnia Ludwik Plater pisał do coraz niecierpliwiej wyczekującego wieści księcia Czartoryskiego: „Mickiewicz zapewnia, że to, co wie o przyszłości naszej lepszej, zna z podania nie lunatyka jakiegoś, tylko człowieka, któremu on, Mickiewicz, nie wart jest rozwiązać rzemyka od obuwia”.

Karol Sienkiewicz, poeta-historyk, donosił księciu Czartoryskiemu: „Wczoraj był u mnie Mickiewicz. Znalazłem go zdrowym na ciele i umyśle, naturalnym, rozmownym, spokojnym bardziej niż kiedykolwiek, ale utrzymującym proroctwo z najmocniejszego wewnętrznego przekonania: «Gdybym, mówił, widział traktat podpisany przez Francję, Anglię, Prusy i Austrię dla wskrzeszenia Polski, nie byłbym tego tak pewny, jak teraz jestem». Opowiadał mi potem widzenie się swoje i rozmowy z owym przybyłym z Polski, którego znał trochę w Wilnie. On to przyszedł mu zwiastować, że żona jego będzie zdrowa i Polska oswobodzona”.

Trzydziestego Ludwik Plater mógł już napisać do księcia Czartoryskiego: „Z troskliwością badałem, czyli to obłąkanie nie zamieni się w zupełną i niezawodną rzeczywistość. Dotąd nic jej nie dowodzi. Mickiewicz jest zdrów zupełnie. Sobański na jotę nie zmienił się, Gorecki to samo. Żadna z tych trzech osób oszukiwać nie jest w stanie, więc oni chyba są oszukani. Ten, co Mickiewiczowi szczęśliwy nasz powrót do kraju objawił, nazywa się Towiański. Jest to szlachcic, posesjonat litewski. To, co objawia, ma mieć sobie od kogoś innego objawionym. Według jego proroctwa w Europie nastąpią wielkie zmiany. Człowiek siłą ducha działający w porozumieniu z papieżem spowoduje, że Moskwa będzie poniżona, a Polska z bronią w ręku przy współdziałaniu Francji niepodległość swą odzyszcze”.

Do wielu kłopotów, jakie miał książę Czartoryski, przywódca arystokratycznego odłamu emigracji, pretendent do korony polskiej, były minister rządu powstańczego, a wcześniej minister spraw zagranicznych carskiego Imperium, który dopomógł niegdyś Mickiewiczowi zostać poetą-wieszczem, doszedł więc jeszcze jeden. Jego włości, niczym kraj rozległe, znajdowały się głównie na Litwie i po Powstaniu zostały przez cara skonfiskowane, mimo to udało mu się przemycić na Zachód wielkie pieniądze. A teraz zjawia się jakiś prostak, jakiś ruski sprzedawczyk, by ukraść mu duchowe przywództwo Polaków. Najpóźniej z początkiem września 1841 roku Książę zaczął wysyłać meldunki do tajnych służb francuskich o owym podejrzanym carskim agencie.

d3a3pcz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3a3pcz

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj