Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:09

Medyceusze. Mecenasi sztuki - tyrani - kochankowie

Medyceusze. Mecenasi sztuki - tyrani - kochankowieŹródło: Inne
d1vhcu1
d1vhcu1

Cesarz niemiecki i Henryk VIII z Anglii dali do zrozumienia, że życzą sobie, by papieżem został kolejny Medyceusz; teraz zgodził się z nimi nawet Franciszek I (przekonany, że kardynał Medici szybko zdradzi cesarza i powróci do sojuszu z Francją). Po sześćdziesięciu dniach – najdłuższym konklawe w historii – kardynał Medici został wybrany i przyjął imię Klemensa VII.
Klemens VII wychowywał się w medycejskim pałacu, gdzie otrzymał najlepszą humanistyczną edukację, na jaką było stać ten ród. Mając lat czterdzieści pięć, żył wystarczająco długo, by pamiętać posiłki z Wawrzyńcem Wspaniałym siedzącym obok młodego Michała Anioła i przyszłego Leona X, słuchających jak Poliziano i Pico della Mirandola dyskutują o filozofii lub recytują poezję. Klemens VII odziedziczył po zamordowanym ojcu urodę, choć często zamiast uśmiechu na jego twarzy malował się ponury grymas. Po pradziadku Cosimo de’ Medici częściowo odziedziczył również zdolności do prowadzenia księgowości, jak i jego legendarną ostrożność, co było powodem, że często się wahał, kiedy przychodziło do podejmowania ważnych decyzji. W przeciwieństwie do swego kuzyna, Leona X, miał znakomite wyczucie sztuki.
Podczas gdy hojny mecenat Leona X uczynił z Rafaela bogatego człowieka, Klemens VII zachęcał artystę do rozwoju. To właśnie on zlecił Rafaelowi jego ostatnie arcydzieło, Przemienienie Pańskie, nieukończone z powodu przedwczesnej śmierci trzydziestosiedmioletniego artysty w 1520 roku. W dziele tym Rafael wyszedł poza swój charakterystyczny wdzięk i elegancję, by przedstawić ogarniętych nabożnym lękiem żywych ludzi. To znakomity obraz pełen napięcia; ziemska ciemność otacza niebiańską światłość unoszącego się Chrystusa. Obraz ten może odzwierciedlać duchowość Klemensa VII, bowiem mimo niezdecydowania i często ponurej miny jego życie duchowe rozświetlała niezachwiana wiara.
Takie cechy mogą tłumaczyć jego sympatię do Michała Anioła, który mimo głębokiej wiary nawet w najlepszych okresach jako artysta sprawiał problemy i był nieprzewidywalny. Kardynał Giulio nadzorował Michała Anioła pracującego nad kaplicą Medyceuszy we Florencji, a jako Klemens VII zlecił mu namalowanie Sądu Ostatecznego w kaplicy Sykstyńskiej. Według Condiviego, papież uważał, że taka „różnorodność i okazałość da olbrzymie pole do popisu, by w pełni pokazał swój talent”. Klemens VII wiedział, co robi, choć nie zobaczył ukończonego fresku. Chmara sądzonych ludzi, niektórzy wstępujący do nieba, wielu zrzucanych do czyśćca lub ogni piekła, to rozpoznawalne postacie z tamtego okresu. Lecz nie jest to naiwnie uproszczona, strasząca ogniem piekielnym średniowieczna wizja – oto ludzkość w pełni, od świętych do najbardziej przerażonych grzeszników. Fresk przypomina, że nawet silni i pewni siebie humaniści będą musieli stanąć przed sądem ostatecznym. Renesans, przy wszystkich zmianach, jakie przyniósł, w gruncie
rzeczy był religijny, a idee, które miały to zmienić, jeszcze się nie rozwinęły.

Jednak Klemens VII zadziwiająco dobrze znał te idee i, co jeszcze bardziej zaskakujące, był im bardzo przychylny. Wiadomo, że jego sekretarz Johannes Widmanstadius zapoznał papieża z teorią Kopernika, a nawet wygłosił odczyt na temat nowej kosmologii w Ogrodach Watykańskich, którego wysłuchał Klemens VII i wielu wyższych rangą dostojników. Treść wykładu pochodziła z rozprawy Commentariolus, która krążyła w odpisach i zawierała „Teorie ruchów ciał niebieskich na podstawie ich układu”. Kopernik sugerował, że nieruchome Słońce jest okrążane przez Ziemię i inne planety, a wokół Ziemi krąży tylko Księżyc. Miało to głębokie implikacje, bowiem oznaczało, że Ziemia oraz istoty ludzkie nie są centrum boskiego stworzenia. Średniowieczna idea, w myśl której człowiek stanowił mikrokosmos makrokosmosu (wszechświata), już nie obowiązywała – zniknęło całe bogactwo interpretacji, jakie ze sobą niosła. Teoria Kopernika miała duże znaczenie również dlatego, że stanowiła pierwsze poważne wyzwanie dla antycznej wiedzy, która
wróciła wraz z renesansem. Ta nowa teoria torowała drogę nowatorskiemu sposobowi myślenia opartemu na obserwacji i doświadczeniu – naukowemu sposobowi myślenia.
Klemens VII nie miał trudności z zaakceptowaniem heliocentrycznej teorii Kopernika i najwyraźniej uważał, że jej implikacje nie podważają jego wiary. Renesansowy humanizm pozwalał mu być otwartym na takie teorie. Jak na ironię, to Luter nie zaakceptował Kopernika, choć reformacja odrzucała pewne ograniczenia wynikające z hegemonii Kościoła, jednocześnie kultywowała wiele wcześniejszych chrześcijańskich idei. Protestantyzm zrodzony z reformacji zachował wiele średniowiecznych poglądów na wiarę i naukę, a kiedy teorie Kopernika zakwestionowały koncepcje Arystotelesa, Luter twardo stanął po stronie Arystotelesa.
Klemens VII, zanim został papieżem, przyjaźnił się z Leonardem da Vinci. Był zbyt młody, by pamiętać Leonarda z jego domniemanego pobytu w Palazzo Medici we Florencji. Z pewnością jednak poznał artystę podczas jego dość długiego pobytu w Rzymie, rozpoczętego w 1513 roku na początku pontyfikatu Leona X, kiedy to papież zaprosił Leonarda do apartamentów w Watykanie. Nie były to dobre lata dla Leonarda, który podówczas był już po sześćdziesiątce i robił się coraz bardziej zrzędliwy. Cierpiał na hipochondrię, której nie pomagała jego wyjątkowa nieufność wobec lekarzy. Odnosił się z ogromną podejrzliwością do dwóch niemieckich asystentów, których dał mu Leon X, i był przekonany, że kradną jego pomysły. Ci z kolei donieśli papieżowi, że Leonardo para się „nekromancją”, co niezupełnie było prawdą. W rzeczywistości Leonardo prowadził badania anatomiczne, ale sekcja zwłok nie była zajęciem, do którego Kościół mógł zachęcać, więc Leon X zakazał artyście takich praktyk. Możliwe również, że Leonardo zwątpił w swój
młodzieńczy, choć niezadeklarowany ateizm. W jego notatnikach pełno jest przedstawień olbrzymich powodzi, zainspirowanych przepowiedniami o drugim potopie, „który gniew Boga spuści na ludzką rasę”. Nawet tak wybitny renesansowy umysł jak Leonardo okazywał się słaby i podatny na wpływy, jeśli chodzi o poglądy religijne. Humanizm Poliziano, Pico czy Botticellego okazał się wątły – wszyscy poddali się kazaniom Savonaroli. Leonardo jednak wydawał się ulegać własnemu sumieniu lub dziwactwom swojej psychiki. W tym okresie lustrzane pismo, którym się posługiwał w notatnikach, zmieniło się w bardziej zagadkowy szyfr, a nawet niektóre ze zwyczajnie zapisanych uwag są bardzo tajemnicze. Jeden z takich wpisów z owych czasów to: i medici me crearono edesstrussono, co tłumaczy się: „Medyceusze mnie stworzyli i zniszczyli”. Byłoby to wiele mówiące, jeśli tak właśnie Leonardo myślał o Medyceuszach i można się zastanawiać, jak mieliby go zniszczyć. Czy była to chwilowa złość spowodowana zakazem przeprowadzania sekcji zwłok,
czy też przemyślana opinia? Problem w tym, że słowo medici to również liczba mnoga od medico, czyli „lekarz”, i taka interpretacja wydaje się bardziej prawdopodobna. Znana nieufność Leonarda do lekarzy mogła sprawić, że wyobraził sobie, jak go niszczą, a jeśli jego poród był trudny, to mógł również uważać, że go „stworzyli”.

Jednak nie cały ten okres życia Leonarda wypełniały czarne myśli. To wtedy po raz pierwszy zobaczył dzieła Rafaela. Zrobiły na nim ogromne wrażenie i wywarły znaczny wpływ na jego sztukę. W 1515 roku Leonardo towarzyszył Leonowi X podczas triumfalnego wjazdu do Florencji i późniejszego trudnego bolońskiego spotkania z Franciszkiem I, nowym królem Francji. Na tym spotkaniu Leonardo miał zabawić, zachwycić i zadziwić Franciszka I, co mu się z pewnością udało. Zgodnie z sugestią papieża, Leonardo skonstruował mechanicznego lwa, który po zrobieniu kilku kroków otwierał pierś, by okazać francuską lilię w miejscu serca. Miało to symbolizować szczerą przyjaźń pomiędzy Leonem (lew) a Franciszkiem. Zachwyt, jaki wywołała ta zabawka, mógł znacznie uspokoić napięte stosunki i przyczynić się do nadania Giuliano de’ Medici tytułu księcia Nemours. To stanowiło jakieś zadośćuczynienie, bowiem Giuliano od dawna przyjaźnił się z Leonardem i być może był tym mecenasem, dzięki któremu powstały najlepsze dzieła artysty.
Możliwe, że to na zlecenie Medyceusza powstała Mona Lisa, która być może nie była żoną florenckiego dygnitarza, Francesca del Giocondo, ale kochanką Giuliana de’ Medici.
Leonardo z pewnością otrzymywał zlecenia od Leona X i stworzył Madonnę dla przyszłego Klemensa VII. Medyceusze wywarli znaczny wpływ na życie Leonarda, a przedstawienie go Franciszkowi I przez Leona X okazało się szczególnie brzemienne w skutki.
Dwudziestojednoletni król Francji poza tym, że uważał siebie za wcielenie rycerskich cnót, był również uczonym – w rezultacie on i Leonardo nawiązali przyjacielskie i trwałe stosunki. Gdy Franciszek I wrócił do ojczyzny, założył renesansowy dwór, na który zaprosił Leonarda. Starzejący się artysta, niezadowolony z życia w Rzymie, zaproszenie przyjął i pojechał do Francji, gdzie po niecałych trzech latach zmarł w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat – według nie zawsze wiarygodnego Vasariego – w ramionach Franciszka I.
Innym artystą o bardzo trudnym charakterze, którego Klemens VII objął patronatem, był złotnik i rzeźbiarz Benvenuto Cellini, który również zostawił barwny, lecz niewiarygodny opis swoich czasów. Cellini urodził się we Florencji w 1500 roku i szybko wyrobił sobie reputację znakomitego złotnika. W wyniku bójki został skazany na śmierć, lecz zbiegł z miasta; był to pierwszy z serii licznych brutalnych i krwawych incydentów.
Cellini przybył do Rzymu w wieku dwudziestu trzech lat, w tym samym roku, w którym rozpoczął się pontyfikat Klemensa VII. Nowy papież szybko poznał się na wyjątkowych umiejętnościach Celliniego i powierzył mu liczne zlecenia, które przyniosły artyście wielką sławę w Rzymie. W swojej autobiografii opowiadał później, jak pilnie pracował, tworząc mnóstwo dzieł sztuki, w tym także monety, zapinki z papieskim ornamentem, a wszystko znakomicie wykonane, jak skromnie zauważa. Pisze też, jak często uciekał na wieś, gdzie polował na ptaki z ulubionym psem myśliwskim o imieniu Barucco. Podobno potrafił jednym strzałem ustrzelić dwie gęsi z odległości dziewięćdziesięciu metrów. Obejmująca wiele tematów, lecz niezmiennie skupiona na sobie autobiografia przedstawia jej autora jako samochwałę, kłamcę, złodzieja, a nawet mordercę, lecz również zawiera mnóstwo interesujących szczegółów dotyczących wielu ważnych postaci, z którymi miał styczność, w tym i Klemensa VII. Choć seria poufnych rozmów, jakie podobno z nim odbył, z
pewnością się nie zdarzyła, to nie ma wątpliwości, że był z papieżem w bliskich stosunkach, a jak się okaże, był obecny przy kilku najważniejszych w życiu Medyceusza wydarzeniach.
Niestety, z uwagi na materiał, w jakim tworzył Cellini, wiele przedmiotów jego autorstwa zostało później stopionych przez chciwych wandali: zarówno królów, jak i zwykłych złodziei. Jedynym ocalałym dziełem złotniczym, które na pewno stworzył Cellini, jest duża solniczka z półleżącymi nagimi kobietami i mężczyznami, wykonana dla Franciszka I. Przedmiot ów ponad wszelką wątpliwość pokazuje, że ten rozwiązły biseksualny samochwała i morderca był obdarzony geniuszem.

d1vhcu1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vhcu1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj