Trwa ładowanie...
fragment
22-05-2010 23:15

Mary Poppins

Mary PoppinsŹródło: "__wlasne
d28nx4e
d28nx4e

Po kolacji Janeczka i Michaś siedzieli przy oknie, wypatrując Tatusia, który miał wkrótce wrócić do domu, i słuchając wycia wschodniego wiatru, szumiącego wśród nagich gałęzi czereśniowych drzew. Drzewa, szarpane wiatrem, wyglądały jakby oszalały - jak gdyby chciały wyrwać korzenie z ziemi.
- O, idzie! - zawołał nagle Michaś, wskazując na jakąś postać, która oparła się ciężko o furtkę. Janeczka wpatrywała się przez chwilę w zapadające ciemności.
- To nie Tatuś - powiedziała - to ktoś inny.
Gdy postać, miotana wiatrem, nacisnęła klamkę furtki, dzieci zobaczyły, że jest to kobieta, która jedną ręką przytrzymywała kapelusz, a w drugiej dźwigała dużą torbę.
Wówczas też Janeczka i Michaś ujrzeli, że dzieje się rzecz dziwna. Gdy tylko postać znalazła się za furtką, w ogrodzie, wiatr jak gdyby uniósł ją w powietrzu i przywiał aż do samego domu. Wyglądało to trochę tak, jakby wiatr przywiał tę postać najpierw do furtki, poczekał, aż ją otworzy, a następnie uniósł ją w powietrzu i rzucił razem z torbą do drzwi frontowych.
Wtem dzieci usłyszały straszliwy łomot, bo gdy postać stanęła we drzwiach, cały dom zatrząsł się gwałtownie.
- Jakie to dziwne! Nigdy jeszcze nic podobnego nie widziałem! - odezwał się Michaś.
- Chodź, zobaczymy, kto to jest - powiedziała Janeczka. I chwytając Michasia za ramię, pociągnęła go od okna poprzez pokój dziecinny aż na schody, skąd mieli zawsze doskonały widok na wszystko, co działo się w hallu.
W tej właśnie chwili zobaczyli Mamusię wychodzącą z salonu z jakąś osobą, która szła za nią. Janeczka i Michaś zauważyli, że nowo przybyła ma lśniące czarne włosy - „Zupełnie jak drewniana lalka holenderska” - szepnęła Janeczka -i że jest chuda, że ma wielkie ręce i nogi, i małe, trochę wytrzeszczone niebieskie oczy.
- Panienka się przekona, że są to bardzo miłe dzieci - mówiła pani Banks. Michaś mocno trącił łokciem Janeczkę w bok.
- I że nie sprawiają żadnego kłopotu - ciągnęła pani Banks niepewnie, jakby sama tak naprawdę nie wierzyła w to, co mówi.
Dzieci usłyszały, jak nowo przybyła chrząknęła, tak jakby i ona nie bardzo w to wierzyła.
- A teraz co do referencji... - zaczęła pani Banks.
- O, ja z zasady nigdy nie daję żadnych referencji!
Pani Banks osłupiała.
- Zdawało mi się, że jest taki zwyczaj - powiedziała. - To znaczy, że... uważałam, że zawsze się tak robi...
- Bardzo przestarzały zwyczaj, moim zdaniem!
Janeczka i Michaś znów usłyszeli ostry głos nowo przybyłej:
- Bardzo przestarzały! Zupełnie starej daty, powiedziałabym.
Otóż jeżeli było coś, czego pani Banks nie lubiła, to właśnie tego, żeby uważano ją za osobę starej daty. Po prostu nie mogła tego znieść, więc powiedziała szybko:
- No, doskonale. Mniejsza z tym. Zapytałam o to tylko na wypadek, gdyby panienka sobie tego życzyła. Pokój dziecinny jest na górze.
Mówiąc przez cały czas bez ustanku, szła w kierunku schodów i dlatego nie zauważyła tego, co działo się za nią.
Za to Janeczka i Michaś, którzy obserwowali wszystko z półpiętra, mieli świetny widok na wprost niezwykłe zachowanie nowo przybyłej. Otóż osoba ta udała się za panią Banks na górę, ale w całkiem niezwykły sposób. Z wielką torbą w ręku wjechała zręcznie w górę po poręczy i znalazła się na półpiętrze w tym samym czasie co pani Banks. Janeczka i Michaś byli przekonani, że czegoś podobnego jeszcze nikt nie dokonał! W dół, owszem tak bo sami tak często jeździli, ale w górę - nigdy! Patrzyli z zaciekawieniem na dziwną, nieznajomą osobę.
- A więc wszystko załatwione - wydała westchnienie ulgi Mamusia.
- Najzupełniej. Dotąd, ma się rozumieć, dopóki będę zadowolona - powiedziała osoba wycierając nos wielką czerwono-białą chustką.
- Dzieci, co tu robicie?- spytała pani Banks Janeczkę i Michasia - Oto jest wasza nowa opiekunka, Mary Poppins. Powiedzcie „dobry wieczór”. A to - wskazała ręką maleństwa leżące w łóżeczkach - Bliźnięta.
Mary Poppins, przyglądała się uważnie dzieciom, to jednemu, to drugiemu, jakby rozważała, czy się jej podobają, czy nie.
- Czy mamy się przywitać? - spytał Michaś.
- Tak Michasiu, nie bądźcie niegrzeczni - powiedziała Mamusia.
Mary w dalszym ciągu przyglądała się badawczo czworgu dzieciom. Potem długo i głośno pociągnęła nosem, co zdawało się wskazywać, że powzięła już decyzję, i oświadczyła:
- Przyjmuję posadę.
- Dalibóg! - mówiła potem pani Banks do męża. - Zupełnie, jakby robiła nam jakiś wielki zaszczyt!
- A może robi? - rzekł pan Banks, wtykając na chwilę nos w gazetę i zaraz szybko go stamtąd wyciągając.
Gdy Mamusia wyszła z pokoju, Janeczka i Michaś zwrócili się w stronę Mary, która stała nieruchomo jak słup, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Jakeś ty tu przyszła? - spytała Janeczka. - Wyglądało, jakby cię przywiał wiatr.
- Bo tak było - odparła krótko Mary i zaczęła odwiązywać szalik z szyi i zdejmować kapelusz, który powiesiła potem na poręczy łóżka. Ponieważ nie zanosiło się na to, aby Mary zamierzała jeszcze coś powiedzieć - mimo że mocno pociągnęła nosem - Janeczka także milczała. Za to gdy Mary schyliła się, by otworzyć torbę, Michaś nie mógł zapanować nad sobą.
- Co za dziwna torba... - powiedział, dotykając jej palcami.
- Dywanikowa - wyjaśniła Mary, wkładając kluczyk do zamka.
- Do noszenia dywanów?
- Nie, zrobiona jest z dywanika.
- Aha - rzekł Michaś - rozumiem. Ale nie bardzo rozumiał.
Tymczasem torba została otwarta i dzieci były więcej niż zdziwione, gdy przekonały się, że jest ona zupełnie pusta.
- Coż to? - spytała Janeczka. - Nic w niej nie ma?
- Jak to „nic”? - zapytała Mary Poppins z obrażoną miną. - Powiedziałaś, że nic w niej ma?
To mówiąc, wydobyła z pustej torby biały nakrochmalony fartuch, którym się zaraz przepasała, potem wyjęła wielki kawał mydła, szczotkę do zębów, paczkę szpilek do włosów, flakon perfum, mały składany fotelik i pudełko pastylek od bólu gardła. Janeczka i Michaś osłupieli.
- Ależ ja sam widziałem! - zauważył cicho Michaś. - Była zupełnie pusta...
- Psst... - szepnęła Janeczka, gdy Mary wydobyła z torby dużą butelkę z nalepką: „Łyżeczka do herbaty przed snem”.
Do szyjki butelki była przymocowana łyżeczka, na którą Mary nalała ciemnopurpurowy płyn.
- Czy to twoje lekarstwo? - spytał Michaś mocno zaciekawiony.
- Nie. Twoje - powiedziała Mary Poppins, wyciągając do niego łyżeczkę. Michaś oniemiał. Skrzywił się, zmarszczył nos i zaczął protestować.
- Nie chcę! Nie wezmę! Na co mi to?
Wtedy Mary utkwiła wzrok w Michasiu i wtedy Michaś stwierdził, że nie może patrzeć na Mary i nie posłuchać się jej. Było w niej coś dziwnego i niezwykłego - coś, co budziło lęk i jednocześnie radosne podniecenie. Wstrzymał oddech, zamknął oczy i łyknął miksturę. Poczuł w ustach rozkoszny smak, zaczął mlaskać językiem, i błogi uśmiech pojawił mu się na twarzy.
- Poziomkowe lody! - powiedział w zachwycie. - Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Ale Mary Poppins, z twarzą równie surową jak przedtem, nalewała nową porcję - dla Janeczki. Płyn lał się na łyżeczkę i mienił srebrzyście, zielonkawo, złotawo.
Janeczka spróbowała.
- Sok z limonki, pychotka - powiedziała, oblizując się ze smakiem. Widząc, że Mary zbliża się z butelką do łóżeczka Bliźniąt, zawołała:
- O, nie, bardzo przepraszam! One są jeszcze za małe. To by im zaszkodziło. Przepraszam bardzo!
Mary nawet nie zwróciła na to uwagi. Rzuciwszy Janeczce karcące, surowe spojrzenie, przytknęła łyżeczkę do ust Jasia. Jaś zaczął pić łapczywie, a gdy kilka kropel wyciekło mu na bródkę, Janeczka i Michaś ujrzeli, że tym razem było to mleko.
Potem Basia dostała swoją porcję i prawie zachłysnęła się, oblizując dwa razy łyżeczkę.
Mary Poppins nalała nową porcję - dla siebie i zażyła ją uroczyście.
- Poncz rumowy - oświadczyła, po czym zakorkowała butelkę.
Janeczce i Michasiowi oczy wyszły na wierzch ze zdumienia, lecz nim ochłonęli, Mary postawiła niezwykłą butelkę na kominku i powiedziała:
- A teraz, marsz do łóżek!
I zaczęła rozbierać dzieci. Janeczka i Michaś zauważyli, że guziki i haftki, które wymagały wielu zabiegów ze strony Kasi, teraz rozpinały się gdy tylko Mary Poppins na nie spojrzała.
W ciągu niespełna minuty dzieci leżały już w łóżeczkach i przy słabym świetle nocnej lampki przyglądały się, jak Mary wypakowywała resztę swoich rzeczy. Z torby zrobionej z dywanika wydobyła siedem flanelowych koszul nocnych i cztery bawełniane, parę pantofli, domino, dwa czepki kąpielowe i album pocztówek. Na końcu składane łóżko polowe wraz z kocem i grubą pierzyną, które ustawiła między łóżeczkami Jasia i Basi. Janeczka i Michaś, patrzyli zdumieni na to, co się dzieje. Wszystko to było tak niezwykłe, że nie mogli wydobyć z siebie ani słowa, ale czuli że coś dziwnego i cudownego wydarzyło się pod Numerem Siedemnastym na ulicy Czereśniowej.
Mary, narzuciwszy na siebie jedną z flanelowych koszul nocnych, zaczęła rozbierać się pod nią tak, jakby to był namiot.
Michaś, oczarowany nową nianią nie mógł już zachować milczenia ani chwili dłużej i zawołał:
- Mary, powiedz, ty nas nigdy nie opuścisz, prawda?!
Nie było odpowiedzi spod nocnej koszuli. Michaś nie mógł tego znieść.
- Nie opuścisz nas, prawda?! - powtórzył z niepokojem.

d28nx4e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28nx4e

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj