Marjane Satrapi. Arystokratka z Persepolis
Płynąca w żyłach rodziny Satrapi błękitna krew nie wykluczała czerwonego światopoglądu.
Tata jeździł cadillakiem i popijał wieczorami wyborne whiskey; mama zasmakowała w dobrych restauracjach i wygodnym stylu życia. Oboje, irańscy intelektualiści z opasłą biblioteczką, podczas dyskusji przy stole żarliwie przywoływali nazwisko Marksa i wypatrywali islamskiej rewolucji.
Mała Marji nie miała zabawek. Przysłuchiwała się rodzicom, uczyła gry w karty i marzyła o Zachodzie. Sen miał się po latach ziścić, ale rzeczywistość okazała się okrutna.
Luty to miesiąc z Marjane Satrapi. "Persepolis" doczekało się kolejnego wydania, a do kin wchodzi jej anglojęzyczny debiut reżyserski, "Głosy".
Komuniści w cadillaku
Mała Marji nie miała zabawek. Przysłuchiwała się rodzicom, uczyła gry w karty i marzyła o Zachodzie. Sen miał się po latach ziścić, ale rzeczywistość okazała się okrutna.
Luty to miesiąc z Marjane Satrapi. "Persepolis" doczekało się kolejnego wydania, a do kin wchodzi jej anglojęzyczny debiut reżyserski, "Głosy".
Piąta woda po kisielu
Dalekim - a może nawet i bardzo dalekim - przodkiem irańskiej artystki był perski cesarz, ale, choć nawet dziadek obnosił się tytułem książęcym, Marjane Satrapi machnięciem ręki zbywa dywagacje o jej arystokratycznym pochodzeniu. Mężczyźni z dobrze sytuowanych rodzin na monarszym dworze mieli tyle żon i dzieci, że co drugi Irańczyk, jak dowodzi rysowniczka, może pochwalić się podobnym rodowodem.
Nie każdemu jednak dane było wychowywać się w postępowym, dostatnim domu, gdzie otwarcie opowiadano się przeciwko władzy - najpierw rządom szacha Mohammada Rezy Pahlaviego, a potem tych, którzy go obalili. Islamscy fundamentaliści brutalnie rozprawili się z opozycją, co bardziej krnąbrni przyjaciele rodziny Satrapi trafili za kraty. Marji była ostatnią osobą, jaką przed egzekucją zobaczył jej aktywny politycznie, ukochany stryj.
Młodzieńczy bunt
Marjane pod hidżabem nosiła koszulkę z Michaelem Jacksonem, na teherańskich bazarach szukała kaset z zakazaną, amerykańską muzyką i plotła, co jej ślina na język przyniosła. Rodzice od dziecka zachęcali ją, żeby nigdy nie dała zamknąć sobie ust i głośno mówiła to, co myśli. Ale po rewolucji islamskiej, do której doszło w 1979 roku, a która doprowadziła do przekształcenia ustroju kraju pod rządami ajatollaha Chomeiniego, nie było bezpiecznie manifestować swojego uwielbienia dla kultury zachodniej. Kiedy bomba spadła na dom sąsiada, rodzice Marji podjęli decyzję o posłaniu jej do szkoły we Wiedniu. Spełniło się marzenie czternastoletniej dziewczyny? Bynajmniej.
Po przyjeździe do austriackiej stolicy młodziutka Satrapi trafiła do zakonnic. Nadal zbuntowana i niepokorna, przy którejś okazji matkę przełożoną nazwała prostytutką. I została sama na ulicy.
Coming of age
Satrapi mieszkała w Austrii przez cztery lata. Zdarzało jej się sypiać na ławkach i na chodnikach, ale znajomi chętnie oferowali kąt w studenckich mieszkaniach, gdzie mogła waletować i nadal uczęszczać na zajęcia. Jakoś udało się Marji przetrwać szkołę średnią, mimo że łatwo nie było. Bo choć odbyła zajęcia teoretyczne z kultury zachodniej i - jak jej się zdawało - zaznajomiła się ze zwyczajami europejskimi, szok poznawczy był dla niej ogromny. Przyjaciółki otwarcie rozmawiały o seksie, zapoznały ją z alkoholem i mocniejszymi używkami.
Po powrocie do Iranu na studia nic już nie było dla niej takie samo. Tylko gorsze.
Artystka wyklęta
Ojczyzna też miała ją za obcą. Dawni koledzy nie chcieli mieć z nią do czynienia, nabawiła się depresji. Próbowała dwukrotnie popełnić samobójstwo, lecz jej starania za każdym razem wieńczył śmieszno-straszny efekt: nożykiem do owoców nie dała rady przeciąć skóry przy nadgarstku, a kiedy najadła się tabletek nasennych... przespała parę dni z rzędu.
Udało jej się jednak ukończyć studia z komunikacji wizualnej. Na jednej z imprez zorganizowanych przez bardziej liberalnych znajomych poznała przyszłego męża. Rozstali się po miesiącu. Po trzech latach rozwiedli. Satrapi ponownie wyjechała do Europy, tym razem do Strasburga, gdzie postarała się o dyplom w szkole artystycznej. Ale nikt nie zachwycił się jej talentem. Jeszcze.
Życie po "Mausie"
Na dwudzieste szóste urodziny dostała w prezencie komiks "Maus" Arta Spiegelmana i odkryła zupełnie nowy, nieznany jej sposób opowiadania. Zafascynowana świeżym medium, przedstawiła swoje pomysły dużemu francuskiemu wydawnictwu. I została odprawiona z kwitkiem. "Dwa lata po publikacji 'Persepolis' i zdobyciu paru nagród otrzymałam telefon od sekretarki tego samego faceta, który mnie wtedy pogonił - opowiadała w rozmowie z brytyjskim dziennikiem The Guardian. - Nie jestem mściwa. Podpisałam z nim umowę".
Autobiograficzne "Persepolis" zostało znakomicie przyjęte przez krytykę - czego dowodem jest choćby nagroda na prestiżowym międzynarodowym festiwalu we francuskim Angouleme - i czytelniczą brać. Sprzedało się przeszło półtora miliona egzemplarzy. Satrapi z niechcianej debiutantki stała się najgorętszym nazwiskiem europejskiego komiksu.
Za ciosem
Kolejne lata to następne odcinki "Persepolis", które, przetłumaczone na angielski i inne języki, zdobywało laury. Adaptacją komiksu zainteresowało się amerykańskie studio Sony Pictures Classic i przeniosło dzieło Marjane Satrapi, zresztą pod jej scenopisarskim i reżyserskim nadzorem, na duży ekran. Skończyło się na specjalnej nagrodzie jury na festiwalu w Cannes oraz statuetce Oscara dla najlepszego filmu animowanego, którą zdobyła jako pierwsza kobieta w historii. Głosy postaciom podłożyli między innymi Iggy Pop, Sean Penn i Catherine Deneuve.
Kiedy ostatecznie zamknęła "Persepolis", napisała, narysowała, a potem też i nakręciła "Kurczaka ze śliwkami", co udowodniło, że jej zainteresowania kinem nie jest przelotne. Po zrealizowanych z pierwszoligową obsadą, anglojęzycznych i ekstrawaganckich "Głosach" może się wydawać, że Satrapi pokusi się też i o podbój Hollywood. Ale sukcesy jej nie popsuły; nadal bije w jej piersi punkowe serce. "Lepiej zgrywać damę, bo wtedy otwierają się przez tobą kolejne drzwi i możesz rozpętać piekło już po przekroczeniu progu", mówiła buńczucznie brytyjskiemu dziennikarzowi Simonowi Hattenstone'owi.
Obywatelka świata
Satrapi, mimo że mieszka od lat w Paryżu, nie udało się uciec przez obowiązującym w Unii Europejskiej zakazem palenia, które jest dla niej czynnością niemal mistyczną. Nie zapomina też o swojej ojczyźnie, choć jej komiksy można tam czytać jedynie w drugim obiegu. Publicznie zabrała głos na temat sytuacji politycznej w Iranie w 2009 roku, kiedy opowiedziała się po stronie opozycji i zarzuciła rządowi sfałszowanie wyborów prezydenckich.
Jaki będzie jej kolejny krok? Czas pokaże, ale na pewno Satrapi nie spocznie na laurach, choć, jak sama mówi: "Osiągnęłam, co chciałam, żyję w mieście, w którym chcę żyć, z mężczyzną, którego wybrałam, robię to, co lubię, i jeszcze mi za to płacą. Ile osób na świecie może powiedzieć o sobie to samo?". Ano właśnie.
Bartosz Czartoryski/książki.wp.pl