Trwa ładowanie...
fragment
15-04-2010 10:47

Maria Wisnowska. Jeśli mnie kochasz - zabij!

Maria Wisnowska. Jeśli mnie kochasz - zabij!Źródło: Inne
d1iu9zk
d1iu9zk

ROZDZ1AŁ 1 ###Wisienka Urodziła się, jak każda kobieta, za wcześnie. Nigdy nie podawała daty swoich urodzin, nigdy też nie mówiła o swoim dzieciństwie, rodzinnym domu, dziadkach. Nie jest możliwe, by nic nie pamiętała. Jej rzeczywisty rodowód nie pasował chyba do wspaniałej wizji, jaką przedstawić chciała światu. Więc milczała. Co kryło się za tym milczeniem?

Prawda nieskończenie banalna: mniemana hurysa była dzieckiem warszawskiego drobnomieszczaństwa. Trzeba jednak przyznać, że w prawdzie, którą odsłaniają dokumenty, trafia się od razu na szczegóły w najwyższym stopniu intrygujące.

By znaleźć klucz do skrzętnie ukrywanego kraju dzieciństwa Marii Wisnowskiej, trzeba było odszukać jej metrykę. Najpierw ustalić datę urodzin. Do wyboru było aż pięć możliwości, z których trzy powtarzały się najczęściej. Sama podawała dzień 23 grudnia 1860 roku. Matka wyryła na powązkowskim pomniku rok 1861, Słownik biograficzny teatru polskiego notuje jeszcze datę 1858. Miejsce jest jedno - Warszawa, ale bez żadnych bliższych wskazówek.

W połowie XIX stulecia Warszawa liczyła trzynaście rzymskokatolickich parafii. Kogo tam szukać? Marii Wisnowskiej, Wiśnowskiej, Wiśniowskiej, a może po prostu Wiśniewskiej? Córki Emilii, z ojca "prawdopodobnie drobnego kupca". To wszystkie tropy.

Po żmudnych godzinach lektury akt stanu cywilnego warszawskich parafii, u Św. Krzyża w księdze z 1860 roku, pod numerem wpisu 355, znalazłam nagle pierwszy i najważniejszy ślad. Trzymiesięczną Marię Julię przyniósł do chrztu ojciec, niedopełnienie obowiązku zarejestrowania dziecka w osiem dni po urodzeniu tłumaczył brakiem czasu. Był więc i ojciec.

d1iu9zk

Od tej chwili dokumenty odsłaniają się jeden po drugim. Wbrew woli dorosłej Marii. Oswald Wisnowski pochodził ze Zgierza. W rodzinnym mieście był po prostu Janem Wiśnieskim, urodzonym 5 maja 1828 roku, synem niepiśmiennego sukiennika, obywatela miasta Zgierza, i Eleonory z Hessen, także analfabetką.

W zagadkowy sposób Jan Wiśnieski przeobraził się w Warszawie w Oswalda Wisnowskiego. Kiedy to się stało dokładnie - nie wiadomo. Najwcześniejsza wzmianka dotycząca jego obecności nad Wisłą pochodziła z początku lat pięćdziesiątych. W Skorowidzu mieszkańców Warszawy z 1854 roku figurował jako traktiernik. Mieszkał wówczas w Alejach Ujazdowskich, więc w okolicy dość wytwornej. Być może właśnie gdzieś tam nie opodal Placu Trzech Krzyży prowadził jadłodajnię.

Trudno dociec, gdzie można było wstąpić do Oswalda na kawałek szynki i półkufelek piwa. Mógł być właścicielem traktierni, możliwe jednak, iż sprawował jedynie funkcję pomocnika restauratora.

Kilka lat później przy jego nazwisku pojawił się szyld - kupiec. Kalendarz Warszawski nazywał kupcem wobec prawa handlowego każdego, kto "wykonywa czyny handlowe i czyny te stanowią zwykłe jego zatrudnienie". Prawo zaś "poczytywało za czyny handlowe wszelkie kupno artykułów żywności i towarów w zamiarze odsprzedania, bądź w naturze, bądź po ich przerobieniu lub przekształceniu".

d1iu9zk

Oswald miał podobno sklep kolonialny na Miodowej. Z całą pewnością - Skład Win i Towarów Kolonialnych pod firmą "Wisnowski et Schiiller" obok kolei żelaznej. Przy rogu ulic Marszałkowskiej i Chmielnej, polecał się Szanownej Publiczności z doborem wszelakiego gatunku win. Punkt był niezły do handlu, na ulicy dość ruchliwej, w pobliżu dworca drogi warszawsko-wiedeńskiej, niedaleko hotelu o podobnej nazwie. Okolica zielona, wysadzana akacjami, klonami i kasztanami.

Sklep Wisnowskiego sąsiadował z posiadłością Bonifacego Hoffmana, majstra profesji rzeźniczej, reprezentującego najbardziej wartościową produkcję rzemieślniczą ówczesnej Warszawy. Z jego córką Emilią Agnieszką stanął wkrótce Oswald na ślubnym kobiercu. Może zaznajomili się dzięki sklepowemu sąsiedztwu, a może wcześniej poznał swego przyszłego teścia gdzieś "Pod Ósemką" lub "Pod Dzwonnicą" i to on z sympatii pomógł mu urządzić się w nowej firmie, a potem przedstawił go córce.

Prawdopodobne jest także, że cały kapitał potrzebny do otwarcia sklepu posiadał Edward Schuller, kupiec "lat trzydzieści cztery mający". Wisnowski znał go wcześniej, poprosił bowiem, by był świadkiem jego kościelnego ślubu.

d1iu9zk

Drugim świadkiem był Emanuel Bach, 29-letni Dyrektor Muzyki (dziś nazwalibyśmy go dyrygentem), autor popularnej fantazji z pieśni polskich - Kwiaty polskie - wykonywanej na estradzie Doliny Szwajcarskiej w gorących dniach 1860 roku.

Ślub Jana Oswalda z Emilią Agnieszką Hoffman, panną "przy rodzicach zostającą", odbył się w czwartek 3 lutego 1859 roku o szóstej wieczorem w kościele parafialnym Św. Krzyża. Panna młoda miała lat dziewiętnaście i była ostatnią z czterech córek Bonifacego i Franciszki z Kuleszów małżonków Hoffman (ur. 6 IV 1839)3. Jako jedyna z rodziny umiała podpisać się poprawnie i czytelnie. Ojciec stawiał litery duże, niewprawne, na pierwszy rzut oka widać było, że w tej rodzinie rzadko posługiwano się piórem.

"Kurier Warszawski" z radością informował czytelników o małżeństwie Wisnowskiego, przedstawiając go jako współwłaściciela znanej nieruchomości zwanej Doliną Szwajcarską. Jeśli wie,rzyć tej notatce, ojciec Marii musiał być rzutkim przedsiębiorcą, nie bez nonszalancji inwestującym w coraz to nowe przedsięwzięcia. Dolina Szwajcarska, salon i ogród ówczesnej Warszawy - wkrótce stała się sceną patriotycznych manifestacji, ale wówczas Oswald nie był już jej udziałowcem.

d1iu9zk

Obrzędu ślubnego dopełnił w obecności najbliższych krewnych, familii i przyjaciół ksiądz Roman Hoffman, brat stryjeczny panny młodej, przełożony klasztoru Kamedułów na Bielanach. Następnie całe grono.

Weselne udało się do Doliny Szwajcarskiej, gdzie w progach domowych sędziwa matka pana młodego zwyczajem praojców przyjęła nowożeńców chlebem i solą. "A doczekawszy się tym sposobem stałego już postanowienia ostatniego z pięciu synów swoich, z łzą radości i pociechy tegoż syna i synową pobłogosławiła".

Babka Eleonora, 63-letnia wdowa, miała pięciu synów, może także i córki. Karolina z Wisnowskich Wedlowa miała również udział w kapitałach Doliny Szwajcarskiej. Trudno jednak z całą pewnością stwierdzić, że była to siostra Oswalda. Podobnie, jak nie można być pewnym, czy Czesław Wisnowski, producent angielskich biszkoptów, był jego bratem.

d1iu9zk

Był nim Gustaw, kupiec, którego żona Julia została chrzestną matką jedynej córki Oswalda, Marii. Wesele brata uczcił zapewne także Robert Wisnowski, właściciel popularnej cukierni przy ulicy Długiej. Wazony cukrowe z kwiatami i owocami do złudzenia naśladującymi naturę, pomadki kandyzowane i deserowe, uświetniły ślubne przyjęcie.

Wśród roztańczonego towarzystwa, ożywionego huczną orkiestrą pana Bacha, szczególną uwagę zwróciły na siebie ciotki Marii "tak z nadobnych postaci, jak i z pełnych gustu toalet". Wesoła zabawa przerwana sutą wieczerzą przeciągnęła się do białego dnia. Maria mogłaby być z niej dumna, uwielbiała podobne atrakcje.

Ojciec panny młodej, rodowity warszawiak, urodzony jeszcze w XVIII stuleciu (1797), szybko się dorobił. Miał dobry fach i nie bał się pracy. Jeszcze przed gorącym rokiem 1848 był właścicielem dwóch domów - przy ulicy Kłopot pod numerem hipotecznym 2153 (tam urodziła się matka Marii), później na Samborskiej pod numerem 1924. W roku 1848 został właścicielem posiadłości przy Marszałkowskiej 1386 "z przyległościami i przynależnościami". Stamtąd zabrał Oswald najmłodszą jego córkę.

d1iu9zk

Dziadek Bonifacy miał zmysł do interesów. Kupił dom za 4000 rubli, by za cztery lata sprzedać go za 7500, a później ponownie odkupić. Wtedy to, latem 1854 roku, został jego właścicielem wspólnie z małżonką. Posesja położona przy Marszałkowskiej, z lewej strony dotykająca ulicy Chmielnej, była dość pokaźna. Składała się z dwóch domów stojących frontem do Marszałkowskiej, obu murowanych z cegły palonej na wapno.

Pierwszy, większy, podpiwniczony miał parter i piętro mieszkalne, ten był pokryty dachówką karpiówką na dubelt. Drugi - "o parterze z mieszkaniami poddasznymi, dachówką holenderską a w części blachą żelazną pokryty" - był dwa razy dłuższy. Oba warte były w sumie ponad dziesięć tysięcy rubli. Na gruncie czynszowym całej posesji stały jeszcze komórki drewniane, śmietnik z bali w słupy i klocki z desek heblowanych, olejno pokostowane.

15 listopada 1859 roku Bonifacy Hoffman po ciężkiej chorobie, opatrzony świętymi sakramentami, rozstał się z tym światem. Miał 62 lata. (Sześć tygodni później urodziła się Maria). Zostawił żonę, która żyła jeszcze siedem lat, i cztery dorosłe zamężne córki: Mariannę Rozalię Kruziewiczową, Pau linę Agnieszkę Carową, Józefę Krystynę Chwaścińską wszystkie trzy były żonami fabrykantów powozów. I Emilię Agnieszkę, żonę Oswalda, wówczas przy nadziei. Na świecie była już trzyletnia Julia Kruziewicz, późniejsza powiernica Marii.

"Działo się w Warszawie w Parafii Świętego Krzyża dnia dziesiątego marca tysiąc osiemset sześćdziesiątego roku o godzinie ósmej wieczór stawił się Oswald Wisnowski kupiec lat trzydzieści dwa mający w Warszawie pod numerem tysiąc trzysta siedemnaście przy ulicy Mazowieckiej zamieszkały, w obecności Gustawa Wisnowskiego kupca lat trzydzieści pięć i Edmunda Kręckiego urzędnika lat trzydzieści osiem mających, w Warszawie zamieszkałych i okazał nam dziecię płci żeńskiej, urodzone tu w Warszawie w mieszkaniu Jego, dnia dwudziestego trzeciego grudnia roku zeszłego o godzinie siódmej rano z Jego małżonki Emilii z Hoffmanów lat dwadzieścia jeden mającej - Dziecięciu temu na chrzcie Świętym dziś odbytym nadane zostały imiona Maria Julia".
W domu od razu nazwano ją Wisienką.

d1iu9zk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1iu9zk