Maria Skłodowska-Curie - rysa na pomniku

O skandalu obyczajowym, który wstrząsnął Francją na początku XX wieku, w autobiografii Marii Skłodowskiej-Curie nie przeczytamy ani słowa. Ewa Curie, pisząc hagiografię matki (biografią wszak ciężko tę książkę nazwać), wspomniała o nim krótko: "Maria, pracując jak mężczyzna, ma oczywiście przyjaciół między mężczyznami. Będąc wyjątkową indywidualnością, wywiera na nich - zwłaszcza na jednego z nich - wpływ bardzo głęboki. To ludzkiej zawiści wystarcza, aby oskarżyć uczoną (...) o zrywanie małżeństw i przynoszenie ujmy nazwisku, które umie nosić nazbyt świetnie". Łagodny to opis niebywałej burzy, jaka rozpętała się wokół romansu noblistki z Paulem Langevinem, która długo gościła na pierwszych stronach ówczesnych gazet.

Trzęsienie ziemi nad Sekwaną
Źródło zdjęć: © Eastnews

/ 10Trzęsienie ziemi nad Sekwaną

Obraz
© Eastnews

O skandalu obyczajowym, który wstrząsnął Francją na początku XX wieku, w autobiografii Marii Skłodowskiej-Curie nie przeczytamy ani słowa. Ewa Curie, pisząc hagiografię matki (biografią wszak ciężko tę książkę nazwać), wspomniała o nim krótko: "Maria, pracując jak mężczyzna, ma oczywiście przyjaciół między mężczyznami. Będąc wyjątkową indywidualnością, wywiera na nich - zwłaszcza na jednego z nich - wpływ bardzo głęboki.

To ludzkiej zawiści wystarcza, aby oskarżyć uczoną (...) o zrywanie małżeństw i przynoszenie ujmy nazwisku, które umie nosić nazbyt świetnie". Łagodny to opis niebywałej burzy, jaka rozpętała się wokół romansu noblistki z Paulem Langevinem, a która długo gościła na pierwszych stronach ówczesnych gazet.

/ 10Wyjątkowa wśród ludzi nauki

Obraz
© Eastnews

Maciej Karpiński , autor książki zatytułowanej "Maria i Paul. Miłość geniuszy" , wyszedł z założenia, że skrzywieniem jest postrzeganie Marii Skłodowskiej-Curie jako osoby pozbawionej uczuć. Postrzeganie takie może być skutkiem przeświadczenia, że miejsce na piedestale należy się tylko osobom o nieskazitelnej sylwetce moralnej. Pozbawionym ludzkich odruchów, uczuć, a szczególnie namiętności.

Jak stwierdził, długie życie wielu naukowców dałoby się streścić na jednej kartce i nie byłaby to przesadnie pasjonująca lektura, zawierająca niemal same naukowe informacje, laikowi zupełnie obojętne. Życie Skłodowskiej-Curie było urozmaicone na wielorakie sposoby, w obfitości, jak się wydaje, nieznanej żadnemu innemu uczonemu. Zwłaszcza, gdy na jej drodze stanął Paul Langevin.

/ 10Rad podbija świat!

Obraz
© Paul Langevin / AFP

Langevin studiował w Szkole Fizyki i Chemii u Piotra Curie. Wyjechał do Cambridge, zaś po powrocie zrobił na Sorbonie doktorat, stając się prawą ręką Piotra, zaufanym pracownikiem, przyjacielem i niemal domownikiem rodziny Curie. Jego mentor odnosił wówczas wraz z żoną niebywałe sukcesy. Gdy małżeństwo upubliczniło wyniki swych badań nad promieniotwórczością, wybuchło istne szaleństwo.

Przed ich szopą tłoczyli się dziennikarze i ciekawscy, zaś rad uznano za cudowne lekarstwo na wszystko. Pojawiły się promieniotwórcze kosmetyki i płyny do kąpieli, jedna z tancerek występowała po ciemku cała wysmarowana roztworem radu, zaś wyroby zawierające ten pierwiastek stanowiły pożądany element dekoracyjny, uroczo świecąc w ciemnościach. Nagroda Nobla jeszcze bardziej spotęgowała tę histerię, z państwa Curie czyniąc - jakby to dziś powiedziano - celebrytów.

/ 10Piotr odszedł, Paul był

Obraz
© Maria Skłodowska-Curie z mężem / PAP

Zgorzkniały Piotr i neurasteniczka Maria zupełnie sobie z tą sławą nie radzili. Jak napisał Karpiński, choć mało kto rozumiał naturę odkryć pary naukowców, każdy interesował się ich życiem. Zainteresowanie to budziło u Marii Skłodowskiej-Curie obrzydzenie, zaś osaczający tłum napawał ją fizycznym lękiem. Nie przypuszczała wówczas, że to jedynie preludium. Kiedy zginął Piotr, Maria obiecała, że nigdy nie odda nikomu miejsca, jakie zajmował w jej życiu, i będzie robiła wszystko, by żyć tak, jak chciał, by żyła.

Bardzo boleśnie przekonała się, jak trudno jest dotrzymać takich przyrzeczeń. Przez cztery lata pielęgnowała w sobie "religię pamięci", zasklepiając się w swym rozpamiętywaniu i balansując na krawędzi depresji. W tym czasie przekazała Langevinowi swoje wykłady w Sevres. Naukowiec ten był jednym z niewielu ludzi, których towarzystwo nie irytowało Marii.

/ 10Pragnęła domowego ciepła

Obraz
© Maria Skłodowska-Curie z córką / Eastnews

Zwrot w ich znajomości nastąpił podczas wakacji, kiedy wraz z przyjaciółmi wybrali się do Arromanches. Tam żona Langevina skarżyła się Marii, nazywając męża gburem zajmującym się tylko nauką. Kiedy noblistka powtórzyła to Paulowi, ten znalazł ujście swej tłumionej rozpaczy i opowiedział jej o katowaniu przez żonę i teściową oraz codziennej udręce, w jaką przerodziło się jego życie rodzinne.

Skłodowska-Curie tak bardzo się przejęła dolą ojca czwórki dzieci, że niebawem wynajęli mansardowe mieszkanie, by spokojnie móc się w nim spotykać. Ta poukładana, powściągliwa, skryta, zachowawcza wręcz kobieta pisała w listach: "Nie mogę się doczekać, kiedy znów cię zobaczę, tak bardzo, że nie dbam o kłopoty, które nadejdą". Z biegiem czasu zaczęli odczuwać potrzebę posiadania prawdziwego, wspólnego domu i stworzenia rodziny.

/ 10Instynkt i namiętność

Obraz
© Paul Langevin (w środku) / AFP

Paul przeżywał wewnętrzne rozdarcie: był zakochany i przerażony sytuacją - chciał być z Marią, ale nie mógł opuścić dzieci.Był pewny, że zostaną mu one odebrane w razie rozwodu. Nie mógł podjąć żadnej decyzji, pragnął, by życie płynęło obok niego, byle tylko nie musiał w nie ingerować. Ewentualnie, by ktoś podejmował decyzje za niego. Nie da się ukryć, że mężczyźni w życiu Marii Skłodowskiej-Curie byli słabi, dużo słabsi, niż ona.

Mówiła, że popchnął ich ku sobie "potężny instynkt", który przezwyciężył "religię pamięci". Instynkt, który Paula wydobył z rodzinnego piekła, zaś Marię - z marazmu po śmierci męża. Karpiński napisał, że uczucie łączące tych dwoje było czymś zupełnie innym niż to, co było udziałem Marii w związku z Piotrem Curie. Tam miała spokój, czułość i pewność. Tu - namiętność potęgowaną i umacnianą przez przeszkody. A przeszkód tych było aż nadto.

/ 10Walka z Akademią

Obraz
© AFP

Równolegle Maria toczyła walkę o członkostwo w Akademii Francuskiej, w której szeregach jeszcze nigdy nie było żadnej kobiety. Jej kontrkandydatem był Edouard Branly, stuprocentowy Francuz, profesor Instytutu Katolickiego. Sprawa ta była więc nie tylko naukowa, ale, może przede wszystkim, narodowa, że nie wspomnę o aspektach feministycznych. Akademia stanowiła bastion konserwatywnej nauki francuskiej, gdzie kobiety nie miały nawet wstępu na publiczne posiedzenia.

Francja podzieliła się rychło na "prawdziwych Francuzów" i "przybłędy", do których zaliczano Żydów bezbożników (czyt.: hugenotów i protestantów) oraz inne podejrzane indywidua.Prawicowa prasa pisała o heroicznej walce narodowego geniuszu z obcym demonem. Precyzowano, że demonem tym jest ciemna, głównie semicka i hugenocka klika. Maria Skłodowska-Curie zaczęła powoli wyrastać na wroga publicznego numer jeden. Gdy Akademia pokazała jej, gdzie jest miejsce kobiety - zwłaszcza, jeśli nie jest ona rodowitą Francuzką - złakniona kolejnych skandali prasa dostała prawdziwą perełkę. Listy Langevina i Skłodowskiej zostały skradzione przez żonę i teściową fizyka, a ich upublicznienie stało się tylko kwestią czasu.

/ 10Kochankowie znowu razem

Obraz
© AFP

Zanim do upublicznienia doszło, Langevin uciekł z domu, zabierając dwóch synów. Niebawem kochankowie udali się na słynną konferencję Solvayowską w Brukseli. Gdy wrócili, powitał ich artykuł w "Le Journal" zaczynający się od zdań, których nie powstydziłyby się i nasze współczesne tabloidy: "Ognie radu, który promieniuje tajemniczo na wszystko, co go otacza, zrobiły nam niespodziankę: wznieciły pożar w sercach uczonych, którzy z uporem studiują jego działanie. Tymczasem żona i dzieci uczonego toną we łzach...".

W ten sposób prywatna, intymna historia stała się sprawą publiczną. Gazety rzuciły się na nią z gorliwością i drapieżnością, którą doskonale znamy i z dzisiejszych mediów - nawet w Polsce było słychać echa tego skandalu. Jak się okazuje, również w 1911 roku teorie spiskowe były naszą domeną. Polska prasa doszukiwała się w tym romansie chytrych manewrów francuskiej wierchuszki celem uniemożliwienia pani Curie ubiegania się o miejsce w Akademii.

/ 10Prasa nie miała litości

Obraz
© Maria Skłodowska-Curie i Albert Einstein / AFP

Noblistka znów musiała się zmierzyć z rozgłosem, tym razem zgoła odmiennym niż ten, jaki przypadł jej w udziale przy okazji pierwszej Nagrody Nobla. Einstein pisał do niej: "Jestem przekonany, że Pani pogardza motłochem bez względu na to, czy otacza Panią fałszywą czcią, czy zaspakaja swą żądzę sensacji Pani kosztem". Dla dziennikarzy stała się cudzoziemką, która niemoralnie się prowadzi i perfidnie rozbija francuskie rodziny.

Mieli swoją drugą sprawę Dreyfusa, ukazującą Francję "w morderczym uścisku zgrai brudnych cudzoziemców, którzy ją plądrują, brukają i bezczeszczą". 13 listopada 1911 roku dostali to, na co czekali. W "L'Oeuvre" ukazały się listy. Można było w nich przeczytać między innymi takie oto słowa statecznej, nobliwej wdowy: "Musisz więc koniecznie, bez względu na to, jak będzie to dla Ciebie trudne, robić wszystko, by uczynić jej życie nieznośnym, a kiedy ona wreszcie zgodzi się na separację pod warunkiem zatrzymania dzieci, masz przyjąć tę propozycję bez wahania".

10 / 10Zrozumiała swój błąd

Obraz
© PAP

Wokół domu Skłodowskiej-Curie zebrał się tłum, poleciały pierwsze kamienie, pękły pierwsze szyby. Przypomniano sobie nawet okrzyk woźnicy, rzekomo usłyszany przez świadków wypadku, w którym zginął Piotr Curie: "Dosłownie rzucił się pod moje konie!" Dlaczego się rzucił? Prasa nie miała już teraz wątpliwości. Rozprawa sądowa była krótka i z pewnością pozostawiła po sobie niedosyt mediów.

Langevin stwierdził, że wina leży całkowicie po jego stronie, sąd ogłosił zaś separację i orzekł, że opieka nad dziećmi powierzona zostaje Jeanne Langevin. Zainteresowanie aferą wygasło równie szybko, jak i ogień rozniecony "przez żar radu". Maria i Paul rozstali się. Dwa lata później fizyk wrócił na łono rodziny, by niebawem nawiązać kolejne romanse - pokłosiem jednego z nich było nawet kolejne, piąte już dziecko. Maria po latach stwierdziła: "Zhańbiłam nazwisko, które dał mi Piotr". Życie dopisało do tej historii bardzo ciekawy epilog: Helene Joliot, wnuczka Marii Skłodowskiej-Curie, poślubiła Michaela Langevina, wnuka Paula.

Mirosław Szyłak-Szydłowski / ksiazki.wp.pl Tekst na podstawie książki Macieja Karpińskiego, "Maria i Paul. Miłość geniuszy"

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]