Od dziś jest w sprzedaży eClicto - pierwsze rodzime urządzenie, za pomocą którego można ściągać i odtwarzać po polsku elektroniczne wersje książek. To początek rewolucji na rynku wydawniczym.
Stworzony przez Kolportera czytnik nad amerykańskim konkurentem ma dla nas jedną przewagę: dzięki niemu można pobierać i czytać książki napisane w języku Mickiewicza. Produkt internetowej księgarni Amazon oferuje natomiast wyłącznie publikacje obcojęzyczne, głównie po angielsku.
Oba czytniki wyglądają podobnie i przypominają współczesne wersje kamiennych tabliczek.* Tak jak Kindle, eClicto składa się z obudowanego plastikiem pulpitu i ekranu z 6-calowym biało-czarnym monitorem.*Urządzenie ma niespełna centymetr grubości i waży prawie 170 gramów, czyli mniej więcej tyle, ile papierowa edycja dwustustronicowej powieści w sztywnej oprawie. Ten niewielki gadżet może zawierać znacznie więcej treści – mieści się w nim do 400 standardowych e-booków.
Sam czytnik produkowany jest na Tajwanie, natomiast jego oprogramowanie to dzieło polskich informatyków. Podobnie jak w Kindle’u oraz innych tego typu urządzeniach w eClicto zastosowano technologię e-atramentu, która powoduje, że czytanie nie męczy oczu tak jak lektura na ekranie komputera. Urządzenie wyposażone jest w funkcję regulacji wielkości czcionki oraz kształtu strony - może być kwadratowa lub prostokątna.
Gadżet ma wbudowane głośniki i odtwarzacz, dzięki czemu czytelnik może słuchać audiobooków oraz muzyki zapisanej na formacie mp3. W innych aspektach eClicto (oraz inne dostępne na rynku czytniki) naśladuje analogowe publikacje. Licznik urządzenia rejestruje przeczytane strony według wydania papierowego, a nie elektronicznego. Ponadto, żeby czytać e-booka w nocy, trzeba tak jak w przypadku tradycyjnej książki zapalić światło. EClicto nie ma natomiast właściwości robienia notatek w tekście, którą ma m.in. Kindle.
Więcej w aktualnym wydaniu „Dziennika”.