Magdalena Adamowicz: za późno na obronę demokracji
W czasie debaty, która obyła się we środę w ECS, Magdalena Adamowicz dała pesymistyczną wizję przyszłości demokracji w Polsce: - Demokracja jest bezbronna wobec manipulacji, dezinformacji i mowy nienawiści. Za późno na jej obronę, bo to jest jak wirus HIV.
Ubrana na czarno żona Adamowicza mówiła momentami drżącym głosem, a jej przemówienie było bardzo pesymistyczne.
- Co możemy zrobić, żeby zawrócić destrukcję demokracji w Polsce? Jesteśmy poddawani inżynierii społecznej za pomocą manipulacji, dezinformacji, fake newsów i mowy nienawiści - diagnozowała wdowa po prezydencie Gdańska.
Według Magdaleny Adamowicz demokratycznie wybrani politycy rządzą w sposób autorytarny i wygrywają kolejne wybory. Jak więc obronić demokrację przed manipulacją na masową skalę?
- No cóż, demokracji nie da się obronić, demokracja jest bezbronna wobec inżynierii społecznej. Nie przesadzam. Jest za późno na obronę, bo to jest jak wirus HIV - postawiła niewesołą diagnozę Adamowicz.
Europosłanka PO opisywała, jak ten mechanizm w Polsce wygląda:
- W imię walki z korupcją, w imię reformy sądownictwa, rozmontowuje się demokrację. Nikt kart do głosowania nie fałszuje. Suweren tego chce, więc autokraci mają legitymację demokratyczną. Demokracje nie upadają teraz za pomocą zamachów stanu i wprowadzenia stanu wojennego. Demokracja zagrożona jest przez autokratów, którzy zdobywają władzę w sposób demokratyczny.
Adamowicz wyjaśniła że później stosowane są manipulacja, kłamstwa, oszczerstwa, dezinformacja i mowa nienawiści. A wyborcy stają się niejako partyzantami, którzy bronią Polski przed "komuchami, złodziejami i ludźmi z układu", którzy "chcą odebrać mi moje 500 plus".
Adamowicz: kochajmy się
Co więc możemy więc w tej sytuacji robić?
Magdalena Adamowicz podkreśliła, że przede wszystkim musimy zrozumieć mechanizmy tej manipulacji.
- Tylko to może nam pomóc. Musimy zwalczać celowe dzielenie społeczeństwa. Spróbujmy strategii zasypywania rowów i pojednania. Nie możemy rozniecać nienawiści. Im więcej nienawiści, tym łatwej łamać kolejne zasady demokracji. Z nienawiścią może wygrać tylko dobroć i miłość. Kochajmy się, bo tylko miłość i pojednanie mogą nas zjednoczyć i obronić demokrację.
Wdowa po prezydencie Gdańska mówiła dalej, jak tego szacunku do innych nauczyć obywateli.
- Duża jest w tym rola rodziców, nauczycieli i księży. Nienawiścią nie można odpowiadać na nienawiść, uczmy więc dzieci i młodzież innych wzorców. Edukacja jest najważniejsza. Poza tym trzeba zmieniać prawo. Pytanie, jak wpisać moje prawo do wolności od mowy nienawiści nie ograniczając jednocześnie wolności słowa innych? Bo mój mąż nie żyje, ale my, jego rodzina, jesteśmy ofiarami mowy nienawiści. My wymagamy pomocy psychologicznej. Ale wiele osób nie wytrzymuje i popełnia samobójstwa.
Adam Bodnar: 165 postępowań przeciw Gdańskowi
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar również jest pesymistą. W Gdańsku tak opisywał obecną sytuację w Polsce:
- Dalej trwają polowania z nagonką, wyszukiwane są nowe cele. Przykładem jest ogłoszenie CBA wzywające do donoszenia na Tomasza Grodzkiego. Nie udało się obniżyć poziomu emocji i konfliktu. Jesteśmy bezradni. Wiemy, jakie niebezpieczeństwa może to spowodować. Instytucje państwa i rządzący te nastroje podsycają, zamiast je tonować. Polska wspólnota jest dalej rozbijana. Konflikt się nakręca.
Rzecznik Praw Obywatelskich mówił także, że przed śmiercią Pawła Adamowicza różne prokuratury prowadziły w sumie pięć dużych postępowań przeciw niemu. Chodziło m.in. o sprawę organizacji w Gdańsku obchodów 30. rocznicy powstania Trybunału Konstytucyjnego czy wyjazd Adamowicza na konferencję do Madrytu. Jedno z tych pięciu postępowań, dotyczące umów na obsługę prawną miejskich instytucji, dotyczyło aż 165 jednostek miasta.
- Wielokrotnie wzywano pracowników miejskich w charakterze świadka, żądano dokumentów – mówił Adam Bodnar. – Te postępowania trwały bardzo długo i pewnie by je kontynuowano, gdyby nie śmierć Adamowicza. Prokuratury Generalna i Krajowa były tu szczególnie zaangażowane.
Bodnar podkreślił, że te działania były "intensywne, nieproporcjonalne, miały charakter szykan prawnych i paraliżowały pracę UM".
- Te szykany to pozwy, zawiadomienia do prokuratury, informowanie służb. Tak naprawdę były to działania nacelowane na konkretną osobę. Poza tym każda taka sprawa była dodatkowo opowieścią w mediach publicznych, że coś jest na rzeczy, że coś złego się w Gdańsku dzieje - dodał.
Rzecznik Praw Obywatelskich mówił też, że spraw dotyczących mowy nienawiści jest w Polsce coraz więcej:
- W ciągu każdego dnia, dwa trzy zdarzenia wymagałby reakcji publicznej, a my nie nadążmy za nimi. Zaczyna być tego tyle, że przestajemy reagować. Milcząco akceptujemy słowa niedopuszczalne.
Bodnar powiedział na koniec, że nie widzi na razie nadziei na poprawę sytuacji w Polsce:
- To samo społeczeństwo musi chcieć niezależnych instytucji – sądów, mediów, RPO - i się ich domagać. Niestety, atakowanie instytucji jest uznane za przez większość społeczeństwa za dopuszczalne. Boję się, że zaraz będzie za późno i nie będzie czego zbierać.
Dulkiewicz: nie ma dnia bez pogróżek
W czasie gdańskiej konferencji zabrała także głos prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz:
- Media prezentowały mnie w hełmie niemieckim na głowie, a senator z trybuny w Senacie mówił o mnie "Frau Dulkiewicz". Słyszę, że deprawuję dzieci. Nie ma dnia, bym nie otrzymywała pogróżek kierowanych również pod adresem mojej córki. Muszę chodzić na policję składać zeznania – to strata cennej energii i czasu prezydenta.
- Mieliśmy dotąd w Gdańsku dwa ważne miesiące, Grudzień 1970, gdy władza strzelała do robotników oraz Sierpień 1980 – początek pokojowej rewolucji. A teraz dochodzi gdański Styczeń 2019 – niesprawiedliwa, tragiczna śmierć prezydenta - mówiła Dulkiewicz.
Paweł Adamowicz "Gdańsk jako wspólnota"
Tomasz Lis "Umrzeć za Gdańsk. 12 rozmów o Pawle Adamowiczu"
Katarzyna Żelazek. "Śmierć prezydenta. Czy zmienił nas tamten styczeń?"