Trwa ładowanie...

Magda Pyznar wyprowadziła się z Polski. Powiedziała, co jej przeszkadzało

Popularność zdobyła, występując z kontrowersyjnym "Warsaw Shore" i stając się jedną z naczelnych imprezowiczek stolicy. W odpowiednim momencie zerwała jednak z tym stylem życia. Dziś jest trenerką personalną, dietetyczką, szczęśliwą mamą i… pisarką. 18 maja ukazała się debiutancka powieść Magdy Pyznar pt. "60", opowiadająca m.in. o mrokach i pułapkach celebryckiego świata.

Książka Magdy Pyznar wyszła w maju Książka Magdy Pyznar wyszła w maju Źródło: AKPA
d4ld08k
d4ld08k

Sonia Miniewicz: Pochodzisz z Knurowa, miasta w województwie śląskim, a przeprowadzkę do stolicy nazywasz punktem zwrotnym w swoim życiu. Jak wyglądały twoje początki w Warszawie?

Magdalena Pyznar: Do wyjazdu z rodzinnego miasta skłonił mnie chylący się ku końcowi związek z ówczesnym partnerem. Byliśmy młodzi, niedojrzali, wciąż się krzywdziliśmy, wracaliśmy do siebie i się rozstawaliśmy. Pomimo że w tamtym momencie bardzo go kochałam, stwierdziłam, że jeśli ja nie podejmę jakiegoś drastycznego kroku, to będziemy tak się męczyć jeszcze przez długi czas. I faktycznie, wkrótce wszystko między nami wygasło.

Początki w Warszawie wspominam świetnie, naprawdę lubię to miasto. Miałam wtedy 23 lata, zostawiłam za sobą nieudany związek, zamknęłam firmę i pojechałam w świat, który stał przede mną otworem. Z dnia na dzień dostałam pracę w Jeff's. Nie było łatwo, ale wspominam ten czas i ludzi, z którymi pracowałam, naprawdę dobrze. Do dziś, kiedy przyjdę tam na obiad, wszyscy przyjmują mnie bardzo serdeczne. Dodatkowo, aby zarobić na utrzymanie, grałam w teledyskach i w ten sposób znalazłam się w zespole Czadomana.

Potem zaś trafiłaś do telewizji i zdobyłaś popularność dzięki występowi w "Warsaw Shore". Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w tym programie?

Odkąd obejrzałam po raz pierwszy jako nastolatka "Jersey Shore", powtarzałam, że jeśli kiedyś powstanie polska edycja, to ja tam będę. No i byłam! Przyjaciółka namówiła mnie do złożenia dokumentów na casting. Szczerze mówiąc, nie do końca wierzyłam, że spośród tylu zgłoszeń wybiorą akurat mnie. To niesamowita przygoda, która na pewno była porządną życiową lekcją. 

ZOBACZ TEŻ: Gwiazdy, które przyznały się do depresji

Jak twoi bliscy zareagowali na informację, że pojawisz się w tym głośnym show? Oglądali odcinki z twoim udziałem? Jak się do nich odnosili?

Różne i skrajne emocje nimi targały, a ja im się ani trochę nie dziwię. Moja mama, siostra i ojczym zawsze stali po mojej stronie i jestem im za to bardzo wdzięczna. Inni potrzebowali więcej czasu, a jeszcze inni totalnie się tym nie interesowali. Mój ojciec chrzestny po premierze książki powiedział, że to niesamowite, jak sprawnie wykorzystałam obecność w programie i pnę się ciągle w górę.

d4ld08k

Powiedział też, że jest ze mnie cholernie dumny. To bardzo miłe i wzruszające. Czy oglądali? Niektóre odcinki tak, ale umówmy się, nawet oglądanie w kółko imprez, krzyków, seksu czy biegającego nago Stiflera z czasem robi się nudne.

Zanurzyłaś się w warszawskim życiu i, jak sama mówiłaś, imprezowałaś na całego, a alkohol lał się strumieniami. Kiedy stwierdziłaś, że nadszedł czas, by z tym zerwać i całkowicie zmienić swoje życie?

Kiedy poznałam mojego partnera. To była taka strzała amora, która przyszła znikąd i trafiła nas w tym samym czasie. Każde z nas miało swój ogromny bagaż doświadczeń i każde z nas w głębi duszy marzyło o takiej prawdziwej miłości i szczęśliwej rodzinie. Zerwałam z imprezami z dnia na dzień i bardzo szybko zamieszkaliśmy razem.

Mój partner powiedział wtedy, że on już w życiu tyle przeszedł, że nie ma sensu marnować naszego czasu na spotkania na kawę i jeśli mamy być razem, najlepiej sprawdzimy to, zamieszkując ze sobą. To naprawdę wspaniały mężczyzna.

Nie ukrywasz, że korzystasz z pomocy psychologa. U nas niestety wciąż pokutuje przekonanie, że chodzenie na terapię jest czymś wstydliwym, dla wielu to temat tabu. Tymczasem niektórzy uważają, że niemal każdy człowiek powinien odbyć chociaż kilka sesji, by poukładać swoje sprawy, zrozumieć siebie, poznać własne słabości i mocne strony.

Korzystam, teraz już mniej systematycznie, ale były dwa momenty w moim życiu, kiedy musiałam chodzić na terapię dwa razy w tygodniu, bo inaczej nie wytrwałabym po tej części świata. Myślę, że myślenie o terapiach i tak już powoli się zmienia. Wielka w tym zasługa osób publicznych, które otwarcie zaczęły o tym mówić. Sama osobiście namawiam wszystkich na terapię. To świetny sposób na przepracowanie wielu emocji oraz zrozumienie siebie.

d4ld08k

Miałam kiedyś problem z chorobliwą zazdrością. Była to pewna trauma z dzieciństwa i późniejszych lat; mojemu facetowi powinni wybudować pomnik, że przetrwał to ze mną i pomógł mi pokochać siebie. Aktualnie mogłabym wrzucić go w stado kobiet i jeszcze bym mu pomachała z uśmiechem. Czy każdy powinien choć raz pójść na terapię? Każdy. Bez wyjątku. Nie ma ludzi bez traum czy skaz.

Wcześniej nie miałaś przed swoimi obserwatorami żadnych tajemnic. Teraz zmieniłaś podejście i bardziej chronisz swoją prywatność – zwłaszcza życie uczuciowe. Skąd ta decyzja? Poczułaś się zmęczona życiem na świeczniku?

Wcześniej byłam singielką, robiłam, co mi się żywnie podobało i obrywałam za to tylko ja. Teraz jestem partnerką oraz mamą i kiedy oglądam te rewelacje po rozstaniach na portalach plotkarskich, łapię się za głowę. Życie prywatne to moje życie i nie mam zamiaru rzucać go na pożarcie opinii publicznej.

d4ld08k

Kiedy normalny człowiek rozstaje się lub rozwodzi, przeżywa to on lub jego rodzina. Kiedy rozstaje się osoba publiczna, to nagle ludzie w całym kraju wiedzą wszystko najlepiej. Zawsze z jednej osoby zrobią kozła ofiarnego, a z drugiej najgorszego wroga. Ludzie znają zaledwie ułamek czyjegoś życia, a ich komentarze i krzywdzące opinie nie mają końca. Moim zdaniem osoby publiczne powinny traktować te wydarzenia jako nauczkę i bardziej dbać o prywatność w swoim życiu. No ale przecież fajnie jest się pochwalić partnerem na ściance.

Masz wielkie grono oddanych fanów, ale każda popularna osoba styka się też z falą hejtu. Złośliwe komentarze cię dotykają, czy też może je ignorujesz? Jak sobie radzisz z hejterami?

Wypracowałam sobie na szczęście na moim Instagramie taką publiczność, która się wspiera. Oczywiście było to równoznaczne z opcją blokowania niektórych osób, ale umówmy się – po to ta opcja powstała. Nie muszę się godzić na nienawiść, przytyki, obrażanie. Z doświadczenia wiem, że większość z tych ludzi ma ciężkie i smutne życie, z którym sobie nie radzi. Był moment, że mnie to wkurzało, był moment, że było mi przykro, i był moment, że przez falę hejtu musiałam skorzystać z pomocy psychologa.

d4ld08k

Poszłam też raz na batalię sądową z jedną osobą i wygrałam ją. Niestety, w naszym kraju, aby w ogóle doszło do sprawy o nękanie czy prześladowanie, trzeba mieć pieniądze na własnego adwokata i samemu tę sprawę założyć, ponieważ policja czy prokuratura rozkładają ręce.

Co cię skłoniło do podjęcia decyzji o wyprowadzce z Polski i zamieszkaniu w Hiszpanii?

Hiszpania to cudowny, spokojny, szczęśliwy kraj, pełen akceptacji, w którym nie łamie się podstawowych praw człowieka. Chyba nie muszę mówić, jak jest w Polsce? I żeby nie było, to jest bardzo smutne, kiedy widzisz, jak kraj, w którym się urodziłeś, jest pełen negatywnych emocji, homofobii, nienawiści, walki podzielonych przez rząd ludzi.

d4ld08k

Pisać lubiłaś od zawsze, a z zamiarem wydania książki nosiłaś się od dawna. Kiedy te plany się skrystalizowały? Co było dla ciebie największą inspiracją przy pisaniu "60"? I jakie to uczucie zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni?

Dokładnie rok temu wzięłam się na dobre za pisanie książki, więc wyobraź sobie, jak długo musiałam wytrzymywać, by w końcu 18 maja zobaczyć książkę w księgarniach. Jakie to uczucie? Cudowne, aczkolwiek odetchnęłam z ulgą, gdy to się w końcu wydarzyło. Wiedziałam, że wydałam dobrą książkę i tak naprawdę stresowałam się tylko przed pierwszymi recenzjami. Gdy te okazały się naprawdę świetne, uśmiechnęłam się i z jeszcze większą radością zaczęłam pisać drugi tom. 

Okładka książki Magdaleny Pyznar fot. mat. pras.
Okładka książki Magdaleny PyznarŹródło: fot. mat. pras.

Twoja powieść "60" pokazuje mroki celebryckiego życia i obfituje w sceny erotyczne. Seks nigdy nie był dla ciebie tematem tabu? W twoim domu dużo się o nim rozmawiało?

Seks nigdy nie był tematem tabu w moim domu i jestem za to wdzięczna mamie. Nadszedł taki czas, gdy moja mama usiadła ze mną i siostrą, żeby porozmawiać na temat współżycia i zabezpieczania przed niechcianą ciążą. Warto podkreślić, że mam prawie 31 lat, więc jakaś tam pierwsza wprowadzająca w sprawy seksualne rozmowa odbyła się 14, może 15 lat temu. Dziś mamy już bardziej świadomych ludzi, ale wtedy w domach mało kiedy rozmawiało się świadomie o seksie.

d4ld08k

W jak dużej części "60" zainspirowane jest prawdziwym życiem? Czy wiele wydarzeń zostało przeniesionych na strony w stosunku jeden do jednego?

Wiem, że cała Polska czeka na tę odpowiedź! Wszyscy czekają, aż Magda w końcu powie to, co chcą usłyszeć. I nie wiem, co byłoby gorsze, gdyby okazało się prawdą – to, że świat show-biznesu może być tak bardzo mroczny i odpychający, czy to, że organom ścigania tak daleko do sprawiedliwości?

Jesteś dietetyczką, trenerką personalną, mamą… Jak znajdujesz czas na pisanie? Wiem, że w planach masz drugą część powieści, ale co potem? Chcesz kontynuować karierę literacką?

Nie mam zielonego pojęcia, jak znajduję na to wszystko czas. Serio, nie wiem tego ja, nie wie tego nikt w moim otoczeniu. Podziwia mnie za to każda bliska osoba, a nawet obserwatorzy. Za to, że pomimo wszystkich przeciwności losu nie poddaję się, pracuję nad sobą, spełniam marzenia. Czy chcę kontynuować karierę literacką? To samo pytanie zadało mi wydawnictwo podczas pierwszego spotkania. Wtedy nie wiedziałam nic, byłam w szoku, że moja książka spodobała się tak świetnemu wydawnictwu.

Teraz wiem, że chcę kontynuować tę karierę. Wymaga to ode mnie naprawdę sporo poświęceń i na koniec roku chciałabym odpocząć, natomiast wiem, że zaskoczę was jeszcze niejedną książką! Trzymajcie za mnie kciuki. 

Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4ld08k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ld08k

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj