Dziesięć punktów w skali szczęścia
Na oddziale położniczym lęki nie mijają, choć teraz Magda martwi się przede wszystkim o zdrowie swojego dziecka. Po sześciu godzinach od cesarskiego cięcia Magda siada po turecku: Leoś jest zdrowy, a Magda czuje w sobie nadludzką siłę.
Przestaje nosić perukę, uśmiecha się, delektuje rodzinnym szczęściem. Czuje odradzającą się w niej kobiecość. Jest przekonana, że żyje tylko dzięki Leosiowi:
"Synek jest moim cudem, moim aniołkiem. To mój największy życiowy sukces. Każdy dzień z nim jest piękny. Jestem dumna, że mogę być mamą tak wyjątkowego małego człowieka. Myślę, że gdyby nie dziecko, nie miałabym już siły, żeby o siebie walczyć. Pewnie nie byłoby mnie na świecie...".