Łzy cisną się do oczu. Żona Krawczyka mówi o swoich świętach
W kwietniu tego roku Ewa Krawczyk pochowała swojego męża, Krzysztofa. To będą dla niej pierwsze święta bez ukochanego. Kobieta nawet nie próbuje udawać, że wszystko jest OK.
Na początku kwietnia pożegnaliśmy Krzysztofa Krawczyka. Muzyk zmarł nagle w wieku 74 lat. Kilka tygodni wcześniej trafił do szpitala po zakażeniu się koronawirusem. Niedługo po śmierci artysty wybuchł konflikt pomiędzy menadżerem Krawczyka - Andrzejem Kosmalą, a Marianem Lichtmanem z Trubadurów. Włączono w to także Ewę Krawczyk.
Wdowa nie miała spokoju. Latem pojawił się reportaż "Uwagi!" o relacji Krawczyka z synem. Wybuchła afera o testament, która wciąż toczy się w sądzie. Po tak trudnych miesiącach nadeszły święta Bożego Narodzenia. Dla Ewy Krawczyk będą dalekie od szczęśliwych.
Zobacz: Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"
Ewa Krawczyk przyznaje w rozmowie z "Super Expressem", że święta spędzi sama. Zawsze był to czas, który spędzała z liczną rodziną, ale teraz wszystko się zmieniło.
- Nie wiem, jak ja przeżyję te święta - wyznała. - Dostałam kilka zaproszeń, ale z nich nie skorzystam. Chcę być sama. To są święta rodzinne, radosne, a ja się nie nadaję do takich świąt. Pojadę na cmentarz, pojadę do kościoła, wieczorem na pasterkę i wrócę do domu, do mojej Loli - powiedziała.
Ewa Krawczyk przyznała, że w święta będzie modlić się za wszystkich swoich wrogów i ludzi, którzy źle o niej mówią.
- Modlę się o nich codziennie, bo wiem, że Pan Bóg jest miłością i ludzie, którzy kochają, nie krzywdzą innych ludzi. Ja nie chcę nikogo skrzywdzić i modlę się do Boga, żeby rozwiązał wszystkie moje problemy rodzinne - przyznała.