Książka ma być świetna literacko i ma się sprzedawać jak ciepłe bułki – oto marzenie każdego autora. To dwie skrajności, między którymi oscylują pisarze, czytelnicy i wielki biznes wydawniczy.
Co mają ze sobą wspólnego Obcy Alberta Camusa , Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet Stiega Larssona , Biblia, Klub Dumas Artura Péreza-Reverte'a, Dziesięciu Murzynków Agathy Christie , Mewa Richarda Bacha , Serce tak białe Javiera Maríasa i Cytaty z Przewodniczącego Mao? Prawdopodobnie łączy je status bestsellerów.
Wszystkie te książki przez pewien moment lub dłuższy czas, na jednym terytorium lub kilku, w jednym języku lub przetłumaczone na wiele, zyskały wyjątkowy rozgłos – pomińmy tu literackie rozważania – ze względu na fakt, że zostały nabyte i przeczytane (chociaż te dwie rzeczy nie zawsze idą w parze) przez wiele osób. Ile sprzedanych egzemplarzy trzeba, aby książka stała się bestsellerem? To zależy: liczby wahają się od miliarda przypisywanego wszystkim wydaniom Biblii czy „Czerwonej książeczki” do 10 milionów sprzedanych egzemplarzy najbardziej popularnej zagadki detektywistycznej Agathy Christie czy niemal dwóch milionów siódmej powieści Javiera Maríasa . Jednakże nie są konieczne siedmiocyfrowe wartości – 20 czy 30 tysięcy egzemplarzy wystarczy, aby na przykład powieść w języku baskijskim stała się bestsellerem w Kraju Basków.
Pojęcie bestsellera na początku odnosiło się po prostu do tego, co dosłownie określa, czyli do rzeczy (książki), która najlepiej się sprzedaje. Potem nastąpiła dezorientacja: pojęciem „bestseller” zaczęto określać również te książki, które właśnie dlatego, że się dobrze sprzedają, są podejrzane o braki literackie.
Manuel Rodríguez Rivero
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.