"Lekarze mają większą władzę nad twoim organizmem niż ty" - wywiad z Lissą Price
Debiutancka dystopiczna powieść Lissy Price „Starter” wydana została już w przeszło trzydziestu krajach; niedawno także i u nas. Przedstawiona w niej wizja świata wyniszczonego przez wojnę bakteriologiczną jest niestandardowa choćby z jednego powodu - przetrwali ją jedynie najmłodsi i najstarsi ludzie na Ziemi. Price, mimo że kieruje swoją książkę do młodzieży, porusza dorosłe tematy. W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce, autorka opowiada o nieprzyjaznym świecie niedalekiej przyszłości, społecznych niesprawiedliwościach, urokach i cieniach swojej pracy oraz dzisiejszej literaturze z etykietką YA – young adults.
Debiutancka dystopiczna powieść Lissy Price „Starter” wydana została już w przeszło trzydziestu krajach; niedawno także i u nas. Przedstawiona w niej wizja świata wyniszczonego przez wojnę bakteriologiczną jest niestandardowa choćby z jednego powodu - przetrwali ją jedynie najmłodsi i najstarsi ludzie na Ziemi. Price, mimo że kieruje swoją książkę do młodzieży, porusza dorosłe tematy. W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce, autorka opowiada o nieprzyjaznym świecie niedalekiej przyszłości, społecznych niesprawiedliwościach, urokach i cieniach swojej pracy oraz dzisiejszej literaturze z etykietką YA – young adults.
Bartosz Czartoryski: Mimo że science-fiction i tak zwane „techno thrillery” przedstawiły już nam niezliczone portrety świata dystopicznego, udało ci się zachować oryginalność; u ciebie społeczeństwo dzieli nie, jak to zwykle bywa, pieniądz, ale wiek.
Lissa Price: Już mówię, skąd ten pomysł. Kiedyś robiłam zakupy w hipermarkecie; mieli tam aptekę, chciałam zajść po szczepionkę na grypę. Ale pewna partia została skażona i rząd wprowadził dyskusyjny system reglamentacji: szczepionkę mogli dostać jedynie najmłodsi oraz najstarsi, bo uznano ich za szczególnie narażonych na chorobę. Nie powiem, żebym była z tego zadowolona. Nie chodziło o to, że długo stałam w kolejce, po prostu nie rozumiałam tej decyzji. Bo jeśli mielibyśmy do czynienia ze śmiertelnym wirusem, przeżyliby jedynie młodzi i starzy. Jak wyglądałby wtedy świat? Ten punkt wyjścia wydał mi się obiecujący, dlatego w moim postapokaliptycznym świecie społeczeństwo podzielone jest na dwie grupy: Starterów, czyli młodzież poniżej dwudziestego roku życia, oraz Enderów, ludzi po sześćdziesiątce. Ci pierwsi są na straconej pozycji, błądzą po ulicach, szukając czegoś do jedzenia. Dorośli zaś dzierżą władzę i nierzadko korzystają z niej niemoralnie.
(img|560820|center)
Z pomocą specjalnego czipa twoi młodzi bohaterowie mogą użyczać ciał starszym; tym samym poruszasz kwestię - przynajmniej metaforycznie - prostytucji.
Niektórzy czytelnicy odebrali tę problematykę nawet na poziomie dosłownym, niekoniecznie zgodnie z moimi zamierzeniami, bo jednak pisałam z myślą nie tylko o dorosłych, ale również nastolatkach. Dlatego skłaniam się ku metaforze, bowiem zachęca ona do zadania sobie pewnych pytań, do jakich prowokuje sytuacja, w której ktoś może kontrolować twoje ciało, choć ty nadal zachowujesz pełną świadomość; motywuje do zastanowienia się nad kwestią, że dzisiaj lekarze mają większą władzę nad twoim organizmem niż ty. Proceder wypożyczania ciał - czuwa nad nim tajemnicza organizacja Prime Destinations - nie jest jednak całkowicie bezpieczny, o czym przekonuje się nastoletnia Callie, bohaterka „Startera”, której ciało ma zostać wykorzystane do zbrodniczego celu.
Callie jest ofiarą niszczącej wojny biologicznej. Czy, pisząc „Starter” , myślałaś o bieżącej, niespokojnej sytuacji politycznej?
Świadomie - nie. Staram się unikać dopasowywania fabuły do tego, co dzieje się za oknem, raczej pogrążam się w swoistym transie, słucham postaci. Ale z pewnością przelewam na papier to, co chodzi mi po głowie, a przecież czytam gazety, słucham BBC, przeglądam serwisy informacyjne. Trafiam na materiały, które mogą przyprawić o dreszcze. Ptasia grypa, wąglik, niedawno również ebola - to potencjalne źródła zagrożenia biologicznego. Były to jednak elementy bardzo wczesnej fazy planowania. Z racji tego, że o tych wirusach napisano już chyba wszystko, co można było napisać, wpadłam na inny pomysł: przenoszące groźne choroby zarodniki. Dopiero po wydaniu mojej książki w Stanach zdałam sobie sprawę, że zainspirowała mnie pośrednio historia pewnej osoby, która rozchorowała się po trzęsieniu ziemi właśnie z powodu zarodników krążących w powietrzu ze wzbitym kurzem.
(video|https://www.youtube.com/watch?v=Hq33_pxXXJo|600|400)
Tak na marginesie - obecnie w Polsce toczy się zażarta dyskusja o obowiązkowych szczepieniach dla dzieci. Masz jakieś zdanie na ten temat?
Nie tylko w Polsce, w całych Stanach też się o tym mówi. Mamy do czynienia z niełatwą sytuacją, w której nasze osobiste wybory mają wpływ na innych. Statystyka pokazuje, że szczepienia faktycznie chronią przed chorobami, ale każdą procedura medyczna wiąże się z jakimś, choćby śladowym, ryzykiem i nie wszyscy rodzice gotowi są je podjąć. Niektóre koncerny zaprzestały produkcji pewnych indywidualnych szczepionek i sprzedają je w pakietach z innymi, eliminując tym samym możliwość rezygnacji z nich.
Dzisiejsza literatura dla młodzieży częściej ociera się o dystopiczne science-fiction niż popularne do niedawna romanse paranormalne.
Bo zmieniają się trendy wydawnicze. Kiedy jakaś książka okazuje się bestsellerem, redaktorzy szukają czegoś podobnego. Sukces „Zmierzchu” pociągnął za sobą lawinę paranormalnych romansideł, aż wreszcie zainteresowanie nimi osłabło. Nie zrozum mnie źle, to fajnie, że czytelnicy mają duży wybór, ale science-fiction, czy w ogóle literatura spekulatywna, daje znacznie większe pole do popisu. Trudno fantastykę naukową zamknąć w konkretnych ramach, przyporządkować do danego typu opowieści czy formatu.
(img|560821|center)
Obecnie pracujesz nad kontynuacją powieści - będzie ona nosiła tytuł „Ender” - drugą, a zarazem ostatnią (póki co) częścią cyklu. Dylogie są stosunkowo rzadkie w świecie trylogii i tasiemcowych serii dla młodzieży.
Gdy zapowiadałam „Startera”, była to bodaj jedna z pierwszych opowieści z gatunku science-fiction przeznaczona dla młodego czytelnika, którą udało się zamknąć w dwóch tomach. Ale taka struktura mi odpowiada, choć dostaję listy z prośbami o kolejne książki.
Czy nadal trwają prace nad adaptacją filmową „Startera” ?
Obecnie mój agent się, że tak powiem, przegrupowuje. I choć pracuję z najlepszymi ludźmi, polityka studia nie pozwala przyśpieszyć realizacji filmu. Książka podobała się jednak w Hollywood na tyle, że na pewno trafi w odpowiednie ręce. Przy okazji zapraszam na stronę , gdzie można pogadać o filmie i podzielić się swoimi pomysłami co do obsady. Bez różnicy czy po angielsku, czy po polsku.