Lech Wałęsa powiedział, że opowiadająca o nim książka Pawła Zyzaka powinna zostać w całości zmielona. Były prezydent przyznał przy tym, że nie spodziewał się pozytywnego dla siebie i córki wyroku w tej sprawie.
Krakowski sąd uznał w piątek, że spółka Arcana - wydawca książki Pawła Zyzaka Lech Wałęsa. Idea i historia - częściowo naruszyła dobra osobiste córki b. prezydenta Anny Domińskiej. Sąd uznał, że do naruszenia dóbr Domińskiej doszło poprzez wpisy w kalendarium książki dat o zarejestrowaniu i wyrejestrowaniu Lecha Wałęsy jako TW SB.
Sąd nakazał wydawcy przeproszenie w ciągu miesiąca córki Wałęsy, usunięcie wpisów w kalendarium w przyszłych wydaniach książki po uprawomocnieniu się wyroku oraz wpłatę 5 tys. zł na rzecz Fundacji Sprawni Inaczej w Gdańsku.
- Tylko tyle? - zapytał dziennikarzy w Gdańsku Lech Wałęsa, zapoznawszy się z treścią wyroku sądu.
Powiedział, że jego zdaniem książka powinna zostać całkowicie zmielona albo pokazywana, jak nie należy pisać.
Były prezydent przyznał, że przeczytał tylko fragmenty książki Zyzaka . Jak wyjaśnił, sprawa w krakowskim sądzie nie była jego inicjatywą.
- Ja nawet radziłem im zostawić to. Mówiłem: czy nie macie innej roboty, ale dzieci są dorosłe i mają prawo. Ja nie kontroluję tego - powiedział b. prezydent.
Dodał, że gdy ukazała się książka, czekał, że nie córka, ale paru ludzi się obudzi i powie, że nie można czegoś takiego robić.
- Ja rozumiem wolność, ale takie pomawianie, takie obrażanie, to ma swoją górną granicę i tu została ona przekroczona. Ale ja się nie będę tłumaczył, nie będę walczył, jak ludzie nie walczą, to ich sprawa - powiedział prezydent.
Wałęsa wyznał dziennikarzom, że nie sądził, iż krakowski proces zakończy się wygraną.
- Myślałem, że to jeszcze nie czas na zwycięstwo, ale okazało się, że młodzież ma lepsze pomysły - powiedział i dodał, iż jest pozytywnie zaskoczony, że już dziś można liczyć na opanowanie się co niektórych.