Według włoskiego dziennika „La Stampa”, pośmiertne zarzucenie Ryszardowi Kapuścińskiemu współpracy z SB to przykład arogancji i bezwzględności młodych badaczy najnowszej historii Polski oraz wypaczenia idei poszukiwania prawdy w dobie lustracji, wprowadzonej za rządów braci Kaczyńskich.
Opublikowany w niedzielę na łamach turyńskiej gazety obszerny tekst pod tytułem „Nieroztropne rewelacje nie znających szacunku trzydziestolatków” jest swoistym aktem oskarżenia wobec historyka IPN Piotra Gontarczyka, który zbadał teczkę pisarza, oraz Igora Ryciaka, autora artykułu na jej temat.
Publicysta „La Stampy” Valerio Pellizzari pisze, że doktor Piotr Gontarczyk z IPN 26 stycznia zeszłego roku, a więc trzy dni po śmierci Kapuścińskiego , pierwszy zajrzał do jego teczki w IPN.
„Ten dzień - zauważa - otwiera nowy rozdział w kulturze podejrzeń, nadużyć w imię pamięci”.
Autor artykułu nazywa badacza IPN nieugiętym, zażartym inkwizytorem bez wątpliwości.
„W ten oto sposób reputacja autora, przetłumaczonego na 35 języków, uznanego za jednego z największych reporterów XX wieku, który przez pół wieku podróżował po świecie i zgromadził na swym koncie 40 aresztowań i 4 wyroki śmierci, a z Afryki powrócił z gruźlicą i malarią mózgową, jednego z najwybitniejszych synów współczesnej Polski, znalazła się w rękach młodzieńca bez skrupułów, nie dając atakowanemu możliwości sprzeciwienia się” - podkreśla włoski publicysta.
Gontarczykowi zarzuca, że zaglądając dopiero po śmierci pisarza do jego teczki, działał w pośpiechu, chociaż nie spieszył się, kiedy Kapuściński żył. Tymczasem wtedy - pisze - mógłby osobiście wyjaśnić lub zaprzeczyć słowom i dwuznacznościom zawartym w dokumentach. Ponadto, zdaniem Pellizzariego, badacz zapomniał o wymaganej ostrożności w podejściu do dokumentów SB.
„Zaczęła się oto cicha, podziemna praca demistyfikacji pisarza- dodaje.”
Ponadto publicysta zauważa, że Gontarczyk, który pierwszy dotarł do teczki autora Cesarza, następnie dystrybuował w różnych środowiskach w Warszawie stronnicze, podejrzane rewelacje, wyciągając z dossier truciznę, ale samemu pozostając w cieniu.
Publicysta surowo krytykuje także Igor Ryciaka, który na łamach „Newsweeka” opublikował głośny artykuł o dokumentach SB zgromadzonych w sprawie wybitnego reportażysty.
„Jest coś aroganckiego, jeśli nie bezwzględnego w postawie reportera, który postanawia szukać grzechów innych; zaangażowanego w krucjatę dążenia do prawdy” - stwierdza „La Stampa”. Z oburzeniem podkreśla, że znajdującą się w teczce Ryszarda Kapuścińskiego notatkę o tym, że nigdy nie dostarczył on istotnych materiałów i nie był przydatny, dziennikarz przytoczył na końcu oskarżającego tekstu.