Jeden z największych reportażystów na świecie, pełen odwagi wybitny pisarz i myśliciel, przenikliwy znawca Afryki i wszystkich najbardziej zapomnianych zakątków globu - tak o zmarłym Ryszardzie Kapuścińskim pisze w środę na łamach dziennika „La Repubblica” znany włoski reportażysta Paolo Rumiz.
„Dla swojego zawodu nigdy się nie oszczędzał” – zauważa Rumiz w artykule pod tytułem: _ Kapuściński , zawód: reporter_.
Dodaje, że nie był on człowiekiem wielkich hoteli i podróżował do najbiedniejszych z biednych.
„Z nimi dzielił strach i głód” – przypomina.
„Podczas pierwszego spotkania w styczniu 1999 roku na lotnisku w Zurychu myślałem, że pomyliłem osobę. Po przeczytaniu jego reportaży wyobrażałem sobie, że jest silny, jak Indiana Jones” – pisze włoski dziennikarz, dodając, że na jego widok pomyślał: „To nie może być ten bohater, który rzucił wyzwanie arktycznej zimie i malarii tropików, człowiek, który był świadkiem 27 rewolucji, przebył ogarniętą wojnami Afrykę i Amerykę Południową, przeżył wielkie mrozy Rosji i rozżarzone przebudzenie islamu”.
Heban Rumiz uważa za arcydzieło, opowiadające o sile i kruchości kontynentu afrykańskiego, zaś Imperium za nadzwyczajne świadectwo zobaczonego od wewnątrz upadku Związku Radzieckiego.
„ Ryszard Kapuściński był jednym z niewielu dziennikarzy na świecie, wciąż zdolnym do tego, by pojechać do miejsc, nierozświetlonych przez reflektory, możliwie jak najbardziej odległych od informacyjnych spektakli” – pisze autor wspomnienia. Zwraca uwagę na nadzwyczajne usposobienie mistrza reportażu: był zawsze pełen euforii i dziecięcej ciekawości, pozbawiony jakiegokolwiek cynizmu, genetycznie niezdolny do krytykowania innych, szczęśliwy, daleki od oficjalności i sławy, którą uważał za więzienie.
Rumiz przytacza również słowa, jakie usłyszał od Kapuścińskiego : „Odyseusz włóczył się po świecie, ale marzył o tym, by wrócić. Ja nie mogę. Jestem skazany na tułaczkę. Nie mam schronienia. Uprawiam wycieńczający zawód: nie żyje się długo, jeśli wykonuje się go na serio. Należałoby się szybko zatrzymać, jak piloci liniowych samolotów, ale problem polega na tym, że nie można tego zrobić”.