La dolce vita we Włoszech

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się powieść Tysiąc dni w Toskanii Marleny de Blasi .

Do przepięknej starej willi San Casciano dei Bagni, wspaniałego toskańskiego pejzażu i lokalnej winnicy, miejscowych kulinariów i starego poczciwego sąsiada Barlozzo. Marlena i Fernando opuszczają Wenecję i osiadają w Toskanii. Odkrywają uroki prostego miejscowego życia, wtapiają się w społeczność, poznają miejscowe tradycje i zwyczaje.

Opowieść została wzbogacona przepisami z toskańskiej kuchni.

Marlena de Blasi – amerykańska pisarka, dziennikarka, dawniej krytyk kulinarny i konsultantka w zakresie win. Autorka beletryzowanych książek wspomnieniowych w Wenecji, Toskanii i Sycylii oraz trzech książek kucharskich. W 2010 roku ukaże się jej kolejna powieść Tysiąc dni w Orvieto.
Z autorką rozmawiała Marta Bartosik z Wydawnictwa Literackiego:
Dwadzieścia lat temu opuściła pani na dobre Amerykę i zamieszkała we Włoszech. Ale i tu ciężko było pani zatrzymać się w jednym miejscu. Gdzie właściwie mieszka Marlena de Blasi ?

* Marlena de Blasi*: Jestem wędrowcem. Od zawsze. Wcześnie urodziłam dzieci, ale nawet gdy były małe cały czas gdzieś podróżowaliśmy. Na plażach nad Atlantykiem rozkładaliśmy namioty, nie dbając o to, czy nie zmyją nas fale. Z jednym dzieckiem w nosidełku przy piersi i drugim trzymanym za rączkę przemierzaliśmy nieznane miasta… To były wspaniale czasy. Często o nich myślę, może kiedyś opiszę je w kolejnej książce. Nie bez przyczyny też wybrałam taki a nie inny zawód. Pisząc o podróżach i kulinariach, musiałam być ciągle w ruchu, poznawałam nowe miejsca. Chwytałam wiatr w żagle. Kiedy poznałam Fernanda, mojego męża, rzadko kiedy wyjeżdżał z Włoch. Dwa lub trzy razy spędził wakacje w Grecji. Tyle. Był jednak gotowy to zmienić – i od tej pory cały czas jesteśmy w drodze.

W takim razie czym jest dla pani dom?

* Marlena de Blasi*: Dawniej takie pytanie sprawiało mi ból. Dzieciństwo nie dało mi poczucia zakorzenienia, ale dzięki temu miałam poczucie nieskrępowanej wolności i swobody. Gdziekolwiek trafiałam, tam był mój dom. Nowy. Kolejny. Mam już całą kolekcję takich domów. W moim odczuciu dom stanowi przestrzeń obszerniejszą od tej, w której przebywam w danym momencie. Utożsamiamy stałe miejsce z bezpieczeństwem, a to często okazuje się bardzo iluzoryczne.

Nie tęskni pani za Stanami?

* Marlena de Blasi*: Nie, nie tęsknię. Głównie z powodów, o jakich mówiłyśmy przed chwilą. Oczywiście są jeszcze inne przyczyny: polityczne, filozoficzne, kulturowe. Bardziej niż tęsknię martwię się o Amerykę i Amerykanów. Dla Włochów zawsze będę straniera, obca. Ale to nie jest dokuczliwe. Nawet jeśli dorastaliśmy w tym samym miejscu, zdarza się, że jesteśmy dla siebie obcy. W różnoraki sposób, na różnych poziomach naszej egzystencji. To jest normalne, ludzkie. W każdym razie ja lubię być osobno, trochę particolare. We Włoszech mieszka wielu cudzoziemców. Żyją tu od dwudziestu, trzydziestu lat, albo i dłużej, a nadal zachowują się niczym „kolonizatorzy”. Mieszkają przeważnie na wsi, ale codziennie robią krótkie wypady do miasta lub pobliskiego miasteczka – na zakupy lub po to, by posiedzieć w kawiarni. Poza tymi krótkimi momentami, gdy stykają się z lokalnymi mieszkańcami, utrzymują kontakty wyłącznie ze swoimi rodakami. Wychodzą wspólnie do restauracji, nie znając
włoskiego, posługują się jakąś dziwaczną mutacją tego języka, walą pięścią o kontuar w małej gastronomii domagając się imbirowych ciasteczek. Oczywiście wyłączając contessę, marchese i innych arystokratów. Chełpią się tymi znajomościami naokoło: My friend, the contessa… Ale jest i inna strona medalu. Jeśli cudzoziemiec nie jest na lokalnej scenie jakimś użytecznym celem – bo nie jest bogaty albo rozrzutny, albo też nie sprowadza przyjaciół, którzy mogą finansowo zasilić lokalną społeczność – traktuje się go obojętnie, ignoruje.

Jest wiele książek typu _la dolce vita_ w Italii pisanych przez anglosaskich autorów. Dlaczego tak chętnie piszą – pani również – o Włoszech i w czym tkwi tajemnica popularności takich książek?

Marlena de Blasi : Włochy zawsze przyciągały ludzi. Chciano je podbić, zdobyć, chciano w nich zamieszkać. Dzisiaj takich chętnych też nie brakuje. Ale ja podchodzę do tego tematu inaczej, niż inni cudzoziemcy piszących o tym kraju. W moich książkach Włochy są tłem. Na pierwszym planie jest miłość, we wszystkich jej przejawach i formach. Gdyby Fernando był Hiszpanem, mieszkałabym w Hiszpanii i o niej pisała. A przede wszystkim pisałabym o miłości. Oczywiście tym, którzy lubią podróżować czy choćby czytać o podróżach, zawdzięczam fakt, że moje książki stały się bestsellerami. Niektórzy czytelnicy przyjeżdżają do Włoch tylko po to, by nas poznać. Są ciekawi tego jak żyjemy, chcą żyć podobnie, jeść podobne potrawy, i tak dalej. Być tam, gdzie my jesteśmy. Czasami odnoszę wrażenie, że chcą być nami.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]