Trwa ładowanie...
fragment
10-02-2012 17:23

Księga wszystkich godzin 2. Atrament

Księga wszystkich godzin 2. AtramentŹródło: Inne
d1lcimm
d1lcimm

- Nazywam się Reynard Cartier. Byłem…

- Reinhardt von Strann - przerywa mu Pickering.

- Urodziłem się w Rene-le-Chateau we Francji, wychowałem w Paryżu. Miałem nocny klub w Berlinie, póki futuryści…

- Nazywa się pan Reinhardt von Strann. Urodził się pan w Strann w Zachodnich Prusach. Chryste, człowieku, wiemy, kim jesteś. Wiemy wszystko.
To niezupełnie prawda. Pickering ma akta Reinhardta von Stranna, inaczej Guya Foxa, joysowskie zarówno jeśli chodzi o niezrozumiałość, jak i objętość. Kłopot polega na tym, że więcej niż połowa zawartych w nich informacji, zweryfikowanych przez liczne i godne zaufania źródła, przeczy sobie nawzajem. Tak więc stwierdzenie „wszystko” jest dużą przesadą. I, szczerze mówiąc, nie „my”, tylko „ja”. Reszty M5 nie obchodzi zbytnio „zwariowany pamflecista”, szalony socjalista-anarchista występujący przeciwko „faszystowskiej” polityce nowego rządu. W dzisiejszych czasach są ważniejsi wrogowie.

d1lcimm

- To absurd - oświadcza mężczyzna.
Jego akcent jest oczywiście nienagannie francuski, z lekką naleciałością amerykańskiego, czego można się było spodziewać, ale bez śladu gardłowej niemczyzny. Pickering nie wierzy mu ani przez sekundę. Zdejmuje na chwilę czapkę, żeby przeczesać palcami kruczoczarną, wypomadowaną czuprynę, po czym wkłada ją powrotem na głowę; nieświadomy nawyk, jakby odgarniał długie włosy z twarzy. Nie ma pojęcia, gdzie i kiedy się tego nauczył, skoro od wstąpienia do wojska zawsze nosił krótkie, z tyłu i po bokach.

- Był pan przed wojną właścicielem nocnego klubu w Berlinie - mówi. - Przez krótki okres, który nastąpił po mniej chwalebnej karierze… jak by to najlepiej wyrazić, żigolaka i złodzieja biżuterii.

- Cóż, nie mogę powiedzieć, żebym prowadził bardzo cnotliwe życie, ale nie jestem złodziejem.

- Pospolitym z pewnością nie.
Pickering wstaje z krzesła, idzie w kąt pokoju i opiera się o ścianę. Przez chwilę stoi tam ze skrzyżowanymi ramionami i mierzy więźnia wzrokiem. Potem wraca do stołu, zdejmuje czapkę i kładzie ją na blacie.

d1lcimm

- W lipcu 1940 roku został pan aresztowany za pomaganie uchodźcom w ucieczce z Niemiec i skazany na śmierć jako zdrajca Neues Reich. Ze względu na pochodzenie z rodu von Strannów nie był to drobny skandal. Nie żeby w pańskiej rodzinie nie bywało wcześniej skandali… na przykład, z pańskim bratem. Ale jeszcze do tego dojdziemy.

- Proszę posłuchać, nie mam brata. Sprawdźcie swoje kartoteki. Jestem jedynym dzieckiem Alfonsa i Marie Cartier…

- Krótko przed egzekucją udało się jednak panu uciec z gestapo i nie słyszano o panu aż do…

d1lcimm

- Powtarzam panu, że zatrzymaliście niewłaściwego człowieka.

- Aż do września 1947 roku, kiedy to złapano pana w trakcie włamania do syberyjskiego gułagu. Wsadzono pana do zaryglowanego pomieszczenia bez okien, zostawiono samego na jedną minutę, a pan… puf! zniknął. Dwa dni później mężczyzna odpowiadający pańskiemu rysopisowi został zastrzelony na polskiej granicy podczas przekraczania żelaznej kurtyny. Mamy akta NKWD i Stasi. Proszę mi wierzyć, to interesująca lektura. Dwa dni, żeby dostać się z Syberii do Warszawy. Dwa dni.

- Majorze… Pickering, zgadza się? Byłem w Brytanii, przepraszam, w Albionie. Od czasu ucieczki z Berlina w 1941 roku mieszkałem w Albionie. Chciałbym być tym Strannem, o którym pan mówi. Pomagał uchodźcom w ucieczce, tak? Godny podziwu człowiek. - Więzień uśmiecha się blado. - Ja nie jestem odważny, majorze Pickering. Największy wyczyn, na jaki się zdobyłem przeciwko futurystom, to nasikanie do koniaku. Byłem wtedy bardzo pijany. Bałem się ich. Kiedy trafiła się okazja, uciekłem, sam. Przedostałem się przez Holandię, nie oglądając za siebie. Nikogo nie zabrałem, myślałem tylko o sobie. Nie jestem taki jak ten von Strann. Nie jestem nim. Holenderski ruch oporu, pańscy ludzie, dziesiątki osób w samym Londynie mogą potwierdzić moją wersję. Kapitan, który mnie przesłuchiwał, kapitan MacChuill…

d1lcimm

- Teraz generał. Tak, generał McChuill pamięta pana całkiem dobrze. I przypomina sobie, że dostarczył pan nieocenionych informacji na temat rozmieszczenia magazynów amunicji, potencjalnych celów.

- Cóż, może jednak na coś się przydałem. Ale nie rozumiem, skoro kapitan MacChuill potwierdził…

- Nie ma żadnej teczki, prawda?

- Słucham?

- Generał pamięta pana doskonale. Jest pewien swego i nikt nie wątpi, że mówi prawdę. A jednak nie ma protokołu przesłuchania, informacji o pańskim przybyciu, w ogóle żadnych akt. Dlaczego?

d1lcimm

- Wojna to czas chaosu, majorze Pickering. Rzeczy giną, są niszczone, zapominane…

- Kradzione? Sto biurokratycznych świstków, które powinny być, ale gdzieś się zapodziały. Żaden z przyjaciół nie ma pańskich zdjęć. Ani jednego listu. Ale wszyscy zarzekają się, że znają pana od siedmiu, ośmiu lat. Jak to możliwe, Herr Strann? A może Herr von Strann? Nie jestem pewien, jak należy się zwracać do pruskiej arystokracji.

- Proszę, majorze Pickering. Nazywam się Cartier. Monsieur Cartier, jeśli już musi być oficjalnie. Wolałbym Reynard.

d1lcimm

- Pańskie imię brzmi Reinhardt - powtarza Pickering ze znużeniem, jakby przemawiał do idioty. - Reinhardt von Strann. Wiemy to na pewno. Wiemy, że miał pan Fox Den, w Berlinie, między...
Więzień unosi rękę. Dłoń lekko drży. On sam też wygląda na zmęczonego.

- Chwileczkę, majorze Pickering. Jestem z panem uczciwy, proszę mi wierzyć. Kiedy mówi pan o tym Strannie, nie rozpoznaję nazwiska, ale… Fox Den, tak pan powiedział?

- Tak, Fox Den.

- Pamiętam. Nie znałem nazwiska właściciela, ale słyszałem o nim różne rzeczy. Miał brata w armii, prawda?

- Johanna von Stranna. Niech pan nie prowadzi ze mną tych gierek.

- To żadne gierki, majorze Pickering. W tym świecie tak się nie robi, odkąd… odkąd… - Potrząsa głową. - Ale opowiem panu wszystko, co wiem. Uprzedzam jednak, że to głupie historie, szalone historie, wręcz niewiarygodne, ale jeśli tego pan szuka, jeśli tego pan chce… Ja tylko poproszę pana o jedną rzecz, majorze Pickering, jedną małą rzecz.
Pickering nic nie mówi.

- Niech pan zwraca się do mnie po imieniu, majorze Pickering. Proszę mówić mi Reynard.

d1lcimm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lcimm

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj