Książka "Jan Stach. Twórca największego kamiennego mostu" niebawem w księgarniach
Największy kamienny most wzniesiony rękami jednego człowieka znajduje się w Znamirowicach koło Nowego Sącza - przekonuje Jacek Turek w książce "Jan Stach. Twórca największego kamiennego mostu", która wkrótce trafi do księgarń.
Największy kamienny most wzniesiony rękami jednego człowieka znajduje się w Znamirowicach koło Nowego Sącza - przekonuje Jacek Turek w książce "Jan Stach. Twórca największego kamiennego mostu", która wkrótce trafi do księgarń.
Według obliczeń młodego pisarza, również mieszkańca Znamirowic, most liczy 13 m wysokości, 20 m długości, 7,5 m szerokości. Tunel, jaki tworzy, ma sklepienie kolebkowe i mierzy 3 m wysokości. Pod tunelem znajduje się potok płynący do Jeziora Rożnowskiego. Stach, rolnik ze Znamirowic, własnoręcznie wznosił konstrukcję w latach 1968 - 1971, a potem jeszcze przez kilka lat ją wykańczał.
"Dużo szperałem w internecie i różnych publikacjach, jednak nie znalazłem informacji o tak wielkim moście, wzniesionym tylko z kamieni i to przez jedną osobę" - powiedział Turek.
Jak wyjaśnił, w 2011 r. po śmierci 92-letnie Stacha, mieszkańcy wioski wystraszyli się, że pamięć o budowniczym przepadnie. Aby temu zapobiec, Turek zwrócił się do władz gminy Łososina Dolna, do której należą Znamirowice, z prośbą o wmurowanie w skałę obok mostu tablicy upamiętniającej Stacha.
Turek postanowił również napisać biografię budowniczego mostu. "Książka opowiada o ludzkiej determinacji oraz o miłości, która uskrzydla - w przypadku Stacha miłości nieustannie wspierającej go żony. Opowieść o dzielnym mieszkańcu naszej miejscowości napisałem z potrzeby serca, ponieważ osobiście go znałem, podziwiałem i darzyłem szacunkiem" - mówił PAP Turek. "Nikt Stachowi nie pomagał, kiedy on własnymi rękami wznosił most. Inni mieszkańcy bezczynnie przyglądali się jego pracy" - dodał autor.
W książce Turek spisał swoje wspomnienia o Stachu oraz opowieści innych mieszkańców Znamirowic. "Szczególnie pomogła mi pani Genowefa Ziółkowska, pani Zofia Mliczek oraz moja mama Alina" - powiedział pisarz. Wymienione przez niego osoby pamiętają chwilę, kiedy Stach podjął decyzję o budowie mostu.
Według ich relacji, kilkadziesiąt lat temu do gospodarstwa Stacha prowadziła droga. Zalały ją jednak wody budowanego Zalewu Rożnowskiego. Stach stracił drogę i aby dojechać do domu, musiał korzystać z drogi sąsiadów, a ci nie byli z tego zadowoleni. "Pewnego razu, kiedy jechał wozem z pomidorami na targ, sąsiadka położyła się na wznak na drodze i nie dała mu jechać dalej. Jan ostro zahamował i przyrzekł wówczas, że zbuduje sobie most, który ułatwi mu dojazd do domu" - wspominała Genowefa Ziółkowska.
Architekci i konstruktorzy, z którymi PAP rozmawiał, nie chcieli ocenić budowli, ponieważ nie wiedzieli jej osobiście. Zwrócili jednak uwagę na społeczny aspekt historii jej powstania - problem samotności człowieka, który dąży do poprawy swojego losu, podczas gdy inni ludzie nie zawsze są gotowi mu pomóc. Dodali również, że konstrukcja, którą jeden człowiek własnoręcznie wznosił przez kilka lat, na pewno zasługuje na uwagę.