Trwa ładowanie...

Jego komiks znalazł się w raporcie Ziobry. "Jestem ogromnie wdzięczny, dziękuję!"

Fragment jego komiksu "Oszołomiające bajki urłałckie" znalazł się w raporcie "Przykłady uprzedzeń i stereotypów w fantastyce wobec chrześcijan". - To przemyślane działanie Ministerstwa Sprawiedliwości nastawione na wsparcie artystów! Jestem ogromnie wdzięczny, dziękuję! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Owedyk.

Krzysztof Owedyk laureatem na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi 2021 Krzysztof Owedyk laureatem na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi 2021 Źródło: Archiwum prywatne
d3bzljk
d3bzljk

Czy to najważniejszy dziś rysownik komiksowy w Polsce? Może tak być. Niedawna nagroda główna, którą otrzymał na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, najbardziej prestiżowy laur w tym środowisku, o której rozmawiamy, może być tego znakomitym potwierdzeniem.

Krzysztof Owedyk, znany jako Prosiacek, to twórca, który komiksy rysuje już od kilku dekad. Zaczynał od punkowych zinów, dziś jego najnowsze prace poznać można dzięki eleganckim albumom, wydawanym przez oficynę komiksową Kultura Gniewu. Owedyk postanowił opowiedzieć Wirtualnej Polsce, jak się zaczęła jego komiksowa kariera, i dlaczego od lat (nie) szkaluje w swoich pracach księży.

Przemek Gulda: Czym jest dla ciebie otrzymanie najważniejszej polskiej nagrody komiksowej: docenieniem wieloletniej pracy? Szansą na wyjście poza środowisko czy jeszcze czymś innym?

Krzysztof Owedyk: To moja druga główna nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. W 2017 r. otrzymałem statuetkę za album "Będziesz smażyć się w piekle". Na pewno jest to jakaś nobilitacja i otwiera nowe możliwości. Na przykład dostaję więcej propozycji wywiadów... Ale też zaproszeń na festiwale, na spotkania autorskie, więcej ofert narysowania czegoś dla kogoś. Pojawiają się chętni na kupno oryginalnych plansz albo do zorganizowania wystawy.

d3bzljk

W przypadku "Będziesz smażyć się w piekle" udało się sprzedać prawa do adaptacji filmowej, zostałem także zaproszony do Portugalii na festiwal Amadora BD, właśnie jako laureat z Łodzi. A przede wszystkim poznaje się masę bardzo miłych ludzi, z którymi dzieli się pasję. Mam na myśli zarówno twórców jak i czytelników.

ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku

Jak to się stało, że zająłeś się komiksem?

Zaczęło się jeszcze w dzieciństwie. Uwielbiałem komiksy - ale dodam, że książki również namiętnie pochłaniałem - a w połowie lat 80. zawsze ich było za mało. Chyba właśnie z powodu ich braku postanowiłem, że sam będę je sobie tworzyć. Najwidoczniej poczułem, że bycie czytelnikiem mi nie wystarcza.

d3bzljk

W ciągu około 5-6 kolejnych lat narysowałem kilkanaście albumów do szuflady. Czytali je tylko bliscy i koledzy. Rysowałem je w "gładkich" zeszytach, jeśli udało się takowe kupić, bo bywało, że w zeszytach w kratkę czy w linie, czy kopiałach ołówkowych. Tuszem, pisakami, kredkami, akwarelami. Były to zawsze długie opowieści, często po 100 i więcej stron. Przygodowe, sensacyjne, fantasy, sci-fi. I gdy tak sobie doroślałem, a chęć rysowania nie przechodziła, w moim życiu pojawiła się muzyka punk.

W moje ręce wpadły pierwsze fanziny związane ze sceną hardcore/punk, a w nich pierwsze komiksy. Takie, które nie doczekałyby się publikacji ani w "Relaksie", ani w "Świecie Młodych". Choć opowiadały właśnie o świecie nas, młodych. Tyle że w sposób mocno bezkompromisowy, autentyczny, nawet niecenzuralny.

Kiedy zobaczyłem "Zakazany owoc", zin, który składał się tylko z komiksów, przyszło oświecenie. Bo przecież cały czas rysowałem komiksy, więc dlaczego nie miałbym ich opublikować w formie autorskiego komiksowego zina? Jedyne, co musiałem zrobić, to przestawić się z długich form na maksymalnie kilkustronicowe shorty. Tak mniej więcej powstał pierwszy numer "Prosiacka".

d3bzljk

Czy twoja praca dziś różni się czymś od pracy w czasach, kiedy zaczynałeś?

Jeśli chodzi o scenariusze, obecnie wolę skupiać się na dłuższych historiach. Zatoczyłem koło i po stworzeniu niezliczonych krótkich historyjek do dziesiątków zinów, czasopism, antologii, wróciłem do tego, co robiłem w dzieciństwie. Być może długie historie to mój naturalny język komiksowy. Czuję się już scenarzystą z prawdziwego zdarzenia, ponieważ teraz staram się napisać scenariusz przed rozpoczęciem rysowania, niż jak kiedyś iść na żywioł i wymyślać historię ze strony na stronę...

Jak rozwinęła się twoja technika?

Rysunkowo chyba też jakoś się rozwijam. Bardzo lubię sięgać po nowe narzędzia, media, techniki. Najchętniej wykupiłbym cały sklep plastyczny, aby móc wszystkiego spróbować. W ostatnich latach jednak ugruntowałem sobie, oprócz cnót chłopięcych, zestaw narzędzi, którymi tworzę komiksy. Ołówki, gumki, pisaki, pędzelki, tusz. Nic nadzwyczajnego. Obecnie jednak w dużej mierze przerzuciłem się na rysowanie na tablecie. Przyspiesza mi to pracę i daje więcej swobody. W "Bajkach" są trzy komiksy narysowane cyfrowo i chyba tego nie widać, więc tablet i ja zdajemy egzamin.

d3bzljk

A tematy? Zmieniły się?

Staram się poruszać tematy bardziej uniwersalne niż w czasach "fanzinowych", gdy często była to krytyka bieżących wydarzeń. Chyba interesuje mnie po prostu człowiek. Jednostka. Często wyobcowany, zagubiony, po stronie mniejszości. Myślę, że kiedyś rysowałem to, co widać na zewnątrz, dziś staram się dostrzec i opowiedzieć to, co jest w środku.

Czy z rysowania komiksów można się dziś w Polsce utrzymać? Czy tobie się to udaje?

Mnie się nie udaje, ale nawet nie próbuję. Podobnie jak większość moich koleżanek i kolegów po fachu, tworzę autorskie komiksy po godzinach pracy. Czyli kiedy już zarobimy na chleb rysowaniem ilustracji, okładek czy pracą w korpo, fabryce, na uczelni, studiu animacji, przy tworzeniu gier czy malowaniu obrazów.

d3bzljk

Praca nad moimi ostatnimi albumami komiksowymi to okres 2-3 lat nad jednym. Honorarium z wydawnictwa za taki album to skromna pensja za dwa-trzy miesiące. Oczywiście nie jest to wina chciwych wydawców, ale rynku, czyli nakładu, czyli ilości czytelników. Tak więc dla większości z nas jest to po prostu pasja. Można oczywiście rysować dotowane komiksy na zamówienie instytucji typu IPN czy urząd miasta, ale kompletnie mnie to nie pociąga i nie bawi.

"Bajki" to komiks z bardzo długą historią. Czy możesz ją pokrótce opowiedzieć?

Pierwsze dwie bajki urłałckie zostały narysowane w 1992 r. i opublikowane w moim autorskim artzinie "Luzjuba Urłałcza". Stąd zresztą ich nazwa. Chciałem stworzyć historyjki umiejscowione w wyimaginowanej, zacofanej, wieśniackiej krainie. Trzy lata później dorysowałem kilka nowych i zebrane ukazały się w zinie "Prosiacek nr 7". W 2003 r. znowu zostały dorysowane kolejne i ukazały się nakładem Kultury Gniewu jako "Bajki urłałckie - stare i nowe". Mimo dorysowywania kolejnych bajek nadal był to cieniutki zeszyt, około 30 str. w czerni bieli.

d3bzljk

No a ostatnimi czasy ponownie wróciłem do Urłałcji, ale już z rozmachem: dorysowałem jakąś setkę nowych plansz, pokolorowałem i ukazały się jako "Oszołomiające bajki urłałckie". Miały być dla mnie lekką odskocznią po długim, trzyletnim okresie pracy nad powieścią graficzną "Będziesz smażyć się w piekle". Okazało się, że nie było to tak lekkie, łatwe i przyjemne, jak oczekiwałem. Raczej krew, pot i łzy. Bardzo dużo czasu zajęło mi samo kolorowanie, ale ostatecznie jestem zadowolony z efektu.

I skoro wyciągamy historie z przeszłości, przypomnij jeszcze, skąd wziął się pseudonim, którym opatrujesz swoje komiksy?

W liceum plastycznym, będąc już dorosłym młodzieńcem, przeczytałem omijaną za dzieciaka lekturę A.A. Milne'a "Kubuś Puchatek". Zauroczył mnie Prosiaczek. Zidentyfikowałem się z tą postacią na tyle, że zrobiłem sobie przypinkę z Prosiaczkiem dmuchającym w dmuchawca. Szkolna młodzież to podchwyciła i zaczęła mnie zwać Prosiakiem.

Pisałeś ostatnio na Facebooku o raporcie dotyczącym prześladowania katolików w Polsce. Co o nim myślisz?

To był raport dotyczący chrześcijan, ale wiadomo: mówisz "chrześcijanin", myślisz "katolik". Uważam, że takie raporty są szalenie potrzebne, ponieważ dzięki nim wzrasta czytelnictwo komiksów.

Na moim fanpejdżu podzieliłem się owym raportem w piątek rano, w dniu, w którym rozpoczynał się 32. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Jak donosił mi wydawca, ludzie przychodzili do stoiska Kultury Gniewu, pytając, czy jest ten komiks, o którym mowa w raporcie.

Już w połowie imprezy zabrakło egzemplarzy "Bajek". A w sobotę dostałem główną nagrodę. Przypadek? Nie, to przemyślane działanie Ministerstwa Sprawiedliwości nastawione na wsparcie artystów! Jestem ogromnie wdzięczny, dziękuję!

Ty kler "szkalujesz" już od dawna w swoich komiksach. Dlaczego?

Ja szkaluję? To jakaś fatalna pomyłka. Co ja mógłbym złego powiedzieć o tych uczciwie i ciężko pracujących ludziach? O skromnych ludziach żyjących przykładnie według dziesięciu przykazań, gotowych nieść bezinteresowną pomoc, oddać ostatnią koszulę potrzebującym? A jeszcze tak bardzo kochających dzieci! A że noszą czarne, czasem różowe, sukienki, że koronki i że są to sami panowie, otaczający się innymi panami? Jestem tolerancyjny, popieram takie związki, a ubierać się każdy może jak chce, to nie komuna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3bzljk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bzljk