* William Wharton zawsze pisał o sobie, o własnych doświadczeniach, ale poddawał je nieustannej literackiej obróbce - powiedział tłumacz zmarłego pisarza, Krzysztof Fordoński.*
- Najprostsza definicja twórczości Whartona : pisanie o sobie, ale tak, żeby jak najbardziej zaciekawić swoim życiem czytelnika - powiedział Fordoński.
Według tłumacza, pisarz wielokrotnie w wywiadach podkreślał, że nie istnieje nic takiego jak obiektywna rzeczywistość.
- Wharton uważał, że to, co przechodzi przez oczy i uszy człowieka, ulega zawsze subiektywnej obróbce, podlega zmianom, które czynią świat każdego z nas indywidualnym - tłumaczył.
- Według Whartona , nikt nie widzi świata w dokładnie ten sam sposób - powiedział Fordoński i przypomniał, że pisarz był doktorem psychologii, co tym bardziej pomagało mu głosić podobne twierdzenia.
- Wnuk pisarza powiedział mi kiedyś, że stara się nie czytać powieści swojego dziadka, ponieważ chciałby pamiętać historię swojej rodziny taką jaka była naprawdę, bez wspaniałych, ale na pewno tylko literackich wizji - wspominał Fordoński.
W Polsce - jak powiedział Fordoński - twórczość Whartona pojawiła się już w połowie lat 80. i wyróżniała się na tle książek innych pisarzy szczególnym stylem oraz tematyką.
- W jego powieściach liczy się przede wszystkim stworzenie szczęśliwej rodziny i zapewnienie jej bezpieczeństwa, np. zbudowanie domu, a także praca fizyczna, która skierowana była na własne potrzeby lub potrzeby swoich najbliższych - podkreślił.
- Wharton pojawił się jako swego rodzaju niespodzianka, zaskoczenie, posługiwał się żywym, młodym językiem, który wtedy niezwykle trafnie, pięknie oddała w swoich przekładach Jolanta Kozak, co pomogło zająć mu wysokie miejsce wśród polskich czytelników - wspominał tłumacz.
Według Fordońskiego, Wharton kładł nacisk na to, że nawet praca intelektualna, duchowa wymaga pewnego wysiłku fizycznego, który ujawniał w swoich powieściach.
- Opisywał np. pracę malarza jako kogoś, kto musi stać ze sztalugami na ulicy, musi przygotować farby, musi oczyścić pędzle, itd. - opowiadał tłumacz.
Jak dodał, Wharton wskazywał, że obok elementu artystycznego warto zwrócić uwagę także na to, że pracuje się rękami, że bez wysiłku fizycznego niemożliwe jest osiągnięcie efektu estetycznego.
Tłumacz wspominał także osobiste kontakty z Whartonem , który w Polsce był częstym gościem. - Był człowiekiem bardzo miłym, bardzo sympatycznym, ale jego otwarty stosunek do innych miał swoje granice - zastrzegł Fordoński i dodał, że pisarz zawsze cenił spokój.
Jak wyjaśnił, po paru powieściach wydanych we Francji zabronił swoim agentom sprzedawania praw do przekładu na język francuski swoich powieści, bo nie mógł spokojnie zjeść śniadania na barce na Sekwanie, gdzie na wale przeciwpowodziowym ustawiały się tłumy ludzi chcących zobaczyć „żywego Whartona ”.