Trwa ładowanie...
fragment
05-03-2015 18:31

Kroniki Wardstone 2. Klątwa z przeszłości

Kroniki Wardstone 2. Klątwa z przeszłościŹródło: "__wlasne
d2ui6s6
d2ui6s6

Kiedy usłyszałem pierwszy krzyk, odwróciłem się i zatkałem dłońmi uszy, naciskając tak mocno, że rozbolała mnie głowa. Na razie w żaden sposób nie mogłem pomóc. Wciąż słyszałem krzyki cierpiącego księdza; minęło dużo czasu, nim w końcu ucichły.
Czekałem, dygocząc w ciemnej stodole, słuchając bębnienia deszczu o dach i próbując zebrać się na odwagę. To była paskudna noc, wkrótce zaś miała stać się jeszcze gorsza.
W dziesięć minut później, kiedy zjawili się kopacz z pomocnikiem, wybiegłem im na spotkanie. W drzwiach stanęło dwóch rosłych mężczyzn, którym sięgałem najwyżej do ramienia.
– I co, chłopcze, gdzie pan Gregory? – spytał kopacz, w jego głosie dosłyszałem nutkę zniecierpliwienia.
Uniósł trzymaną w dłoni lampę i rozejrzał się podejrzliwie. Oczy miał bystre i inteligentne, zresztą obaj sprawiali wrażenie ludzi trzeźwych i rozsądnych.
– Nie najlepiej z nim – odparłem, starając się opanować zdenerwowanie, od którego głos trząsł mi się i załamywał. – Tydzień temu zmogła go gorączka, toteż przysłał mnie w zastępstwie. Jestem Tom Ward. Jego uczeń.
Kopacz zmierzył mnie szybko wzrokiem, niczym grabarz oceniający potencjalnego nieboszczyka. Potem uniósł jedną brew, tak wysoko, że znikła pod rąbkiem czapki, z której wciąż ściekały krople deszczu.
– Cóż, panie Ward – jego głos przesiąknięty był sarkazmem. – Czekamy zatem na twe instrukcje.
Wsunąłem lewą dłoń do kieszeni portek i wyciągnąłem szkic, wykonany przez kamieniarza. Kopacz odstawił lampę na ubitą ziemię, pokręcił głowa ze znudzoną miną i zerknąwszy na swego towarzysza, odebrał ode mnie rysunek. Kamieniarz opisał dokładnie wymiary dołu, który należało wykopać, a także kamienia, który miał go przykryć.
Po kilku chwilach kopacz ponownie pokręcił głowa i ukląkł obok lampy, przysuwając do niej kartkę. Kiedy znów się podniósł, marszczył brwi.
– Dół powinien mieć dziewięć stóp głębokości – rzekł. – Tu jest napisane sześć.
Faktycznie znał się na robocie. Standardowy dół bogina ma sześć stóp głębokości, lecz w przypadku rozpruwacza, najniebezpieczniejszego ze wszystkich, dziewięć stóp to norma. Z całą pewnością mieliśmy tu do czynienia z rozpruwaczem – dowodziły tego krzyki księdza – brakowało jednak czasu na głębsze kopanie.
– Będzie musiało wystarczyć – oznajmiłem. – Trzeba to zrobić do rana, inaczej nie zdążymy i ksiądz umrze.

Do tej chwili widziałem przed sobą dwóch potężnych mężczyzn w ciężkich buciorach, promieniujących pewnością siebie. Teraz nagle zrzedły im miny. Z mojego listu, wzywającego ich do stodoły, znali całą sytuację. Podpisałem się nazwiskiem stracharza, by mieć pewność, że przybędą bez zwłoki.
– Na pewno wiesz, co robisz, chłopcze? – spytał kopacz. – Dasz sobie radę?
Spojrzałem mu prosto w oczy, starając się nie mrugnąć.
– Na razie nieźle sobie radzę – oznajmiłem. – Zatrudniłem najlepszego kopacza i pomocnika w całym Hrabstwie.
Najwyraźniej powiedziałem to, co trzeba, bo twarz kopacza rozjaśnił szeroki uśmiech.
– Kiedy dostarczą kamień? – spytał.
– Jeszcze przed świtem, kamieniarz przywiezie go osobiście. Musimy być gotowi.
Kopacz przytaknął.
– W takim razie niech pan prowadzi, panie Ward. Proszę pokazać, gdzie mamy kopać.

Tym razem w jego głosie nie dosłyszałem sarkazmu. Przemawiał spokojnie, rzeczowo. Chciał jak najszybciej załatwić całą sprawę. Wszyscy pragnęliśmy tego samego i nie mieliśmy zbyt wiele czasu, toteż naciągnąłem kaptur i trzymając w lewej dłoni kij stracharza poprowadziłem ich na dwór. Siąpiła zimna, gęsta mżawka. Na zewnątrz czekał dwukołowy wóz, ze sprzętem ukrytym pod nieprzemakalną płachtą. Cierpliwy koń stał spokojnie między dyszlami, parując w deszczu. Przeszliśmy przez błotniste pole i dalej, do miejsca, gdzie tarninowy żywopłot rósł rzadziej pod gałęziami starego dębu, na granicy cmentarza. Dół miał powstać blisko poświęconej ziemi, ale nie nazbyt blisko. Od najbliższych nagrobków dzieliło nas zaledwie dwadzieścia kroków.
– Wykopcie dół, jak najbliżej zdołacie – wskazałem ręką pień drzewa.
Wcześniej wiele razy ćwiczyłem kopanie dołów pod czujnym okiem stracharza i w razie konieczności sam mogłem to zrobić. Ci mężczyźni jednak byli fachowcami i pracowali szybko.
Kopacz i jego pomocnik wrócili po narzędzia, a ja tymczasem przecisnąłem się przez żywopłot i wymijając nagrobki ruszyłem w stronę starego kościoła. Nie był najlepiej utrzymany – dostrzegłem liczne braki wśród dachówek, a ścian nie malowano od lat. Pchnięciem otworzyłem boczne drzwi, które ustąpiły z jękiem i skrzypieniem.

Stary ksiądz wciąż leżał w tej samej pozycji, na wznak, obok ołtarza. Zapłakana kobieta klęczała na podłodze, tuż przy jego głowie. Jedyną różnicę stanowił fakt, że obecnie wnętrze kościoła jaśniało od świateł. Kobieta zabrała z zakrystii cały zapas świec i zapaliła je wszystkie. Było ich co najmniej sto, ustawionych w grupkach po pięć czy sześć.

d2ui6s6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ui6s6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj