Trwa ładowanie...
d4i7yg0
fragment
14-02-2013 17:19

Kroniki Castera 1. Piękne istoty

d4i7yg0
d4i7yg0

Drugi września

Sen

Spadam. Lecę bezwładnie, koziołkuję w powietrzu...

- Emanie!

d4i7yg0

Woła mnie, a jej głos sprawia, że serce zaczyna mi walić.

- Pomóż mi!

Ona też spada. Wyciągam rękę i próbuję ją złapać. Chwytam jedynie powietrze. Nie czuję gruntu pod nogami, ale wydaje mi się, że brodzę w błocie. Dotykamy się czubkami palców i nagle w ciemnościach widzę zie lone iskierki.

Potem mi się wymyka i wiem, że ją straciłem.

Cytryny i rozmaryn. Czuję jej zapach, nawet teraz.

Ale nie mogę jej pochwycić.

d4i7yg0

I nie mogę bez niej żyć.

Zerwałem się, próbując złapać oddech.

- Emanie Wate! Wstawaj! Nie pozwolę, żebyś się spóźnił pierwszego dnia! - Usłyszałem z dołu głos Ammy.

Spojrzałem na plamę światła na podłodze. Jak z oddali słyszałem bęb­nienie deszczu o stare okiennice w stylu kolonialnym. Chyba pada. To już rano? I jestem w swoim pokoju...

Było duszno i wilgotno od deszczu. Dlaczego zostawiłem otwarte okno?

d4i7yg0

Głowa mi pękała. Opadłem z powrotem na łóżko i sen zaczął się za­cierać w mojej pamięci. Byłem bezpieczny. We własnym pokoju, w na­szym starym domu, na tym samym skrzypiącym mahoniowym łóżku, na którym przede mną spało sześć pokoleń Wate'ów. Nikt nigdy nie spadał z niego przez czarne dziury pełne błota.

Gapiłem się na otynkowany sufit, błękitny jak niebo - ten kolor miał odstraszać pewien gatunek pszczół przed zagnieżdżeniem się w drewnie.

Coś było ze mną nie tak.

d4i7yg0

Ten sen śnił mi się od miesięcy. Nie pamiętałem go w całości, ale je­den fragment zawsze był taki sam. Spadamy - ja i dziewczyna. Chcę ją przytrzymać, ale nie mogę. A jeśli ją puszczę, przytrafi jej się coś strasz­nego. I w tym właśnie problem. Nie mogę pozwolić jej odejść. Nie mogę jej stracić. Czuję się tak, jakbym był w niej zakochany, a nawet jej nie znam. Czy można kogoś pokochać, zanim się go zobaczy?

Istne szaleństwo. To tylko dziewczyna ze snu. Nawet nie wiedziałem, jak wygląda. Śniła mi się niemal co noc, ale nigdy nie widziałem jej twa­rzy. Nie mogłem jej zapamiętać. Mimo to za każdym razem ogarniał mnie strach. Bałem się, że ją utraciłem. Wymykała mi się, a żołądek podcho­dził mi do gardła. Zupełnie jak na kolejce górskiej, która gwałtownie opa­da w dół.

Motyle w brzuchu. Metafora do bani. Prędzej wściekłe pszczoły. Dobra, przeszło mi. Muszę wreszcie wstać i wziąć prysznic. Słuchawki ciągle wisiały na mojej szyi.

d4i7yg0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4i7yg0

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj