Afgańska wersja „Idola” w oczach odbiorcy z Zachodu wygląda jak żarty z telewizyjnej rozrywki: uczestnicy ścigają się, kto poprawniej będzie czytał Koran. Oglądalność: 80 procent!
Jeszcze zanim wzejdzie słońce, w sali weselnej Marco Polo na przedmieściach Kabulu zbiera się rozemocjonowany tłum, by zapełnić widownię podczas finału najnowszego reality-show w afgańskiej telewizji. Przez ostatnie dwa miesiące trwała ostra konkurencja, w której wyniku z 250 uczestników wyłoniono trójkę finalistów: dwóch mężczyzn i dziewczynkę, którzy zmierzą się o główną nagrodę przyznawaną w głosowaniu przez telewidzów.
Jednym z finalistów jest 31-letni Ahmad Hasib Kazemi, sprzedawca butów z kabulskiego bazaru. Odejmował sobie jedzenie od ust, by zebrać pieniądze na garnitur, i musiał naprawić generator prądu, żeby jego żona, trójka dzieci i dalsi członkowie rodziny mogli oglądać telewizyjne show. – Mam wielką nadzieję, że wygram – wyznaje. – Poprosiłem wszystkich przyjaciół i całą rodzinę, żeby na mnie głosowali.
Zgnilizna z Indii
Jego rywal to Ahmad Bahir, 19-letni student, który wyznaje, że codziennie przez wiele godzin ćwiczy przed każdym występem. – Niesamowita jest potęga telewizji – mówi z szeroko otwartymi oczami. – Obcy ludzie rozpoznają mnie na ulicy. Rodzice Ahmada zginęli podczas wojny, chłopca wychowywali dalsi krewni. Dziś marzy o tym, by wyjechać na studia do Mekki. – Nie stać mnie na to. Mam nadzieję, że udział w programie jakoś mi pomoże. Jedyną dziewczyną w finale jest Uzra Mohamedi, 16-letnia uczennica, ubrana na czarno. Przyszła w towarzystwie matki i siostry. – Mama pomagała mi się przygotować. Myślę, że jestem gotowa – mówi nieśmiało.
Christina Lamb
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.