Koniec bibliotek i wydawnictw?
Powszechna cyfryzacja i spadek czytelnictwa zaczynają zbierać swoje żniwo. Z mapy Polski znika coraz więcej bibliotek, z kolei przychody wydawnictw gwałtownie się kurczą. Czy znajdą one sposób na przetrwanie w nowej, zdigitalizowanej rzeczywistości?
*Powszechna cyfryzacja i spadek czytelnictwa zaczynają zbierać swoje żniwo. Z mapy Polski znika coraz więcej bibliotek, z kolei przychody wydawnictw gwałtownie się kurczą. Czy znajdą one sposób na przetrwanie w nowej, zdigitalizowanej rzeczywistości? *
Według badań Biblioteki Narodowej i TNS Polska aż 61% Polaków nie miało w ubiegłym roku kontaktu z żadną książką. W tej sytuacji coraz rzadsze wizyty w coraz mniej licznych bibliotekach nie powinny nikogo dziwić. W 1990 r., jak podaje GUS, w Polsce funkcjonowało blisko 10,2 tys. tych placówek. W 2011 było ich już nieco ponad 8 tys. i choć wciąż nie ma danych za ubiegły rok, to należy spodziewać się kolejnych spadków. * *
- W ostatnich 10 latach zlikwidowano mniej więcej pół tysiąca filii bibliotek i nie mam wrażenia, że w większości były to likwidacje nieuzasadnione. Zamiast nich powstawały często duże, dobre biblioteki – mówi dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. Zjawisko to potęguje era cyfrowych technologii, zmieniające się upodobania i wymagania dzisiejszych młodych ludzi, tzw. pokolenia Y. Przetrwają te instytucje, którym uda się dopasować do nowego porządku i porzucą dotychczasowe standardy.* *
Przykładem udanej odpowiedzi na zmieniającą się rzeczywistość są mediateki, jak te w CH Manhattan w Gdańsku czy na warszawskich Bielanach. Oprócz dostępu do tradycyjnych książek, odwiedzający mediatekę mogą również sięgnąć po audiobooki, e-booki, filmy płyty CD i winylowe oraz pograć na konsoli, a także wziąć udział w warsztatach tematycznych czy uczyć się języków. Multimedialny zbiór gdańskiej instytucji liczy ponad 200 tys. pozycji, zaś mediateka na bielanach, którą w 2011 r. odwiedziło ponad 70 tys. osób, dysponuje 55 tys. wolumenów książkowych i 5 tys. multimediów. Niewątpliwym atutem tego typu współczesnych bibliotek jest ich dogodna lokalizacja. * *
- Biblioteki powinny być tam, gdzie są ich użytkownicy. Lepiej zlikwidować 10 słabych filii, a zamiast nich urządzić jedną sprawną bibliotekę przy centrum handlowym lub w centrum miasta. To jest normalne zjawisko na świecie – dodaje dr Tomasz Makowski z BN. Swój wizerunek zmienia również sama Biblioteka Narodowa. W najbliższych tygodniach ruszy nowa wersja Cyfrowej Biblioteki Polona. To ukłon w stronę wszechobecnej cyfryzacji i chyba jedyny dziś właściwy kierunek rozwoju.* *
Poziom czytelnictwa i digitalizacja dają się również we znaki wydawnictwom. Liczba wydawanych tytułów wzrosła co prawda w ciągu ostatnich 20 lat, ale jest to rezultat niskiej sprzedaży pojedynczych tytułów. Chcąc przetrwać, wydawnictwa również sięgają po nowoczesność. - Na rynku wydawniczym bardzo wyraźnie rysuje się trend udostępniania swoich zasobów w formie cyfrowej. W Ameryce e-booki to już jedna czwarta rynku, w Polsce zaledwie 1,5%, ale to rzeczywistość, w której wydawcy się znajdą. Czy tego chcą, czy nie – mówi Łukasz Gołębiewski, prezes Biblioteki Analiz.
O tym, że nie jest to tylko problem polskich wydawnictw, niech świadczy przykład zza zachodniej granicy. Stowarzyszenie niemieckich wydawnictw Verband Bildungsmedien postanowiło zdigitalizować zasób swoich publikacji edukacyjnych. Projekt Bookshelf („Digitale Schulbücher”), zrealizowany w całości przez polską firmę Young Digital Planet, startował z 500 tytułami z 22 wydawnictw dostępnymi na elektronicznej półce, by w krótkim czasie zwiększyć ich liczbę do 1000 pozycji. * *
- Działania nad projektem trwały ponad dwa lata, a pilotażowe rozwiązania weryfikowane były w wybranych szkołach niemieckich. System okazał się działać skutecznie, a idea wykorzystania elektronicznych podręczników potwierdziła swoją przydatność. Już dziś z zasobów korzysta ponad 10 tys. niemieckich uczniów i nauczycieli – opowiada Tomasz Boszko z Young Digital Planet. Elektroniczna półka z książkami to zachęta dla uczniów, żeby „sięgać” po lektury i podręczniki. Dzięki platformie mogą robić to za pomocą Internetu, w którym czują się swobodnie. Mogą czytać i gromadzić wszystkie zakupione wcześniej cyfrowe książki, korzystać z dodatkowych zasobów multimedialnych oraz robić notatki. Czy takim tropem pójdą też polskie wydawnictwa?* *
Polscy wydawcy także kierują się w stronę cyfrowego biznesu. Większość nowości już udostępnianych jest w wersji elektronicznej, niektóre nawet wyłącznie w tej formie. Póki co przychody, ze sprzedaży e-booków, choć rosną, wciąż nie rekompensują wydawcom lawinowo spadającej sprzedaży tradycyjnych książek. Do pewnego stopnia jest to wynik piractwa, ale ważne są również inne czynniki, jak różnice w stawce VAT. Dla e-booków jest to 23%, dla książek drukowanych tylko 5%, co dodatkowo pomniejsza zyski polskich wydawców. Do tego dochodzą wymagania samych klientów, którzy oczekują e-booków w formacie niezabezpieczonym, a więc możliwym do skopiowania i udostępniania dalej. Wymagają przy tym wszystkim, aby cyfrowa książka była o połowę tańsza od swojego papierowego odpowiednika. * *
Wydawcy szukają więc różnych sposobów na zrekompensowanie swoich strat, nie zawsze podejmując działania, które są dobre dla rozwoju tego rynku. - Nasila się rywalizacja i przyciąganie klientów chociażby udostępnianiem części zasobów za darmo, jak lektury szkolne w domenie publicznej, do których dawno wygasły już prawa autorskie – dodaje Łukasz Gołębiewski. To działanie sprzyja może pojedynczemu podmiotowi, ale powoduje też, że klient dalej przyzwyczajany jest do tego, że cyfrowy świat jest darmowy. Pewnym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie w przyszłości abonamentu, który wzorem sprawdzonego już modelu iTunes’s umożliwiałby dostęp do licznych zasobów za stosunkowo niewielkie, przystępne pieniądze. Dzisiaj pewne jest tylko jedno, wszystko rozegra się w wirtualnym świecie.* *