2002 rok był wyjątkowo zły dla polskiej książki. Spadły nakłady, wydano mniej tytułów niż w roku poprzednim, znacznie ograniczono liczbę nowości. Wydawcy szukali oszczędności, obcinając wydatki na promocję i redukując liczbę zatrudnionych. Jednocześnie znacząco, bo aż o 7 proc., podrożały nowe tytuły. W księgarniach wzrost cen nie był tak zauważalny z uwagi na coraz częstsze przeceny nietrafionych nakładów z lat poprzednich.
W 2001 roku wielu wydawców sprzedało znacznie więcej książek, niż wyprodukowało, co spowodowane było wyzbywaniem się zapasów. Warto odnotować, że średnia cena książki wzrosła wówczas zaledwie o niespełna 2 proc.
W ubiegłym roku wzrost cen nowej produkcji był znaczący, a zapasy nadal wyprzedawano po obniżonych cenach - redukcje przekraczały często nawet 50 proc. Robiły to już nie tylko hipermarkety oraz tzw. centra taniej książki, coraz częściej - także księgarze.
Tytuły Ambera czy wydawnictwa AiB w hipermarketach można dostać w cenach 9,99 zł, choć pierwotnie oferowane były po 20 - 25 zł. Także dzieła filozoficzne i eseistyka sprzedawane są z dużymi rabatami lub w promocji (np. trzy tomy "Historii filozofii" Tatarkiewicza PWN wycenia na 49 zł, choć wcześniej kosztowały 120 - 150 zł).
Z niepokojem należy odnotować, że poza nielicznymi przypadkami (wydanie "Władcy Pierścieni" w Muzie czy ostatnio "Tryptyku rzymskiego" Jana Pawła II) wielkość nakładu nie wpływa na cenę książki. Bestsellery, wychodzące w nakładach kilkudziesięciotysięcznych, wcale nie są tańsze od tytułów, które mają nakład 2000 egz.
W rezultacie Harry Potter kosztuje u nas dwukrotnie więcej niż u naszych południowych sąsiadów i pięciokrotnie więcej niż w Rosji. W tej części Europy mamy najdroższe książki. Dużą marżą uzyskaną na bestsellerach wydawcy wyrównują spadające wpływy ze sprzedaży pozostałych książek.
W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się edytorzy książek naukowych, bo tu bestsellerów nie ma, a dotacje przyznawane są coraz rzadziej. Podręczniki akademickie studenci kserują, więc ich nakłady systematycznie spadają, a ceny publikacji rosną.
Już pierwsze trzy miesiące tego roku pokazują, że na razie trudno oczekiwać zmian. Wydawcy nadal drogo sprzedają nowości, by szybko je przeceniać, a końcówki nakładów - nawet tytułów bardzo atrakcyjnych - sprzedawane są za mniej niż połowę wartości. Zbliża się jednak dzień, gdy zapasy z lat poprzednich się wyczerpią... I co wtedy?