Dzięki humorowi pisarze docierają do najgłębszych zakamarków ludzkiej natury, dlaczego więc nie traktujemy go poważnie? - pyta Howard Jacobson , tegoroczny laureat Nagrody Bookera.
Pokaż mi książkę, która nie jest komedią, a ja pokażę, że nie spełnia swojej roli. Najżywsze przejawy rozumu i humoru to coś, czego czytelnik powieści ma prawo po niej oczekiwać. Powieść narodziła się z niepokoju krytycznej inteligencji i w dodatku pośród wybuchów śmiechu.
– Z przyjemnością myślę o tym, że sztuka powieści przyszła na świat jako echo śmiechu Boga – powiedział Milan Kundera, odbierając w 1985 roku literacką Nagrodę Jerozolimską.
A skoro tak, to sformułowanie „powieść komiczna” jest tautologią. Jeśli pozostaniemy wierni formie, będziemy mówić jedynie o „powieściach” pełnych inteligencji i humoru.
Aby pomóc właścicielom księgarń dzielić książki na kategorie, możemy dopuścić istnienie podgatunków, dla których przygotowano osobne półki: powieści o rozdętej fabule i idiotycznym finale, powieści z pytaniem „Kto zabił?”, powieści, o których George Orwell we wspaniałej obronie Henry’ego Millera napisał, że są pełne „płaskich, rozważnych stwierdzeń i dialektów zasłyszanych w snack-barach”, czyli, krótko mówiąc, pozbawione radości życia jak anorektycy. Nie zapominajmy jednak, że są to anomalie.
Strach przed śmiesznością
Żaden czytelnik nie ośmieli się umniejszać przyjemności, jaką ktoś inny czerpie z czytania. Jednak w dzisiejszym świecie powieści mamy do czynienia ze strachem przed komedią – kiedy po raz ostatni widzieliście na okładce jakiejś poważnej książki słowo „śmieszna”, które miałoby was zachęcić do jej przeczytania? Miłośnicy powieści nie powinni się na to godzić. Nie chodzi nawet o to, że nie umiemy się śmiać. Komicy wygłaszający zabawne monologi na scenie są dziś bardziej popularni niż kiedykolwiek. Jeśli mowa o śmiechu, to musimy przyznać, że raczej śmiejemy się zbyt wiele.
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.