Komiks
Komiks
A jak Asterix
Mały Gal wraz ze swoim przyjacielem, Dużym Galem rzekomo rozśmieszają drugie przynajmniej pokolenie czytelników komiksów. Dla wielu z nich tak właśnie wyglądało Imperium Rzymskie, rządzone przez kilku nieudaczników i idiotów, a Asterix i Obelix nie chcieli całego tego tworu rozwalić tylko z powodu przyrodzonego im lenistwa. No cóż, jeśli kogoś francuski humor śmieszy to albo jest właśnie Francuzem, albo nie jest Anglikiem.
B jak Batman
Czy normalny, zdrowy facet powinien na ulicach pokazywać się lateksowym ubranku z peleryną udają skrzydła? Seksuolog miałby sporo mu o tym do powiedzenia, ale zmartwiłby tylko mieszkańców Gotham City, bronionych przez Człowieka-Nietoperza, człowieka cierpiącego na rozdwojenie jaźni ze skłonnością do agresji. Zamiast więc spędzać miło czas w sympatycznym dla takich osobników Arkham, biega po ulicach i straszy dzieci. Głównie zresztą widowiskowo sfruwając z góry. Jak on to robi? Co na to prawa aerodynamiki?
C jak Corto Maltese
Agent Corto Maltese. Człowiek, który pracuje na całym świecie. Ma imię, nazwisko, przyjaciół, zawsze znajduje się akurat tam, gdzie dzieje się coś ważnego dla historii świata. No dobra, z niego nie będę się nabijał, to fajny gość i nie nudzi.
D jak Daredevil
Następny lateksowo odziany superbohater, który brak wzroku rekompensuje sobie wyostrzonymi pozostałymi zmysłami oraz laską ślepca, która potrafi znacznie więcej niż konwencjonalna. Daredevil powstał jeszcze przed epoką Giulianiego, wówczas przestępczość w Nowym Jorku wymagała działań pozaprawnych i nieszablonowych, w których ów śmiałek się specjalizował. Cóż z tego, że cała szlachetność była podszyta żądzą pomsty za śmierć ojca.
E jak El Borbah
Przyznam, że to moja ulubiona postać komiksowa. Naprawdę. Spójrzcie na obrazek - El Borbah to ten mniejszy, ze słoikiem formaliny w ręku. Każdy chciałby mieć takiego sąsiada i oglądać całymi dniami, jak kosi trawnik na swojej posesji. To koleś przy którym słowo "cynizm" jest tak mocne, jak określenie Jerzego Urbana słowem "kłamczuszek". Jeśli, drogi rodzicu, znajdziesz na półce swojej pociechy przygody tego wrestlingowca, powinieneś czym prędzej zaprowadzić go do szkolnego psychologa.
F jak Funky Koval
Prywatny detektyw Funky Koval z agencji Universs ma już tyle lat, że jedynie najstarsi odbiorcy komiksu go pamiętają. Ileż to było zabawy w rozszyfrowywaniu aluzji do schyłkowego socjalizmu realnego, ilu cenzorów uczyło się na Kovalu zawodu. Dlatego błagam autorów w imieniu czytelników - nie próbujcie nawet myśleć o kontynuacji. Funky Koval nie ma czego szukać w IV RP.
G jak Ghost Rider
Ghost Rider to bohater komiksowy, który nie potrafi zachować chłodnej głowy, pewno dlatego, że wskutek zabawy z demonami nabawił się ciekawej przypadłości - gdy chce, potrafi sprawić, że jego głowa płonie. Znacznie fajniejsze jest to, że ma odlotowy motocykl. Maszyna nie jest opętana i nie płonie.
H jak Hulk
I znów facet z rozdwojoną osobowością. Tym razem naukowiec Bruce Banner, niczym szpieg Litwinienko, wszedł w zbyt bliski kontakt z substancją radioaktywną i tym sposobem powołał swojego Mr Hyde'a, czyli brutalnego, sinozielonego Hulka. Hulk jest nieszczęśliwym golemem, który niszczy wszystko i nie wiadomo dlaczego. Cierpi na brak poczucia humoru, czyli to najgorsza z możliwych odmiana superbohatera.
I jak Iznogud
Iznogud jest przedstawicielem żartu francuskiego, cwanym wezyrem-idiotą, bohaterem serii zeszytów o fabule przewidywalnej jak wynik meczu Polska-Brazylia: każda intryga mająca na celu obalenie dobrodusznego kalifa obraca się przeciwko spiskowcowi. I tak wszyscy się uśmiechają, a dobro zwycięża. Bezwzględnie i zawsze.
J jak John DiFool
John DiFool jest głównym bohaterem cyklu Incal. I jak przystało na tak wyrafinowane nazwisko, jest głupkiem co się zowie, który za każdym razem wpada w kłopoty po uszy. Tylko niebywałe szczęście powoduje, że zachowuje członki w całości, a głowę na karku. Przynajmniej jest antytezą superbohatera i nosi normalne ubranie.
K jak Kapitan Kloss
Komiksowy kapitan Kloss jest rysunkowym klonem bohatera serialu. W konkursie na najestetyczniej ubranego bohatera miałby spore szanse na zwycięstwo, prawdziwy niemiecki oficer w spodniach na kant. Nie posiada żadnych mocy przyrodzonych, cała jego niezwykłość jest wyszkolona. Ale i tak dałby pewnie radę i Batmanowi, i Spawnowi, i Lobo. A co tam, agent radzieckiego wywiadu radził sobie nie z takimi zawodnikami.
L jak Lobo
Lobo jest jedną z najfajniejszych postaci komiksowych, esencją kretyństwa superbohatera. Pochodzi z jakieś tam planety, na której wszystkich pozabijał, a że mu mało, więc pojawia się tu i ówdzie, aby pokazać, kto jest bossem na dzielni. Lobo nie jest specjalnie przesiąknięty wartościami i etyką, prosty jak cep łowca nagród, który walczy i zabija, a czuje się świetnie, gdy pokaże komuś, że jest ważny, silny. Niekoniecznie mądry. I ładny też nie.
M jak Marv
Marv nie jest piękny. Nie jest superbohaterem. Jest zwyczajnym mieszkańcem Miasta Grzechu, jak to często tam bywa, ma kłopoty z własną psychiką, która prowadzi go w bardzo niedobre rejony, głównie marginesu społecznego. Właściwie jest postacią tragiczną i wzruszającą, stąd postanowiłem się z niego nie śmiać. Jak z każdego głupka.
N jak Naruto
Naruto - jeden z niewielu przedstawicieli japońskiego komiksu w naszym zestawieniu, cierpiący zdecydowanie na ADHD. Oficjalnie jego nadpobudliwość tłumaczy się zwyczajnym opętaniem przez demona w życiu płodowym, ale chyba tylko dlatego, że w czasach ninja i roninów ADHD nie było jeszcze dobrze diagnozowane.
O jak Obergeist
Drugi już w naszym zestawieniu bohater, mający cokolwiek wspólnego z III Rzeszą. Obergeist jest udemonizowaną wersją niemieckiego naukowca, który prowadził paskudne eksperymenty w obozie koncentracyjnym, ale trochę jednak gryzło go sumienie, więc litościwie gdzieś tam postanowiono, że może po okresie leżakowania pod ziemią i lekkiej hibernacji powrócić do żywota. Niestety, Obergeist niechętnie podchodzi do sprawy odkupienia, natomiast bardzo podobałoby mu się, gdyby nazizm powrócił, co stara się wprowadzić w życie. Wyróżnia się fajnymi okularami.
P jak Punisher
Punisher nie posiada nadzwyczajnych mocy, napędza go zemsta za wymordowanie rodziny. A ponieważ jest byłym marines po wietnamskiej praktyce, więc świetnie realizuje się w dżungli miejskiej. To jedna z zimniejszych postaci komiksowych, słowo litość dawno wypadło z jego słownika. Kobiety go nie kochają.
R jak Romek
W trio Tytusa, Romka i A'Tomka ten środkowy jest najbardziej enigmatyczny. Czasami wydaje mi się, że jego postać powołana została tylko po to, aby tytuł dobrze brzmiał. Przystojny blondyn z harcerstwa powinien zdobywać niewieście serca, tymczasem jakoś nie mogę sobie przypomnieć, aby to się działo. Król bezbarwności.
S jak Superman
Zdecydowanie najsłynniejsza postać komiksowa, prototyp wszystkich lateksowych gości z kosmosu, wyróżniający się charakterystyczną literką S naszytą na piesiach oraz aerodynamiczną pozycją lotu. Gość z planety Krypton pracuje jako dziennikarz, co zbiega się z przekonaniami pary wicepremierów, dotyczących obcej agentury w tym środowisku.
T jak Thorgal
Najsłynniejszy Wiking nie-Wiking komiksowy, kolejny przybysz z kosmosu, który musi się odnaleźć na naszej planecie. Jego moce nie objawiają się spektakularnie, aczkolwiek jest nieprzeciętnie silny i sprawny, a i myśli nieco szybciej, niż jego towarzysze i wrogowie, co nie jest może jakimś wielkim osiągnięciem. Thorgal jest epickim nudziarzem, od pewnego momentu zeszyty z jego udziałem różniły się chyba jedynie liczbą przy tytule, oznaczając tak numer tomu, jak i liczbę czekających nas ziewnięć.
U jak Usagi Yojimbo
No powiedzcie sami, czy może być coś śmieszniejszego niż królik-ronin, królik machający kataną czy wakizashi, obcinający głowy i walczący do upadłego. Czy i wy kojarzycie go ze słynnym królikiem z "Monty Pythona i Świętego Graala"?
W jak Wolverine
Znalazłem szalenie ciekawą informację, że Wolverine, jeden z X-menów, posiadający szkielet z adamantium (to jakiś stop, nie pytajcie czego z czym) waży 46 kg. A jednak, pomimo takich obciążeń, Wolverine porusza się żwawo i walczy doskonale ze wszystkimi nieprzyjaciółmi, których ma całkiem dużo. Szast, prast i metalowe pazurki pokazują się i robią szkody tam, gdzie trzeba. Jemu zrobić nic nie można, bo się za szybko regeneruje. Ogólnie materiał na kilkaset zeszytów komiksowych i popkulturalną nieśmiertelność.
V jak V
Imię krótkie, życiorys długi. Czy V jest anarchistą czy też demokratą, czy jego walka z totalitaryzmem ma sens, czy taka donkiszoteria jest go pozbawiona. Nie wiemy, ale sądząc po uśmiechniętej masce, jakoś sobie z tym razi. Jak na reprezentanta jedynej i to nielegalnej opozycji radzi sobie całkiem dobrze, ale mało u mnie wiary w to, że takie kowbojstwo zawsze odnosi sukces. Właściwie to nigdy.
Profesor X
Ojciec duchowy wszystkich X-menów, sam obdarzony mocą telekinezy w zamian za ograniczenia ruchowe. Bajecznie bogaty, swój majątek przeznaczył na ulepszenie rasy ludzkiej poprzez tworzenie X-menów. Wyróżnia się spośród wszystkich bohaterów komiksowych tym, że myśli. No i szczyci się wykształceniem. I nie nosi lateksowego ubranka, nie przystoi profesorowi.
Y jak Yans
Agent specjalny Hans nie przeszedł w czasach komuny, więc w Polsce jest znany jako Yans. Przyszło mu egzystować w świecie postnuklearnym, tym dziwniejsze to wszystko, że sam przywędrował z jeszcze odleglejszej przyszłości. Ciekawe, zwłaszcza że Yans jest z zawodu historykiem, a życie zmusza go najpierw do bycia agentem, a potem szefem Miasta. Czy myśmy tego przypadkiem nie przerabiali w III RP?
Z jak Zbir
Kolejny z moich pupili i wzór cnót dla dorastającej młodzieży, koleś o problemach ortodontycznych, zawsze niedopranej bieliźnie oraz twarzy nie skłaniającej do nawiązania dialogu o problemach ontologicznych u Arystotelesa. Zbir nie lubi zombiaków i ich zabija. Jest takim głupkiem, nawet sam o sobie skromnie mówi, iż wygląda "jak ogolony goryl z dwudziestoma funtami mielonej wołowiny zamiast głowy". I w tym wypadku nie dość, że wygląd nie myli, to jeszcze mówi to bez fałszywej skromności.
Ż jak Żbik
Kapitan Jan Żbik, prawdziwa chluba Milicji Obywatelskiej. Stworzony przez byłego milicjanta, wydany w milionowych nakładach, miał wyjaśnić młodzieży, że noszenie pały przez funkcjonariusza MO to nie jest oznaka wzięcia społeczeństwa pod but. Żbik jest fajny, ładny i zawsze pomaga, a także brzydkich i złych przestępców prowadzi za kratki ku chwale ojczyzny. I co, nie jest legendą?