Na Scenie Kameralnej Starego Teatru trwają ostatnie próby przed sobotnią premierą „Amfitriona. Komedii według Moliere'a” Heinricha von Kleista . Jak podkreśla reżyser spektaklu Wojciech Klemm to opowieść o tym, jak bardzo ludzie marzą, by mieć coś lepszego niż mają.
Tekst Kleista to parafraza sztuki Moliera , który opierał się na dramacie Plauta. Bogowie Jupiter i Merkury wcielają się w wodza Amfitriona i jego sługę Sozjasza, by zdobyć względy dwóch, nieświadomych manipulacji kobiet - żony Amfitriona Alkmeny i małżonki Sozjasza Charysy. Efektem nocy spędzonej przez Jowisza z Alkmeną są narodziny Herkulesa. Sztuka jest komedią pomyłek i nieporozumień.
- Szukaliśmy tekstu, który ostro opowiada o naszej rzeczywistości. U Kleista znaleźliśmy niesłychanie drapieżny tekst o zamianach tożsamości, o rabunku tożsamości, honoru czy moralności - powiedział Wojciech Klemm.
Przygotowana dla Starego Teatru inscenizacja wykorzystuje dwa motywy: przekonanie ludzi, że zawsze jest coś lepszego niż to, co mają, i komedię pomyłek.
- Nie jest tak, że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Przeciwnie, zawsze dążymy do czegoś większego, piękniejszego, mądrzejszego, co jest bardzo łatwe do wykorzystania przez kogoś, kto się wkrada i mówi: „Ja jestem to coś specjalnego”. Cały nasz świat działa na zasadzie tworzenia sztucznych rajów, celebrytów, władzy, polityków, którzy nam mówią, że jest inna rzeczywistość, lepsza niż ta, w którym żyjemy. Ludzie się gubią - uważa Klemm.
Drugi wątek to komedia pomyłek.
- Im dłużej ona trwa, w tym bardziej krwawy sposób odziera te postacie z ich szat - tłumaczył reżyser.
- Kleist był nie tylko wielkim poetą, ale znakomitym obserwatorem tego, co się dzieje między ludźmi - podkreślił Klemm.
Twórcy inscenizacji, podobnie jak Kleist , potraktowali „Amfitriona” jako opowieść o Alkmenie.
- Pokazujemy jak Alkmena i Charysa, poprzez przyjmowanie ról przypisywanych kobiecie, z jednej strony starają się uzyskać akceptację i miłość mężczyzn, a z drugiej strony starają się odnaleźć same siebie. Niestety, to im się nie udaje - mówił dramaturg Igor Stokfiszewski.
- Z kolei mężczyźni reprezentują trzy figury: Boga wszechwiedzącego i wszechmogącego, żołnierza - silnego i mocnego, oraz zagubionego sługi. My w pewnym sensie najbardziej sprzyjamy słudze Sozjaszowi, a najmniej figurom Boga i żołnierza, które są niezwykle opresywne wobec kobiet - zaznaczył Stokfiszewski.
Według dramaturga, tekst Kleista jest bardzo współczesny i niezwykle śmieszny.
- Żyjemy w świecie, w którym lubimy opowiadać o nim w kategoriach ironii, czegoś niepoważnego, zdystansowanego. Sięgając po tę komedię chcieliśmy pokazać, że im więcej czegoś śmiesznego, tym więcej w kontrze powagi i możliwości opowiedzenia czegoś ważnego - podkreślił.
W „Amfitrionie” grają: Małgorzata Hajewska - Krzysztofik (Alkmena), Beata Paluch (Charysa), Arkadiusz Brykalski (Merkury), Marcin Kalisz (Sozjasz), Adam Nawojczyk (Jupiter) i Błażej Peszek (Amfitrion).