Kiedyś rozśmieszał do łez. Dziś John Cleese uczy kreatywności
Czemu Steve Jobs albo Elon Musk odnieśli sukces? Dzięki kreatywności - odpowie każdy. Wymyślili coś, co działało lepiej i zachwyciło świat. John Cleese z grupy Monty Pythona od lat przekonuje, że kreatywności można się nauczyć. Wydał właśnie książkę, która momentalnie stała się bestsellerem Amazona. W maju pojawi się polskie tłumaczenie.
Każdy z nas nie raz słyszał tę samą historię: ktoś wpada na genialny pomysł, wprowadza go w życie i zbija na nim miliony. Tak powstał Facebook i komputery Apple'a, ale niemal każdy współczesny start-up buduje na tym swoją wyjątkowość. Dziś symbolem takiej kreatywności jest wynalazca Elon Musk.
Jak to jest z tą kreatywnością? John Cleese przekonuje w swoim poradniku - powołując się zresztą na liczne badania naukowe - że wymyślenie czegoś, co działa lepiej albo czegoś kompletnie nowego, jest w zasięgu ręki każdego z nas.
To nie żart. Nawet jeśli pisze to zawodowy komik.
Prolog: Rekiny biznesu? To często psychopaci. Nikt nie mówi o tym głośno
Geniusz Monty Pythona
John Cleese młodszym znany jest pewnie za sprawą reklam jednego z banków, w których mówił, że lubi pierogi oraz że ma ciotkę w Pcimiu.
Dla starszych to niekwestionowana ikona trupy Monty Pythona. Jego geniusz potwierdza choćby skecz "Ministerstwo Głupich Kroków".
Kiedy lata temu po raz pierwszy zobaczyłam "Ministerstwo Głupich Kroków", pomyślałam: kto na to wpadł? I jak? Jak można było wymyślić ministerstwo, które przyznaje rządowe stypendia na rozwój absurdalnego chodu?
Grupa Monty Pythona w niczym nie przypomina współczesnych stand-uperów, którzy zachwyceni własną puentą na wszelki wypadek mówią ją wolniej i głośniej, nierzadko samemu się z niej śmiejąc. W odróżnieniu od nich John Cleese jest śmiertelnie poważny w sprawach śmiesznych. Dzięki temu Monty Python się nie zestarzał.
Kreatywności trzeba zrobić miejsce
Bez wątpienia fenomen Monty Pythona wziął się z zaskakujących pomysłów i równie genialnych tekstów. Nic więc dziwnego, że kiedy Cleese pojawia się gdzieś na wykładach o kreatywności (wygłasza je od lat), schodzą się tłumy.
Jego książka "Kreatywność. Krótki i optymistyczny poradnik" była więc murowanym bestsellerem jeszcze przed premierą. Ale próżno w niej szukać dowcipów rodem z Monty Pythona. W swoim optymistycznym przewodniku Cleese odkrywa przed nami najbardziej banalną z banalnych prawd: aby być kreatywnym, musisz mieć czas na myślenie.
Spośród wielu badań i przykładów, na które powołuje się Cleese, jeden jest wyjątkowo obrazowy. Dotyczy architektów, którzy muszą kreatywność łączyć z dużą wiedzą praktyczną. Tych naprawdę pomysłowych od niekreatywnych różnią dwie rzeczy. Po pierwsze, kreatywni potrafią się bawić. Po drugie, odkładają decyzję (nie pracę) co do ostatecznego kształtu projektu do końca, sprawdzając wiele możliwych wariantów. Często na ten najlepszy wpadają tuż przed terminem oddania projektu.
"Kreatywni architekci potrafią znosić to niewielkie poczucie dyskomfortu, którego wszyscy doświadczamy, kiedy w jakiejś istotnej sprawie nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Oni wiedzą, że podpowiedź, co zrobić, pojawi się sama" - podsumowuje Cleese. Tak bowiem działa nasza podświadomość.
Właśnie ona wymaga trzeciego niezbędnego elementu: czasu. Cleese doradza, aby dziennie na myślenie poświęcić minimum półtorej godziny.
Kreatywni nie boją się popełniać błędów
Czytając Cleese’a nie sposób nie pomyśleć, że mamy masę niezałatwionych spraw na wczoraj. I to akurat czas dziś jest najbardziej deficytowym towarem. Cleese odpowiada, że to pójście na łatwiznę. Bo znacznie prościej robić wiele rutynowych rzeczy, niż usiąść przy biurku z wolnym grafikiem - koniecznie bez rozpraszaczy w postaci telefonu brzęczącego powiadomieniami - i rozmyślać.
Zresztą nawet kiedy zaczniemy, usiądziemy, odłożymy telefon w innym pokoju i… zaraz, a czy nie pora zaparzyć kawę? Tak, szybko pojawią się tego typu pytania. Spokojnie - podpowiada Cleese - w poświęcanie czasu tylko na myślenie musisz także się wdrożyć. I to też wymaga czasu.
I tu dochodzimy do sedna. Kreatywności możesz się nauczyć, poświęcając czas na myślenie, będąc konsekwentnie otwartym na możliwości popełniania błędów. Ale cały wysiłek pójdzie na marne, jeśli nie masz poczucia humoru. Bo właśnie dzięki poczuciu humoru łatwiej ci się wyluzować i o wiele szybciej otwierasz mózg na wszystko, co nowe i nieoczywiste. I jakkolwiek optymistycznie pisze Cleese, sypiąc poradami i przykładami, to nie sposób nie zapytać na koniec: czy poczucia humoru także można się nauczyć?
Biografia Cleese’a wydaje się wskazywać, że ważna jest jeszcze jedna cecha, może nawet ważniejsza od poczucia humoru: potrzeba. Jeśli naprawdę masz potrzebę, znajdziesz czas.
Tak właśnie było z ojcem komika, który w obawie przed drwinami w wojsku zmienił nazwisko z Cheese (ser) na słowo, które wymyślił tak, żeby w angielskim kompletnie nic nie znaczyło. I tak narodził się Cleese.
Katarzyna Buszkowska - dziennikarka, prowadzi blog Literackigps.pl