Pracował 30 lat w "Wyborczej". Teraz nie szczędzi jej krytyki
Reportażysta Wojciech Tochman odniósł się krytycznie do tekstu "Gazety Wyborczej". Jeszcze nie tak dawno sam dla niej pracował i za podobne rzeczy piętnował konkurencję. Postanowił, że i tym razem nie przemilczy problemu.
Wojciecha Tochmana do pracy w "Gazecie Wyborczej" przyjmowała Hanna Krall. Reportażysta był związany z tym tytułem przez niemal 30 lat (najpierw z "Gazetą Wyborczą", potem "Dużym Formatem"). Przez ten czas, jak sam wspomina, wielokrotnie zdarzało mu krytycznie podchodzić do języka konkurencji, a ściślej "Faktów" TVN.
Tochnam znaczną część swojej zawodowej i publicznej działalności poświęca sprawie uchodźców. Dziennikarz wielokrotnie pokazywał swoją wrażliwość i troskę o problemy innych. "Faktom" wytykał głównie dyskryminującą retorykę.
Podobny sposób mówienia o uchodźcach dostrzegł w artykule Wacława Radziwinowicza, który na łamach "Gazety Wyborczej" mówił o Aleksandrze Łukaszence, zmieniającym swoje podejście do obrony granic z Unią Europejską i umożliwiającym duży ruch emigrantów z krajów dotkniętych biedą i wojnami. Na marginesie, litewscy polityce podejrzewają, że białoruskie władze czerpią z tego faktu korzyści majątkowe.
Zobacz: Białoruś. I tak źle, i tak niedobrze. Były szef MSZ mówi o Łukaszence
Tochmana wzburzyło już pierwsze zdanie Radziwinowicza, który napisał: "Aleksander Łukaszenka zalewa Litwę falą nielegalnych migrantów i jeszcze na tym zarabia".
"Ponieważ nie raz, nie dwa zdarzyło mi się (już dość dawno temu) na łamach 'Gazety Wyborczej' skrytykować 'Fakty' TVN za dyskryminacyjny język, np. za 'falę nielegalnych imigrantów', muszę zwrócić uwagę także na tę dzisiejszą publikację w 'Wyborczej' właśnie" - napisał na swoim Facebooku autor "Dzisiaj narysujemy śmierć".
"Wstyd tłumaczyć tak uznanemu autorowi, że ludzie, to nie powódź, niczego nie zalewają żadną falą i wszyscy są legalni, jak legalny jest Wacław Radziwinowicz i cały zespół Wyborcza.pl i 'Gazety Wyborczej'" - punktuje Tochman.
Trwa ładowanie wpisu: facebook