Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:07

Kiedy Bóg zasypia

Kiedy Bóg zasypiaŹródło: Inne
d1r9a0s
d1r9a0s
  1. Mieszko cały dzień spędził zamknięty w izbie. Nikogo nie chciał widzieć, a od południa nie odpowiadał nawet na pytania. Czuwający pod drzwiami giermek zachodził w głowę, co się znów stało. Czy przybyły o poranku woj przyniósł złe wieści? A może król znów popada w sza- leństwo. Król! Cieszko roześmiał się gorzko w duchu. Przywykł tak nazywać pana. A przecież musiał się zrzec korony, by uniknąć cesarskich najazdów. Od tamtych pór zdziwaczał, zapadał na zdrowiu... A może raczej od czasu niewoli w Czechach? Ponoć zrobiono mu tam straszną krzywdę, pozbawiając męskości. Giermek nie wyobrażał sobie podobnego upokorzenia. Z walecznego męża uczynić babę! - Co z księciem? - nadszedł tysięcznik Rigbert.- Zjadł co? Cieszko wzruszył tylko ramionami. Wszyscy wiedzieli, że Mieszko nie przyjmuje pokarmów ni napojów, kiedy go dopadnie słabość. - Nieważne - mruknął przybyły- otwieraj. Pan musi wreszcie podjąć gości. Na posłuchanie czeka palatyn Michał. - Nie lza - warknął nieprzyjaźnie giermek. Drażnił go zarozumiały Niemiec. - Książę zabronili przeszkadzać. Gardłem odpowiadam... - Gardłem odpowiesz, jeśli coś mu się stanie. A ninie biorę na siebie jego gniew.

Chciał ominąć młodzieńca, ale musiał stanąć, kiedy drogę zagrodziło mu obnażone ostrze.
- Szczeniaku, bacz, z kim sprawa!
- A wy baczcie - wycedził przez zaciśnięte zęby Cieszko - żem nie otrok, co go można niby snop siana przesunąć.
-Tak ci się zdaje? - uśmiechnął się krzywo Rigbert . -Uważaj, zatem.
Giermek nie wiedział, jak to się stało, nie dostrzegł najmniejszego ruchu, ale w jednej chwili siedział na kamiennej posadzce zupełnie bezbronny. Miecz, który z całych sił dzierżył w dłoni, znajdował się teraz w rękach tysięcznika.
- Nie ruszaj się. Dzielny z ciebie pachoł, ale musisz się jeszcze wiele nauczyć. A teraz przestań udawać wielkiego brońcę i nie przeszkadzaj.
Pchnął drzwi, jednak okazały się zamknięte od środka. Zapukał, po chwili załomotał pięścią.
- Otwórzcie, miłościwy panie - krzyknął. - Nie pora pogrążać się w rozpaczy, gdy sprawy czekają!
Wobec braku odpowiedzi powtórzył wołanie po niemiecku. Na próżno. Skinął na giermka.
- Leć, zajrzyj przez okno. Młody i lekki jesteś, łacniej ode mnie na wyżkę wyleziesz.
Niecierpliwie czekał na powrót Cieszka. Tymczasem nadszedł Michał Awdaniec.
- Co się dzieje?
Rigbert wzruszył ramionami zupełnie jak niedawno giermek. Nie pierwszy raz Mieszko odgradzał się od świata. Jednak dotąd nie zdarzyło się, by nie przyjął palatyna czy jego brata. Nadbiegł zdyszany Cieszko. W oczach miał przerażenie, oddychał szybko, widać bardzo poruszony.
- Król... - wykrztusił i poprawił się zaraz: - Książę leżą na środku komnaty! Nie dają znaku życia.
- Trza było wyłomić okno! - rzucił Rigbert.
- Próbowałem. Jeno trudno się tam utrzymać, nijak zaprzeć nogami czy chwycić ręką! Samiście dobrali w kasztelu takie miejsce, by się ktoś podstępem do pana nie zakradł.

Tysięcznik machnął niecierpliwie ręką.
- Wołaj czterech ludzi z siekierami, ale szybko!
Niedługo potem rozległy się odgłosy rąbania. Wprawni woje na przemian opuszczali z rozmachem szerokie oksze dwuręcznych toporów na solidne dębowe drzwi zbrojone żelaznymi klamrami. Dobrze wybrał dowódca komnatę księciu. Nikt do środka wejść nie miał prawa bez przyzwolenia władcy. Teraz klął Rigbert na czym świat stoi własną zapobiegliwość. Awdaniec niecierpliwie przestępował z nogi na nogę. Milczał. Nie miało sensu popędzanie ludzi, bo sami pragnęli jak najszybciej sforsować oporne deski. Kochali swojego księcia, mimo iż ostatnimi czasy dziwaczny się stał i nieprzystępny. Jednak każdy z przybocznych doskonale pamiętał dawne wyprawy, waleczność monarchy połączoną z wielką łaskawością. Książę nie przypominał w niczym srogiego ojca, Chrobrego. Więcej miał z dziada, wielkiego Mieszka, a jeszcze więcej z łagodnej matki, słodkiej Emnildy, jedynej bodaj kobiety, do której Bolesław miał słabość. Wreszcie puściły zawiasy. Wepchnęli odrzwia do środka, cofnęli się, uczynili miejsce palatynowi i tysięcznikowi. Zaraz za
nimi wcisnął się Cieszko.
Przypadł do księcia.
- Wołajcie cyrulika! - wrzasnął, patrząc na znieruchomiałych dostojników. - Czego stoicie? Okno otwórzcie! Poślijcie po kogoś!

d1r9a0s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1r9a0s

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj